Kartki z podróży – ich ukryte piękno

Włoskie wybrzeże – poranek (2024) © Marzanna B. Kielar

Tegoroczna złota polska jesień okazała się łagodna i przyniosła nie tylko w Wielkopolsce  zarówno deszcz, jak i słońce, a więc grzybiarze radowali się wędrówkami po lasach, porównywali w wiklinowych koszach zebrane podgrzybki i borowiki, wymieniali doświadczenia zbieraczy, a zwolennicy rowerowych wycieczek wystawiali twarze na powiew ciepłego wiatru. Migawki z podróży przysyłane na kartkach przez przyjaciół i znajomych wnoszą zwykle coś nowego – nieznane miejsce nagle rozbłyśnie na ekranie komputera i otworzy się zejściem ku morzu na włoskim wybrzeżu albo pejzaż z kaczą rodziną nad jeziorem ukoi na chwilę bolesną utratę bliskiej osoby, jaka wciąż dotkliwie nie odpuszcza i od rana przygnębia.

Kartka z podróży ma w sobie ukryte piękno, ujawniające się powoli z oglądanych fragmentów zatrzymanej w kadrze rzeczywistości. Niekiedy staje się subtelnym pocieszeniem, gdy ukazuje urodę zacisznego miejsca bez konkretnej nazwy, bywa cichym posłańcem niosącym dobro utrwalania tego, co stanęło niespodziewanie na drodze i od tej pory jaśnieje w nas obrazem morskich fal o poranku, spojrzeniem przepełnionym nadzieją, że kolejne godziny tego dnia poprowadzą ścieżką harmonii, spokoju, nadziei otwierającej łagodnie panoramę dnia. Dziś ten pogodny widok z domu na klifie przypomniał mi wiele dalekich podróży, jakie przeżyła Anna, przyjaciółka z lat studenckich na poznańskiej polonistyce, podróżniczka, którą niedawno pożegnaliśmy na łamach portalu. W cieniach podążających za słoneczną falą zachowały się jej spojrzenia pełne podziwu dla różnorodności świata, zachwyt nad egzotyczną przyrodą, niewypowiedziane zrozumienie dla niespodzianek losu, akceptacja chwili ulotnej, a przez to bezcennej, wymykającej się opisowi.

Jasny promieniu, przygarnij Annę i ukaż piękno, którego nie zaznała. Nasyć głody, jakie niosła w sobie w oddalone miejsca, w nowe objawienia, to one dawały siłę przetrwania najtrudniejszych godzin. Wspólnota wędrowania, z wiatru ulepiona i z gliny, jest teraz miejscem jej pobytu w przestworzu, w powidoku zapamiętanych obrazów – znaki pamięci posyłam na pożegnanie w szeleszczącym powiewie jesiennych liści. Słowa wspomnień dźwięcznie brzmią w sercu podobne głosom ptaków niebieskich pośród niewidzialnych gałęzi. To pewne, nic z sobą nie zabierzemy. Odejdziemy z linii horyzontu, tracąc równowagę przyzwyczajeń, bo czyż można oswoić się z nieobecnością siebie? Z niebyciem? Z odwrotnością trwania?

Teresa TOMSIA

Teresa Tomsia – poetka, eseistka, animatorka kultury.

Recogito, rok XXV, październik 2024