Alina Szapocznikow. Szalona biała narzeczona / Drugie spotkanie z Aliną Szapocznikow

Alina Szapocznikow (1926-1973) © Wikipedia

Alina Szapocznikow. Szalona biała narzeczona

Nie wiem, dlaczego właśnie ona odwiedza mnie dość często.
Staje z boku między szafą, a oknem, przegląda się w szybie,
porusza głową, włosy falują dookoła szyi i ramion.
Powtarza tę czynność mechanicznie, może z tysiąc razy,
aż upada na podłogę, podpełza pod stół, stamtąd patrzy,
jak w kuchni jem późną kolację. Pyta, kiedy pójdę spać.
Ze swojej kryjówki wychodzi w nocy, widzi, że podglądam
ją przez szczelinę w drzwiach, dlatego nie zapala światła.
Rzeźbi po omacku autoportret z różowymi ustami,
lubi też mój ogród, eksperymentuje nad łodygą,
każdy kwiat ma głowę, oczy zamknięte lub otwarte,
ręce roślin zwisają wzdłuż, albo rozkłada je jak gumowe patyki.
To ona, Szalona biała narzeczona prowokuje mnie do krzyku.
Na drugim planie, trochę radiowego jazzu,
– Bay, bay, Rotterdam, najlepsze pozdrowienia od Johna Coltrane’a.

 

Drugie spotkanie z Aliną Szapocznikow

Nie liczyłam na to spotkanie w najmniejszym calu,
chciałam już wychodzić ponaglana rozmową,
zdumiona precyzyjną niczym brzytwa golibrody
wystawą w Muzeum Żydów Polskich Polin.

Biegłam w ciemno przez gęsty las faktów nagromadzonych
w stubarwnej synagodze, na rogu ulicy robotników i poetów.

Cudze myśli chodziły mi po głowie. Tupały głośno i klaskały
w sklepie z porcelaną oburzoną nikczemnością pustki.

To tu, to tam dotykałam w milczącym skupieniu
brzegu rwącej rzeki, zamykającej narrację
ślubnych, koronkowych, odartych z bieli rękawiczek.

– Złapię cię, krzyknął cień zza zbuntowanego zaułka
ślipiąc rozżarzonymi oczami.

– To ja – zdołałam wydusić z siebie.

– O dziwo, rozpoznał mój głos i pozwolił iść dalej
zahaczając rąbkiem spódnicy
o kamienną posadzkę, niosącą odgłosy kroków.

I wtedy przemówiła młoda Alina w paryskim wcieleniu.
Z szeleszczącymi włosami i siłą Minotaura,
przerzucała stos kamieni w poszukiwaniu najmniejszej iskry.
Machała przed nosem datą swoich urodzin,
zakodowaną w wyrzeźbionym torsie nagiego mężczyzny.

Uwięziona na małym ekranie mrugających kontrastów,
ugryzła mnie na pożegnanie w rękę.
Dowód, że żyje – noszę w kolorze ust i piersi
jej struchlałych prowokacji.

Nieznośna, otoczona czarno-białym światłem
– zabrzęczała, a liczby wysypały się na podłogę z rzuconej
w parszywym dwudziestym wieku kostki do gry.

Renata T. KOREK

Renata T. Korek (1962) ur. w Trzebiatowie. Poetka, pedagożka, działaczka społeczna, malarka, fotografka, menedżerka kultury, badaczka historii i tradycji regionalnej, autorka artykułów i opracowań naukowych, książek dla dzieci i tomów poetyckich. W 2012 r. ukazała się jej debiutancka książka poetycka Jechałam aleją światła. Kolejną, Kobieta, która chce być mną wydała w 2016 r. Na rynku wydawniczym pojawiły się dla dzieci Wierszowanki do poduszki (2019) i Bajka o Zielonym Kocie (2021). Podsumowanie swoich badań pomorzoznawczych zawarła w publikacji Prace pomorskie, cz. I etnograficzna (2021). Bohaterka i uczestniczka wielu reportaży oraz audycji radiowych i telewizyjnych.  Prowadzi Trzebiatowski Ośrodek Kultury. Członkini Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i międzynarodowej organizacji IBBY, odznaczona Zasłużony Kulturze Gloria Artis (profil: Encyklopedia Pomorza Zachodniego Pomeranica). Mieszka w Trzebiatowie.

Recogito, rok XXIII, grudzień 2022