W połowie XII wieku Île-de-France gospodarczo wyprzedziło Normandię i Pikardię, a Paryż odzyskał nadany mu w V wieku przez Chlodwiga status stolicy królestwa. Młodych, bardziej niż renoma Laon czy Saint-Denis, zaczął przyciągać splendor grodu wyrosłego na mokradłach. Do dawnej Lutecji, rozrastającego się Cité i zyskującej na popularności Dzielnicy Łacińskiej, podążali kupcy i uczeni. Maurice de Sully, biskup Paryża i następca autora Quattuor libri sententiarum Piotra Lombarda, nie chciał być gorszy od swoich mentorów i konkurentów. Królewski protegowany zachwycony bazyliką patrona miasta, św. Dionizego, postanowił w sercu średniowiecznej aglomeracji wybudować równie okazałą świątynię, co dzieło opata Sugera.
Gdy potężni feudałowie postanowili przenieść swoje rezydencje do miast, a nowe formy artystyczne doszły do głosu na terenach pomiędzy Chartres i Soissons, Paryż okazał się zwornikiem reformatorskich idei. Na znaczeniu zyskała sztuka dworska oraz wspierana przez dostojników kościelnych władza królewska. Głoszenie chwały Boga i połączenie tego, co doczesne, z tym, co ponadczasowe, stało się priorytetem. Napięcie pomiędzy potrzebą pochwały życia i pragnieniem pomnożenia swoich dóbr a propagowanym przez ruch kluniacki duchem ascezy znajdowało swój wyraz także w wielkich przedsięwzięciach architektonicznych.
Gotyckie budowle, w dużym stopniu symbol przymierza władzy kościelnej z królewską, dzięki mnogości iglic, wimperg i pinakli tworząc w górze nieomal drugie miasto, miasto ze snów i zarazem miasto Boże, miały być jednocześnie wyrazem mieszczańskiej dumy. Nie były jedynie domem modlitwy. Wykorzystywano je do zgromadzeń dla bractw cechowych, zajmujących się wymianą wszelkiego rodzaju dóbr. Przy nich powstawały szkoły. Nauczano w nich retoryki, gramatyki i dialektyki. Z czasem dołączono arytmetykę, geometrię, astronomię i muzykę, traktując je jako wprowadzenie do filozofii i teologii. Za pośrednictwem dokonań świata muzułmańskiego, głównie dzięki tłumaczeniom arabskich ksiąg i zawartych w nich przekładom z greki, teorie Arystotelesa oraz innych myślicieli starożytnych stały się pożywką dla ówczesnych szkolarzy. Teksty Cycerona czy Owidiusza przestano traktować podejrzliwie. Piotr Lombard przeprowadził pierwszą analizę logiczną tekstu biblijnego. W ten sposób utorował drogę tym, którzy uważali, iż o prawdach wiary można dyskutować, a Biblię należy interpretować nie podług utartych, myślowych schematów, lecz wykorzystując zdobycze ówczesnej fizyki. Hugon ze św. Wiktora disciplinae liberales zrównał z sztukami mechanicznymi, do których zaliczano malarstwo, rzeźbiarstwo i architekturę. Próbował pogodzić cogitatio, eksplorację materii i świata dostępnego zmysłom, z meditatio, czyli introspekcją, jak i z contemplatio, intuicyjnym poznaniem prawdy. Przestrzeganie prawideł geometrii i arytmetyki weszło do kanonów urbanistyki. Wszechświat przestał być zespołem znaków, za którymi nie nadąża wyobraźnia, a misją budowniczych katedr stało się nadanie temu co niewidzialne, czyli niebiańskiemu Jeruzalem, widzialnego kształtu.
Szkoła z Chartres, jak i inne wszechnice kapitulne, które odwoływały się do idei Platona i pism św. Augustyna, optując za respektowaniem porywów serca, a nie czystą kalkulacją, usiłowały przygasić ducha czasów. Ekspansja gotyku napotykała na silny opór tradycji. Nowemu Babilonowi i zatracaniu młodych umysłów próbował przeciwdziałać św. Bernard, który w 1140 roku przybył do Paryża, by nawrócić szkolarzy i odwieść wszystkich od zgubnych nauk. Przekonywał, iż kamienie kościołów nie powinny być pokrywane złotem, a dzieci kościoła cierpieć przez to większy niedostatek. Nie brakowało też biskupów i kanoników bardziej skorych do posługiwania się mieczem niż głową. Jednak ich wysiłki na niewiele się zdały. Komunałem nazwał Jacques Le Goff mówienie o konflikcie Kościół-kupcy czy o Kościele przeciwstawiającym się postępowi. Zasady nowej estetyki – takie jak klarowność przekazu, uwzględnienie roli światła, ukazanie potęgi Boga wcielonego – zdobywały coraz więcej zwolenników. Katedry, oparte na przekonującej grze intelektu oraz – jak to ujął Georges Duby – geometrii utkanej ze światła, pięły się wzwyż.
Rzeczywiście, gdy Maurice de Sully zdecydował się na zburzenie dopiero co odnowionej, bogato zdobionej romańskiej świątyni oraz reorganizację całej struktury miejskiej i religijnej, jak i stworzenie połączeń między starą Île de la Cité a nowym miastem, które rozwinęło się na prawym brzegu, główny ciężar przeobrażeń spadł na prosty lud. Nie zawsze bez oporu godził się on na nakładane ciężary, krwawo rozprawiając się z kapitulnymi zarządcami. Przyjmuje się, iż położenie kamienia węgielnego pod Notre-Dame nastąpiło w 1163 roku, ale wiele wskazuje na to, że do dzieła przystąpiono wcześniej, pod koniec 1160 lub na początku 1161 roku. Budowę absydy podjęto w latach 1160-1161, a pałacu biskupiego w okresie 1168-1178. Chór został ukończony około 1177. Ołtarz główny konsekrował legat papieski kardynał Henri de Marsiac w 1182. Od 1182 do1190 roku trwało wznoszenie czterech wschodnich przęseł nawy głównej, naw bocznych oraz empor. Lata 1190-1225 to agregowanie podstawy fasady i dwóch zachodnich przęseł nawy. W 1208 rozpoczęto stawianie fasady oraz budowę i ozdabianie portali. Posadzka rozetowa została wykonana w latach 1220-1225. W celu podparcia fasady w 1218 wznowiono montowanie zachodnich przęseł nawy. Przed rokiem 1230 pożar miał zniszczyć górne ramy i attykę. Od 1225 do 1250 wznoszono górną część fasady i dwie wieże. Około 1230 powiększono okna w celu zażegnania ciemności. Między 1235 i 1250 rokiem, dla odprawiania okresowych mszy świętych, między przyczółkami łukowych przypór, od zachodniego końca do transeptu dobudowano boczne kaplice. Południowa wieża została ukończona w 1240, zaś 10 lat później budowa wieży północnej. Faktycznie to wówczas katedra została oddana do użytku. Późniejsze etapy budowy dotyczyły upiększeń, różnorakich napraw i modyfikacji.
Notre-Dame de Paris, biorąc pod uwagę możliwości technologiczne, powstawała w umiarkowanym tempie. Nad jej wznoszeniem czuwało czterech architektów: Jean de Chelles, Pierre de Montreuil, Jean de Ravy i Raymond du Temple, lecz nie wiadomo, kto był twórcą ambitnego projektu. Nie została wybudowana tak szybko jak katedry w Amiens czy Reims, ale stała się podobnie jak górna część paryskiej Sainte-Chapelle afirmacją światła, ucieleśnieniem myśli uniwersyteckich mistrzów, jak i wprowadzeniem w życie niektórych ideałów głoszonych przez nowy typ wspólnot. „W ciągu stu lat, głównie dzięki mendykantom, dominikanom i franciszkanom, którzy szli po całej Europie i budowali gotyckie kościoły, ten styl się przyjął” – mówił 6 grudnia podczas okolicznościowego wieczoru w paryskim Centre du Dialogue Marek Walczak. Według kierownika Zakładu Historii Sztuki Średniowiecznej i Bizantyjskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego nie zrozumiemy początków stylu gotyckiego, jeśli nie uwzględnimy historii Kościoła, ekonomii, jak i czynników, które zwykliśmy wiązać z ludzkim umysłem czy duchowością człowieka.
Albert Wielki definiował piękno jako blask formy, zaś św. Tomasz z Akwinu uważał, iż artysta powinien przedstawiać każdą z rzeczy w jej pełni. Według św. Franciszka i św. Klary materia powinna uczestniczyć we wspaniałości Bożej, podkreślać Jego maestrię, prowadzić do poznania Boga. Podobnie jak człowiek epoki romańskiej, człowiek gotyku stał w centrum kosmosu. O ile jednak dla Allana z Lille ważne było odbicie boskiej prostoty, a dla Bernarda Silvestre’a dostrzeżenie w człowieku wszechświata w wymiarze mikrokosmicznym, teologowie tworzący sztukę gotycką wyobrażali sobie Chrystusa nie jako Boże Dzieciątko, lecz jako króla i władcę. Natomiast ukoronowanie Maryi w katedrze było proklamacją zwierzchności Kościoła rzymskiego. Innocenty III, który jako pierwszy ogłosił się królem królów i pierwszym namiestnikiem Chrystusa na ziemi, opowiedział się zdecydowanie za zwierzchnością władzy kościelnej nad świecką. Katedry miały być widomym znakiem tego majestatu, który w pierwszej kolejności spadał na każdego bożego sługę. Jednocześnie miały dawać odpór wszystkim tym, którzy tak jak katarzy odrzucali wcielenie i odkupienie. Natura boska, utrzymując wszystko w nieomylnym porządku, ustanowiła określoną hierarchię, więc nie pozostało nic innego, jak przestrzeganie odwiecznego ładu.
Notre-Dame nie obfitowała w taki przepych jak katedra w Saint-Denis, ale nie zabrakło w niej okazałych draperii, świetlistych kontrastów, okazałych figur świętych, a także świątobliwych kości, górnej części czaszki św. Dionizego, ramienia św. Genowefy, zębów św. Jana Chrzciciela czy kamieni, którymi ponoć umęczono św. Szczepana. Z jednej strony ustrzeżono się szaleństwa dekoracyjnego, a z drugiej – nie rezygnowano z artefaktów, które przemawiały do prostego odbiorcy. W okresie wojny nazywanej stuletnią, a trwającej od 1337 do 1453 roku, Notre-Dame straciła niektóre z witraży, lektorium, prezbiterium oraz stalle. Henryk IV i jego następcy chętnie wykorzystywali przestrzeń katedry do zacieśnienia więzów tronu z ołtarzem. W 1638, ogłaszając Najświętszą Maryję Pannę opiekunką burbońskiego królestwa Ludwik XIII obiecał odbudowę głównego ołtarza wraz z wyobrażeniem Dziewicy trzymającej w ramionach martwego Jezusa zdjętego z krzyża. Obietnicę spełnił Ludwik XIV zatrudniając do wykonania Piety Nicolasa i Guillaume’a. Od 1630 do 1707, kultywując XV-wieczną tradycję majowych nabożeństw maryjnych, wzbogacano katedrę monumentalnymi malowidłami, które w końcu przestały się w niej mieścić. Przez kolejne dziesięciolecia wykorzystywano sakralną przestrzeń do królewskiego ceremoniału i narodowych uroczystości.
Po wybuchu rewolucji i nacjonalizacji Kościoła w 1790 roku terror nie oszczędził budowli nazywanej sercem Paryża i duszą Francji. Najpierw dzwony i dzieła sztuki z brązu kazano przetopić na działa, a ołowiane trumny na kule, a potem dekretem nakazano ścięcie głów 28 królom judzkim, błędnie przyjmując, że to francuscy monarchowie. Przez kolejne miesiące i lata katedra była plądrowana i niszczona, a po zakazie wyznawania wiary katolickiej, w 1793 ogłoszono ją Świątynią Rozumu. W roku następnym uznano, że w Notre-Dame będzie czczony Byt Najwyższy, a w jej pomieszczeniach przechowywano beczki z winem skonfiskowane emigrantom politycznym. 15 sierpnia 1795 roku postanowiono zwrócić świątynię Kościołowi katolickiemu, lecz zachowując ścisłą kontrolę państwa. Napoleon Bonaparte nie zawahał się wykorzystać Notre-Dame do swoich celów, koronując się w niej w 1804. Dzięki temu, po podpisaniu konkordatu, do katedry powróciły rzeźby i malowidła wyniesione podczas rewolucji. Ozdobiono ją dekoracjami w stylu empire oraz malowidłami sławiącymi cesarza i jego rodzinę, niszcząc przy okazji średniowieczne freski. W 1806 do jej zbiorów trafiła korona cierniowa (de facto pozbawiona cierni, które były ofiarowywane różnym sanktuariom), jaką w 1239 roku cesarz Konstantynopola Baldwin II de Courtenay oddał w zamian za pomoc finansową w wysokości 135 tysięcy liwrów królowi Francji Ludwikowi IX.
W 1832, dwa lata po rewolcie wymierzonej w Karola X i rok po zniszczeniu zakrystii, Victor Hugo wydał Notre-Dame de Paris. Akcję powieści umieścił w XV wieku, aby sportretować średniowiecze, a zarazem położyć kres rozpanoszeniu się rzekomych koneserów sztuki, którzy przyczyniali się do dewastacji architektonicznego arcydzieła. Jean-Baptiste Antoine Lassus oraz Eugène Viollet-le-Duc w latach 1845-1846 przeprowadzili restaurację nisz przypór elewacji zachodniej, a później rekonstrukcję zniszczonej ornamentyki rzeźbiarskiej. W trakcie renowacji rozeta południowa została obrócona o piętnaście stopni, dodano też chimery kontemplujące Paryż ze szczytu fasady. W 1859 średniowieczną iglicę zbudowaną w XIII, rozebraną pod koniec XVIII wieku, zastąpiła iglica Viollet-le-Duca. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XIX wieku dzięki pracom zleconym przez barona Haussmanna plac przed Notre-Dame został oczyszczony. W 1871, kiedy to paryscy komunardzi próbowali ją podpalić, katedra cudem uniknęła zagłady. Podczas niemieckiego nalotu w 1914 na szczęście została tylko lekko uszkodzona. Pod koniec okupacji w 1944, mimo planów Hitlera wysadzenia całego Paryża, udało się jej wyjść bez szanku. Przez długie lata, praktycznie do dnia pożaru, wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 1991, była ona najczęściej odwiedzanym zabytkiem we Francji.
Katastrofa, dramat, tragedia, oszołomienie, zdumienie, ogromna trauma, smutek, żałoba… – i tym podobne określenia pojawiły się we francuskich i światowych mediach, gdy w nocy z 15 na 16 kwietnia 2019 roku ogień obejmował kolejne partie Notre-Dame. Walka z niszczącym żywiołem trwała prawie dziewięć godzin. Płomienie doszczętnie zniszczyły iglicę, dachy nawy głównej i transeptu oraz jego szkielet. To doprowadziło do zawalenia się krzyżowego sklepienia, części skrzydła północnego i przęsła nawy. W sumie dzięki odwadze dziesięciu strażaków, którzy ryzykując życiem na rozkaz generała Jean-Claude’a Galleta wkroczyli do dzwonnicy wieży północnej, konstrukcja budowli nie obróciła się w perzynę. Ocalała również fasada zachodnia, skarbiec i większość dzieł sztuki.
Emmanuel Macron zapowiedział, że katedra zostanie odbudowana w ciągu pięciu lat i że będzie jeszcze piękniejsza niż dawniej. Philippe Villeneuve, architekt odpowiedzialny za odbudowę, długo utrzymywał, iż rekonstrukcję będzie można uznać za zwieńczoną sukcesem, gdy miedziany kurek z relikwiami patronki Paryża św. Genowefy, który mimo upadku z wysokości dziewięćdziesięciu metrów nie uległ zniszczeniu, znajdzie się na nowej iglicy Notre-Dame. Przy pracach rekonstrukcyjnych, kierowanych przez Jean-Louisa Georgelina, a po jego śmierci przez Philippe’a Josta, zaangażowanych było ponad 250 firm. Oprócz głównego architekta, któremu powierzono nadzór merytoryczny, odpowiedzialny za odbudowę zniszczonego dachu był Rémi Fromont, zaś nad pracami murarskimi czuwał Pascal Prune. Do odbudowy dachu wykorzystano ponad 1,3 tysiąca 230-letnich dębów oraz bloki skalne z kamieniołomów z Oise. XIX-wieczny szkielet transeptów powierzono normandzkim specjalistom z firmy Métiers du Bois. W realizacji projektu wzięli udział stolarze z Francji, Estonii, Hiszpanii, Szkocji, Wielkiej Brytanii, Włoch, a także Argentyny, Kanady i Stanów Zjednoczonych.
Obrzęd otwarcia katedry rozpoczął się biciem głównego dzwonu Emmanuela z 1683 roku, którego „ojcem chrzestnym” był król Ludwik XIV. „Notre Dame! Otwórz swe drzwi, byśmy ujrzeli miłość, prawdę, sprawiedliwość i pokój” – zawołał arcybiskup Paryża Laurent Ulrich po trzykrotnym uderzeniu pastorałem w drzwi świątyni. Orkan Darragh z ulewnym deszczem nie odstraszył 2400 gości, głównie notabli przybyłych z całego świata, ale sprawił, że 7 grudnia 2024 roku prezydent Francji przemówił nie, jak zaplanowano, w specjalnym pawilonie, lecz wewnątrz katedry, nieopodal figury Maryi, przy której Paul Claudel podczas bożonarodzeniowych nieszporów w 1886 doznał, jak sam to określił, łaski oświecenia i przebudzenia. Dzień później w obecności głowy państwa paryski ordynariusz dokonał konsekracji nowego ołtarza i podziękował wszystkim tym, którzy ratowali i odbudowywali niezwykły Przybytek Wiary, a także 340 tysiącom darczyńców. Polskim akcentem uroczystości było wykonanie motetu „Totus tuus” Henryka Mikołaja Góreckiego, powstałego z okazji trzeciej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w 1987 roku.
„Katedra Notre-Dame to jedno z największych osiągnięć ludzkiego ducha i umysłu. Przez wieki przeciwstawiała się siłom naporu wiatru i kataklizmom. Kiedy pięć lat temu słuchałem doniesień o pożarze, wiedziałem, że ta budowla przetrwa. Pożary są wpisane w dzieje sztuki. Większość gotyckich wspaniałych katedr powstała na miejscu romańskich, które spłonęły” – zaznaczał gość Centre du Dialogue profesor Marek Walczak. W relacji Katolickiej Agencji Informacyjnej z okolicznościowego spotkania przy rue Surcouf znalazły się również przypomniane przez niego słowa niemieckiego historyka sztuki, Erwina Panofsky’ego, porównującego katedrę gotycką do summy teologicznej, którą cechowała logika i wirtuozeria. Do jednej z największych rewolucji architektonicznych, jaka zapoczątkowana została w latach trzydziestych i czterdziestych XII wieku, umożliwiających budowanie szybko, wysoko i tanio, przyczyniło się wiele czynników jakie przy okazji podniosłej uroczystości warto uwzględnić.
Na pytanie Moniki Mostowskiej, prowadzącej spotkanie w pallotyńskiej sali-kaplicy z witrażem Apokalipsy, czy dzięki odbudowie Notre-Dame Paryż odzyskał swoje DNA, profesor Walczak odpowiedział, że różnorakie traumatyczne przeżycia wpisują się w dzieje różnych obiektów i narodów. W przypadku paryskiej katedry Najświętszej Maryi Panny poniekąd mamy do czynienia z felix culpa, bo gdyby nie pożar w 2019 roku, nie przeżylibyśmy wielu pozytywnych zaskoczeń, ale też o wiele mniej byśmy o tym niezwykłym Bożym Przybytku wiedzieli.
Wystarczy wspomnieć, iż nowatorskie rozwiązania jakie zostały podjęte między rokiem 1194 a 1220 podczas budowy katedry w Chartres, między innymi rezygnacja z empory czy wzniesienie trzypiętrowej nawy wraz z pasem triforyjnym i wysokimi oknami, pojawiły się na skutek pożaru, który zniszczył tamtejszą romańską katedrę. Z wielu powodów XIII stulecie okazało się wiekiem światła. Żyjący w owej epoce kanonista, liturgista i prozelita, pochodzący z Langwedocji biskup Mende Guillaume Durand w swoim Rationale divinorum officiorum wyjaśniał, iż okna witrażowe pojawiły się po to, żeby jasność jaka płynie z nieba, a więc od Boga, oświecała świątynię oraz serca wiernych.
Oświecenie duchowe zazwyczaj nie jest możliwe bez rozświetlenia fizycznego. Czasem potrzeba dramatycznego przełomu, żeby taka koincydencja mogła się ziścić. Najczęściej jednak musi iść ona w parze z ową iluminacją, która – jak zauważył w swojej rozprawie Storia della belleza Umberto Eco – prowadzi do zaistnienia piękna. Próżno go wyczekiwać, gdy zamiast milczącego współudziału, choćby kamieni gotyckiej budowli powstałej dzięki poszanowaniu odpowiednich proporcji i zasad, jesteśmy skazani na banał, chaos, rozgardiasz, dezintegrację i nieład – szpetotę otoczenia jakie wybieramy i sami sobie świadomie stwarzamy.
Marek WITTBROT
Marek Wittbrot – w latach 1991-1999 prowadził „Naszą Rodzinę”, obecnie zaś jest redaktorem „Recogito”.
Recogito, rok XXV, grudzień 2024