Rzym: podwójne urodziny!

Zmierzch nad Tybrem (Rzym, 2020) © Stanisław Stawicki

21 kwietnia, to Dies Romana, czyli dzień urodzin Rzymu. W rzeczy samej, według legendy rozsławionej przez starożytnego historyka Markusa Warrona, miasto zostało założone 21 kwietnia 753 r. p.n.e. przez mitycznych braci Romulusa i Remusa wykarmionych mlekiem wilczycy. To z powodu tejże legendy, wilczyca stała się nieoficjalnym symbolem Rzymu. Od tego dnia bierze też początek chronologia rzymska, określana skrótem AUC – Ab Urbe Condita (od założenia miasta).

Niestety, tegoroczne uroczystości związane z 2773. rocznicą urodzin Wiecznego Miasta odbędą się jedynie wirtualnie. Na Circo Massimo nie będzie ani stoisk, ani spektakli, ani zabaw. Nie wyruszy stamtąd – w kierunku Via dei Fori Imperiali – historyczny orszak w kostiumach. Restrykcje i ograniczenia w ramach walki z pandemią zostały przedłużone do 3 maja – ogłosił w piątek premier Giuseppe Conte.

W 2016 roku, William Kentridge – artysta rodem z Republiki Południowej Afryki, przygotował niezwykły prezent na urodziny Rzymu. Okalające Tyber mury, między mostami Ponte Sisto a Ponte Mazzini – dokładnie na wysokości naszego Domu Generalnego, wyposażył w orszak ponad 80 postaci 10-metrowej wielkości na fryzie długości 550 metrów. To hołd artysty złożony Wiecznemu Miastu. Hołd wyjątkowy, bo narodził się z brudu. Po czterech latach tenże brud pokrył już prawie całkowicie dzieło Kentridge’a. W orszaku postaci i wydarzeń umieszczonych na murach nie ma żadnego porządku chronologicznego. Artyście chodziło o to, aby owe postacie i wydarzenia – od czasów mitologicznych po współczesność – popłynęły wraz z nurtem rzeki. To także bardzo osobista i dość zaskakująca momentami autorska interpretacja, jak chociażby słynna wilczyca z winem i wodą, a nie – jak zawsze – z bliźniakami.

Tego samego dnia, 21 kwietnia, o czym mało kto pamięta – zwłaszcza w Rzymie – przyszedł na świat, przy Via del Pellegrino 130: Wincenty, Alojzy, Franciszek Pallotti. Miało to miejsce w 1795 roku, a więc dokładnie 225 lat temu. Wincenty był dumny z tego, iż urodził się w Rzymie i w tak szczególnym dniu. Często podpisywał się: „Rzymianin”.

W rodzinie założonej przez Piotra Pawła Melchiora Pallotti i Marię Magdalenę De Rossi urodziło się dziesięcioro dzieci, w tym trzy dziewczynki. Przy życiu pozostała niestety tylko połowa. I to sami chłopcy: Salwator, Wincenty, Alojzy, Jan Chrzciciel i Franciszek. Dom Pallottich był więc rodziną wielodzietną.

Trzech braci Wincentego obrało zawód ojca, ale nie dorobili się fortuny. Należeli raczej do kategorii bon vivant – jakby powiedzieli Francuzi. Najstarszy z nich, Salwator (1792-1832), urodzony jako drugie z kolei dziecko, był typowym szaławiłą. Upominany przez brata księdza, który przepowiedział mu nagłą śmierć, ustatkował się dopiero w ostatnim trzechleciu. Rzecz przedziwna, ale on jedyny z męskiej piątki ożenił się, w wieku 35 lat. Poślubił Adelajdę Placidi. Zmarł 5 lat później, nie pozostawiając niestety żadnego potomstwa. Znaczy to, że bezpośrednio z linii Piotra Pawła Pallottiego nie ma ani jednego potomka.

Franciszek (1807-1822), był dziewiątym z kolei dzieckiem Państwa Pallottich. Zmarł jako 12-letni chłopak i został pochowany w kościele Kapucynów przy Via Veneto, gdzie 5 lat później spoczęła również jego matka.

Testamentem ojca, Wincenty został ustanowiony opiekunem dwóch młodszych braci: Alojzego i Jana Chrzciciela, co przysporzyło mu sporo kłopotów. Alojzy (1799-1849), według spisu parafii św. Piotra Apostoła z 1827 roku, mieszkał przy Via di Borgo Nuovo pod nr 92, w pobliżu Watykanu, będąc właścicielem sklepu przy tej samej ulicy. Otóż, gdy głośno było w Rzymie o apostolskim zaangażowaniu i świętości księdza Wincentego, niemniej głośno było o jego młodszym bracie Alojzym, tyle że z powodu jego nieślubnego związku z kobietą, która pracowała w jego sklepie. Pomyśli ktoś, nic nadzwyczajnego! Czterech braci św. Teresy z Avila żyło ponoć w konkubinacie. Poza tym, dziedziczny jest grzech pierworodny, nie świętość! Tak czy inaczej, Wincenty próbował ingerować w życie swojego młodszego brata, który miał też poważne problemy finansowe. W związku z tym, zrzekł się nawet na jego rzecz swego mienia. Innym razem pogroził mu policją w celu przepędzenia kochanki. Ale wypadki polityczne tak się potoczyły, że Alojzy nie miał ani sił, ani motywacji, by dźwigać swoje kłopoty. Popełnił samobójstwo rzucając się do Tybru. Miało to miejsce podczas Rewolucji rzymskiej, w maju lub czerwcu 1849 roku. Wincenty ukrywał się w tym czasie w Kolegium Irlandzkim. Bardzo przeżył śmierć brata. Wspomina o tym w swoich listach prosząc o modlitwę.

Jedynym z braci, który przeżył Wincentego, był Jan Chrzciciel (1805-1869). Choć on również szybko zabrnął w długi, obciążając starszego brata zaciągniętymi pożyczkami, nie sprawiał mu zbytnich zmartwień. Zdaje się, że oprócz zmarłego w wieku 12 lat Franciszka, Jan Chrzciciel był mu z rodzeństwa najbliższy. Podczas choroby w roku 1839 we Frascati, gdzie Jan mieszkał przez kilka lat, prawdopodobnie w domu zakupionym wcześniej przez ojca, w którym rodzina Pallottich pomieszkiwała podczas upalnych miesięcy wakacyjnych, Wincenty pielęgnował go ofiarnie. Ba, ponoć „załatwił mu” nawet w niebie przedłużenie życia! W czasie zeznań na procesie beatyfikacyjnym Wincentego, 21 listopada 1855 roku, Jan tak się przedstawił: „Mam 54 lata, mieszkam przy Via delle Muratte 66 (w pobliżu Fontany di Trevi), jestem stanu wolnego i utrzymuję się z moich posiadłości”.

Warto w końcu zaznaczyć, iż dom Pallottich przy Via del Pellegrino, nigdy nie był ich własnością. Wynajmowali go od niemiecko-austriackiej fundacji kościelnej, która aż po dzień dzisiejszy zachowała prawo jego własności. Dom był schludny, kilkupiętrowy i usytuowany w sercu Starego Miasta. Życie ludzi „na dorobku” – zwłaszcza przybyszów, tak jak Piotra Pawła z małżonką, nie było łatwe. To właśnie oni, podobnie zresztą jak dziś, wnosili do „słodkiego nic nie robienia” Rzymian (dolce far niente), smak wysiłku, a nawet harówki. Wstawali przed świtem, a pracę i modlitwę kończyli o późnym zmierzchu. Matka nie trzymała w domu służącej. Chłopcy musieli więc jej pomagać w zajęciach domowych. Czas wypełniała im nauka i modlitwa. Letnie upały spędzali na zboczach Gór Albańskich we Frascati, gdzie ożenił się i zainstalował z rodziną młodszy o rok brat Piotra Pawła, Alojzy Pallotti.

To właśnie tam, w otoczeniu tuskulańskich wzgórz, Cyceron pisał swoje Tuskulanki (w roku 45 p.n.e.), czyli filozoficzne dialogi ujęte w piękną formę literacką. Wywarły one olbrzymi wpływ nie tylko na literaturę i filozofię starożytności i średniowiecza, ale były także powszechnie czytane oraz analizowane w szkołach i na uczelniach aż do XIX wieku. Pallotti również poddany został ich „obróbce”. „Jeśli nie ma życia pozagrobowego – pisał w nich Cyceron, to filozofia pozwala lżej znieść życie doczesne; jeśli zaś istnieje życie pozagrobowe, to jej potrzeba jest bodaj jeszcze większa”.

Sumując, możemy powiedzieć, iż korzenie rodzinne św. Wincentego tkwią w prostej, pracowitej i głęboko wierzącej rodzinie, ale nie bez „defektów”. Na szczęście! W ten sposób Wincenty Pallotti jest nam bliższy. Bardziej z krwi i kości. Dzień 21 kwietnia to doskonała okazja, by nie tylko wrócić pamięcią do narodzin Wiecznego Miasta i Wincentego, ale również podziękować za „niełatwą normalność” jego rodziny.

Stanisław STAWICKI

Rzym, 20 kwietnia 2020 roku

Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Studiował w Rzymie (1986-1988). Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). W latach 2014-2017 był sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Od 2017 roku jest kustoszem kościoła Santissimo Salvatore in Onda w Rzymie.

Recogito, rok XXI, kwiecień 2020