Pochwała rozmaitości. Dumka na uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła

Przed bazyliką (Rzym, 2020) © Stanisław Stawicki

Symbole dwóch liturgicznych bohaterów dnia dzisiejszego to miecz – dla Pawła, i klucze dla Piotra. Miecz, bo Paweł został ścięty. A klucze – to symbol władzy. Wiemy o tym od dziecka! Ale może warto przypomnieć, że nasze chrześcijańskie powołanie „to nie jest bajka”, ale życie, za które życie można stracić! A po drugie, że Piotr otrzymał od Pana Jezusa bardzo konkretną władzę: związywania i rozwiązywania. Nie dla jakiegoś „widzi-mi-się” Piotra, ale dla porządku we wspólnocie. Kościół, diecezja, zgromadzenie zakonne, parafia – nie jest bowiem ani zbieraniną przypadkowych ludzi, ani tym bardziej folwarkiem jakiegoś biskupa, prowincjała, proboszcza czy rektora.

Zapytajmy jednak, dlaczego Kościół zdecydował, by świętować razem Apostołów Piotra i Pawła? Z pewnością dlatego, że mają razem wiele wspólnego:

– Obaj zostali osobiście powołani przez Jezusa do wyjątkowej misji;
– Obaj oddali się na tę służbę bezgranicznie;
– Obaj byli niezwykłymi ewangelizatorami;
– Obaj ofiarowali swoje życie za Chrystusa i Jego Kościół.

A przy tym, Piotr i Paweł byli przecież zupełnie inni! Kłócili się, a nawet ostro konfrontowali. Zawsze jednak z szacunkiem dla Ewangelii. W rzeczy samej, Paweł publicznie wytknął Piotrowi jego podwójną grę! „Gdy Piotr przybył do Antiochii, otwarcie mu się sprzeciwiłem – pisze Paweł do Galatów, bo na to zasłużył. Zanim jeszcze nadeszli niektórzy z otoczenia Jakuba, brał udział w posiłkach z tymi, którzy pochodzili z pogaństwa. Kiedy jednak oni się zjawili, począł się usuwać i trzymać się z dala, bojąc się tych, którzy pochodzili z obrzezania. To jego nieszczere postępowanie podjęli też inni pochodzenia żydowskiego, tak że wciągnięto w to udawanie nawet Barnabę” (Gal 2, 11-13). Te ostre słowa nie przeszkodziły tudzież Piotrowi nazwać Pawła „umiłowany bratem, któremu dana jest mądrość” (2 P 3, 15). Jedność nie jest jednolitością. Ktoś powiedział, że autentyczna wspólnota chrześcijańska jest jak ogród zasadzony nad jeziorem, gdzie życie rodzi się i rozwija w każdym kierunku. Nie starajcie się zrobić z niego dobrze utrzymanego cmentarza!

Francuski jezuita, Henri de Lubac (1896-1991), wyraził tę prawdę w bardzo ładnej formule: „Doskonała katolickość jest koncertem, którego różne głosy uzupełniają się, a w potrzebie, poprawiają się wzajemnie”. Koncert na wiele głosów! To też jedno z najtrudniejszych wyzwań dla charyzmatu pallotyńskiego, bo tego chciał dla nas św. Wincenty Pallotti. Pisał: „Trzeba dołożyć wszelkich starań, by ukazać drogocenną rozmaitość jaką przyozdobiony jest Kościół święty”. Drogocenna rozmaitość ma pulsować w pallotyńskich szeregach. Przynajmniej tak było u naszej kolebki.

W tym kontekście, jak bardzo żałosne są tzw. „eklezjalne pyskówki”. Myślę na przykład o ostatniej „aferze na linii prof. Dariusz Kowalczyk, jezuita z Rzymu, i ks. Adam Pawlaszczyk, redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”. Jezuita przez 13 lat pisał felietony do „Gościa Niedzielnego”. Ale jak dwa dni temu poinformował na swoim profilu, z jego felietonów szef „Gościa Niedzielnego” zrezygnował dlatego, że nie pasował do nowej linii tygodnika. „Niektórzy pytają, dlaczego nie ma mnie w „Gościu Niedzielnym” – pisze Kowalczyk. Informuję, że naczelny pisma zakończył ze mną współpracę. Nie pasuję do nowej linii tygodnika. Dziękuję czytelnikom za życzliwość i jakby co, to zapraszam na łamy „Idziemy”.

Ksiądz Pawlaszczyk odpowiada, że to twierdzenie jest nieprawdziwe. „Odświeżamy łamy – pisze. Podziękowaliśmy dwójce felietonistów i nie ma w tym żadnego podwójnego dna. Tak się dzieje w redakcjach”. Tłumaczy przy okazji, że powodem twierdzenia o „niepasowaniu do nowej linii” mógł być pewien incydent. „Ksiądz Kowalczyk zgłosił tekst, zdecydowałem, że nie może zostać opublikowany, normalna rzecz w redakcjach. Autor się najwidoczniej obraził i podziękował za współpracę”.

„Załgany tekst – replikuje jezuita. Może by się sam ks. Pawlaszczyk zdecydował, czy mi podziękowali, bo odświeżają łamy, czy ja podziękowałem za współpracę, bo się obraziłem. Prawda jest taka, że na moje pytanie, czy naczelny zamierza ze mną kontynuować współpracę, a jeśli tak, to na jakich zasadach, otrzymałem odpowiedź: «proszę przyjąć – oprócz wyrazów szacunku – szczere podziękowanie za dotychczasową współpracę, niemniej jednak przy tak znaczących różnicach dalsza, jak się wydaje, nie jest możliwa»”. I tu, wkracza do akcji trzeci ksiądz/dziennikarz i ogłasza: „Ojciec Dariusz Kowalczyk SJ teraz tylko w «Idziemy». Niezmiennie od 15 lat! My nie rezygnujemy z takich Autorów!”.

Jakie to małe i blade w stosunku do wspomnianej wyżej „kłótni” Pawła z Piotrem, św. Hieronima ze św. Augustynem w kwestii interpretacji Pisma Świętego czy św. Karola Boromeusza ze św. Filipem Nereuszem: Karol wytykał Filipowi, że jego metody duszpasterskie są zbyt frywolne. Pycha zawsze kroczy przed upadkiem. Święci dobrze o tym wiedzieli i dlatego uważali, by dym kadzideł nie przysłonił im istoty, to znaczy Ewangelii! Jeśli ktoś, również biskup czy ksiądz profesor, o tym zapominają, mogą skończyć jak bohater bajki Krasickiego o szczurze, który pysznił się tym, że jest na ołtarzu. Za swą pychę został ukarany. Oszołomionego dymem kadzideł porwał go i udusił, a jakże, kot. Krótka relacja z sytuacji została w bajce urozmaicona słowami szczura:

„Mnie to kadzą” – rzekł hardzie do swego rodzeństwa
Siedząc szczur na ołtarzu podczas nabożeństwa.
Wtem, gdy się dymem kadzidł zbytecznych zakrztusił,
Wpadł kot z boku na niego, porwał i udusił”.

 Stanisław STAWICKI

Rzym, 28 czerwca 2020 roku

Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). W latach 2014-2017 był sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Od 2017 roku jest kustoszem kościoła Santissimo Salvatore in Onda w Rzymie.

Recogito, rok XXI, czerwiec 2020