„Nasza Europa stała się dziś śmiertelna. Może umrzeć, a czy tak się stanie, zależy wyłącznie od drogi, jaką wybierzemy” – powiedział prezydent Francji Emmanuel Macron w ubiegły czwartek na Sorbonie. Myśl jest jasna i ładnie wyrażona. Jeśli nie obronimy Europy przed agresją fizyczną, wojną pod różnymi postaciami, ale też jeśli nie obronimy jej przed uschnięciem jej korzeni – Europa może faktycznie legnąć w gruzach.
Podczas wykopalisk wymarłej cywilizacji rzymskiej w Afryce Północnej znaleziono inskrypcję z przełomu II i III wieku, na której były wyryte słowa: „polowanie, kąpiel, zabawa, śmiech – to właśnie jest życie”. To nie jest głupie. Wiemy jak cenne są zabawa i śmiech. Jest to jednak zbyt mało, by wypełnić serce i duszę.
W 1919 roku, Paul Valéry (1871-1945) pisze w szkicu zatytułowanym Kryzys ducha słynne zdanie, na które powołał się Macron: „My, cywilizacje, wiemy już, że jesteśmy śmiertelne”. Mniej znany jest dalszy ciąg jego rozumowania (do którego Macron już nie nawiązał), a jest on przejmujący: „Kryzys gospodarczy – zauważa autor, patrząc na Stary Kontynent zrujnowany wojną – objawia się nam z całą mocą; trudno jednak ocenić, jaki punkt osiągnął kryzys duchowy, bardziej nieuchwytny, przybierający ze swej natury najbardziej złudne formy (ponieważ zachodzi w samym królestwie obłudy). Nie wolno mylić sił z liczbami – ostrzega Valéry. – Klasyfikowanie regionów świata według kryteriów statystycznych – ludność, powierzchnia, surowce, dochody, itd. – grozi tym, że zapomnimy, że cywilizacje, które dokonały wspaniałego historycznego dzieła – starożytny Egipt, wiek Peryklesa, czy europejskie oświecenie – mogły to osiągnąć wyłącznie dlatego, że potrafiły promować sztukę i naukę, bo kwitło tam intensywne życie duchowe”.
Czy znaleźliśmy się więc, niczym późno antyczni Rzymianie, na końcowym etapie naszych chwalebnych (i burzliwych) dziejów? Czy jako hedoniści i cynicy, ludzie wyzbyci wiary w stanowione przez siebie prawa i w jakiegokolwiek Boga, szydzący ze wszystkiego z wyjątkiem nas samych, zblazowani, powierzchowni i rozpieszczeni, zasłużyliśmy sobie na to, by przyćmiły nas inne, młodsze, ambitniejsze i silniejsze narody?
Doszukiwanie się analogii między dzisiejszymi Europejczykami a Rzymianami ze schyłkowej ery cesarstwa jest czymś, co kusi… Nie ulegając zbyt łatwemu patosowi, nie wolno nam jednak zapominać, że korzenie Europy są chrześcijańskie, i że odcinając się od tych korzeni, schniemy! A „każdą uschłą latorośl, która nie przynosi owocu zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie” (J 15, 1-8).
Stanisław STAWICKI
Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie, Kamerunie, Kongo i Wybrzeżu Kości Słoniowej. Sześć lat spędził w Rzymie. Równie sześć w Paryżu, gdzie w 2003 roku na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres obronił pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i sposób życia Wincentego Pallottiego (1795-1850). W sierpniu 2021 powrócił do Paryża, gdzie rozpoczął pracę w parafii Świętych Jakuba i Krzysztofa w XIX dzielnicy zwanej „La Villette”. Jest autorem trzech pozycji książkowych w języku polskim: Sześć dni. Rekolekcje z Don Vincenzo (Apostolicum, Ząbki 2011), Okruchy pallotyńskie na dzień dobry i dobranoc (Apostolicum, Ząbki 2017) oraz Okruchy pallotyńskie znad Tybru (Apostolicum, Ząbki 2021).
Recogito, rok XXV, maj 2024