Bez łatwych odpowiedzi ani pocieszenia

Okładka tomiku (2025)©.Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego

Nie jest łatwo rozpocząć rok nową książką, gdy niedawno zdobyło się laury za poprzednio wydaną, a dokonała tego niespodziewanie poznańska poetka Teresa Tomsia, gdy ukazał się w styczniu jej poetycki zbiór Chłodne strugi (2025). W ubiegłe lato świętowała bowiem finał w Nagrodzie ORFEUSZA paryskimi lirykami W znikającym ogrodzie (2023), a teraz odsłania przed czytelnikami inne tematy. Odczytuję dziś z uwagą jej poematy jako opowieść egzystencjalną o tym, co za nami i co w nas najcenniejszego czy najbardziej dotkliwego. Mówią o „zadawnionym żalu, / który nie chce odejść, / trzyma za gardło” (Nie pytaj, różo), pytają o nadzieję dla świata ogarniętego wojną: „Wierszu, obejmij jednym czułym tchnieniem / wszystkie imiona zapomniane, zakopane / w gruzach, na popiół spalone” (Światy równoległe).

Kolejne teksty tomiku opowiadają życiorys kobiety doświadczonej przemijaniem, tworząc swoisty pejzaż wewnętrznych poruszeń zdarzeniami, które autorkę dotknęły osobiście albo wynikają z obserwacji rzeczywistości. Metafory żegnające przyjaciół-poetów stają się zaporą „wobec czasu, który zdąża tu / nieśpiesznie, nieuchronne / i twarde stawiając warunki, / bez wyjaśnienia: po co” (A gdyby ktoś zawołał). To głęboko poruszający zbiór utworów wnikliwie eksplorujących tematykę emocjonalnych ran, smutku rozstań, zerwanych relacji oraz samotności wśród ludzi (Zanim nadejdzie jasność):

Utrata chwili to jest zawsze
prywatna sprawa –
nie sposób dzielić się nią
z wierszem, tym bardziej pisać
o tym w mailach, listach –
dlatego dawny adres
stał się tajemnicą.

Oryginalnym zabiegiem artystycznym jest wprowadzenie przez autorkę do wierszy cytatów z innych poetów, dzięki czemu powstaje metaforyczny dialog na podjęty temat, np. ekfraza Czarna kreska na białym płótnie opowiada o obrazie malarza Artura Majki „Szare miasto”, a jednocześnie przypomina poetycką frazę z wiersza Macieja Niemca Nieuchwytna biel, z którym artysta toczył debaty o sztuce „na paryskim bruku”. Poematy powstałe w duchu filozofii dialogu z tymi, którzy odeszli (Andrzej Sikorski, Sławomir Kuczkowski, Paweł Huelle, Lech M. Jakób, Jerzy L. Kaczmarek i in.) oraz tymi, którzy trwają na posterunku życia (Piotr Szewc, Krzysztof Kuczkowski, Wojciech Kass, Eugeniusz Toman i in.) ukazują wzajemne relacje i rozmowę jako fundament istnienia człowieka oraz podstawę ludzkiego bytu. Pojawia się tu nieodłącznie pytanie o rolę sztuki słowa w kontekście przemijania i wzajemnego zrozumienia (Jest takie miejsce):

Wersy nie niosą pociechy, bywają jedynie
świadkami zdarzeń – Słowo, nawet ono
nie zawsze daje otuchę. Uporczywie
czepiam się nadziei, że coś, co było
żywotne tak długo, ma prawo
pozostać z nami na dłużej.

Ostrzegawczo wybrzmiewa motto z wiersza Julii Hartwig, stanowiące niejako credo niniejszego dzieła:  „Jeśli portret ma być wierny / będzie trudny (…)”. Czytający powinien starać się dotrzeć do źródła inspiracji, gdy szuka prawdy o opisanej postaci, nie zadowalać się pozornym „podobieństwem”, lecz pytać: „skąd padało światło”, kierować wzrok także ku górze. Poetka wsłuchuje się w przestrogi mistrzyni refleksyjnego wiersza i codziennie odprawia przywołujące prawdę życia rytuały: namaszcza ciało i duszę olejami pamięci, wciera je jak balsam w skórę, żądną tłustych eterycznych maści i niespiesznego dotyku dłoni. To wraca jak szept modlitwy w kościele. Niby nie zagłusza ciszy, która zalega w meandrach wspomnień, a jednak przywiera tak mocno, że nie da się tego wyszarpać czy choćby ukryć. No bo jak wymazać z pamięci zbliżenia, zawierzenia, obietnice i nadzieje, które nieraz rozszarpywały serce gwizdem odjeżdżającego pociągu (Pożegnania, porównania): „Stukot kół przybliża mi ciebie i oddala, / powietrze muska szyję i biały kapelusz – / podobnie było tego dnia, gdy na dworcu / wahałeś się: odejść czy tylko odjechać”.

Odjechać czy odejść na zawsze? I co to znaczy „na zawsze”? Przecież pamięć niczym Atlas dźwiga w nas cały świat wspomnień, doświadczeń, przemian uczuć i wielkich  (u)darów. Jak się przed tym bronić, by nie oszaleć w rozpaczy prze-mijania? Teresa Tomsia od dawna znajduje na to świetny sposób, bo emocji nie pozbywa się jak większość współczesnych ludzi na kozetce u wziętego psychoterapeuty, woli rozkruszać je niczym kromkę czerstwego chleba między strofy wiersza, ukazując dni powszednie, z nich bowiem składa się cała nasza teraźniejszość i podwaliny przyszłości. Wydaje się, że znaczącą postacią w książce jest M., z którym poetka rozmawia o tym, co wciąż ożywa przed oczami, choć dawno minione, a ważne w rozwoju duchowym. Kilkakrotnie cytuje myśli eseisty pallotyna Marka Wittbrota i do nich się odnosi, bo ten milczący świadek przemian, gdy „milczy, wciąż w widzenia senne zapatrzony”, okazuje się jedynym możliwym rozmówcą w niedokończonym dialogu o sprawach najważniejszych, w pytaniach o przyjaźń, wierność, odpowiedzialność, wdzięczną pamięć (Tamten zimowy wieczór):

Bądźmy uważni, spokojni i prości – jak ptaki,
drzewa i strumienie, jak ci, co kochają,
nie pytając, dlaczego z nimi –
dlaczego jesteśmy.

Irmina Kosmala, Dawid Jung i Teresa Tomsia w Bibliotece Raczyńskich (Poznań, 2024)©.Alicja Przybyszewska

Tomik ten jest zatem jednocześnie refleksyjny i dyskursywny. Przemawiają  do nas wersy osoby doświadczonej przez życie, której zdobyta wiedza emanuje głębokim namysłem i duchową głębią. Pomimo doznanych krzywd, bohaterka nie porzuca nadziei na zrozumienie i pojednanie z przeszłością. Wiersze dają czytelnikowi możliwość wglądu w jej emocjonalny świat, w którym przeszłość wciąż żyje i kształtuje obecność. Każda strofa to ponawiana próba odnalezienia sensu i harmonii w tym, co utracone oraz metaforycznego wyrażenia tego, co nie zostało wypowiedziane.

Tytuł Chłodne strugi przywołuje obrazy zimna, deszczu i przenikliwej wilgoci, która może symbolizować emocjonalne wychłodzenie, obcość, a także smutek wciągający niczym nurt rzeki. Strugi mogą odnosić się również do głębszych stanów emocjonalnych – do łez, które spływają bezgłośnie po twarzy, wyrażając nieme cierpienie podmiotu lirycznego. Nasuwają również skojarzenia z czystością, katarktycznym obmyciem – być może „chłodne strugi” pozwalają zmyć ból i przygotować grunt pod odrodzenie? Mogą oznaczać zimne prądy obojętności czy niezrozumienia, na które zdarza nam się w życiu natrafić, ale także orzeźwienie pobudzające do zwrócenia bacznej uwagi na to, co w nas i wokół nas.

Autorka często przywołuje obrazy mroku, ciemności, pustych brzegów i słonych fal, bezsennych nocy, bólu, samotności, milczenia, co potęguje poczucie alienacji. Widoczne jest to zwłaszcza w elegiach i trenach poświęconych zmarłym poetom oraz w poematach (Melancholia; Zanim zdołasz zasmakować kresu; Tak odchodzi poeta). Takie doświadczenia charakterystyczne są dla poezji egzystencjalnej, gdzie samotność nie wynika jedynie z fizycznej izolacji, lecz z niemożności prawdziwego porozumienia. W moim mniemaniu najbardziej jednak traumatyczny moment to nawet nie ten, w którym próba porozumienia się z drugim człowiekiem kończy się niepowodzeniem, lecz gdy ten drugi człowiek, bliski, nagle znika na zawsze i tak jak Sławomir Kuczkowski przemawia do brata Krzysztofa już tylko wersami (Brat opłakuje brata):

Tyle było braterskich zawierzeń,
powitań, planów, pożegnań,
a wciąż pozostaje
brak – i jedno westchnienie,
które trafia najgłębiej,
chociaż przychodzi
późno –

jest tylko
zakrzepła ślina
kamień mowy
pod językiem
głębia duszy
pochwycona
przez lęk i mrok

Jest szarfa pamięci
w dzień żałobny wzniesiona,
pąsowa róża – tajemnicze
pióro, którym zapisuje
poemat – cierniem
badając tętno

Liryczne „ja” niemal fizycznie odczuwa pustkę po stratach, wspominając wspólne chwile oraz rozmowy, które teraz są już tylko echem. Poetka nie dopuszcza do głosu uwolnionego z krtani lamentu, lecz w cichości snuje kontemplację nad kruchością istnienia i nieodwracalnością śmierci. Symbolika Chłodnych strug odgrywa kluczową rolę w holistycznym spojrzeniu na ów tomik. Oprócz wody i deszczu – obrazów suponujących upływ czasu, przemijanie, rozpadanie – pojawiają się motywy ciemności, światła i cienia. Ciemność symbolizuje ból i osamotnienie, natomiast światło – nadzieję, choć często jest ono słabe i migocze jedynie w oddali. Z kolei mrok może być metaforą teraźniejszości, która nieustannie podąża za podmiotem lirycznym, nie pozwalając mu w pełni uwolnić się od dawnych doznań. Poetka przemawia do nas językiem oszczędnym, lecz niezwykle sugestywnym, nie epatuje patosem, zamiast tego stosuje subtelne obrazy i metafory, które pozwalają czytelnikowi samodzielnie odczytać ukryte znaczenia. Wiele utworów zbudowanych jest na zasadzie kontrastów – ciepło i chłód, bliskość i dystans, życie i apatia. To sprawia, że lektura tomiku jest niezwykle emocjonalna i angażuje odbiorcę na wielu poziomach.

Osobnym ważnym tematem podjętym przez autorkę jest dziedzictwo traumy deportacji przeżytej przez jej matkę. Syberia staje się nie tylko miejscem geograficznym, ale również przestrzenią mentalną, pełną mrocznych wspomnień, które nie chcą zniknąć z pamięci i mocno wpływają na teraźniejszość, na postawę wobec prawdy historii i zagrożeń (Nie myśl, że to ciebie nie dotyczy):

Nie myśl że to nie wróci – zburzone siedlisko,
spopielone pole. Czyż wojna nie wystarcza,
by o prawdę pytać – o pomordowanych dawniej
i teraz, o rzeź wołyńską, niepoznane groby?
Cóż z tym począć, gdy znów obawiać się trzeba
modlitwy pod krzyżem w lęku przed wulgarnym
znieważeniem? Wszak nie sposób zmieścić
w czterech ścianach tego wszystkiego, co
zdarzyło się przez trzy pokolenia.

Koniec świata dotyczy także podróżnego,
gdy przystaje, by podziwiać widoki wokół
Placu Wolności albo Placu Zbawiciela.

Autorka wcześniejszego wyboru wierszy W cieniu przelotnego trwania (2021) z delikatnością, ale i szczerością portretuje codzienność relacji z sędziwą matką. To nie tylko fizyczna opieka nad osobą starszą, schorowaną, ale przede wszystkim zmaganie się z przeszłością, której nie sposób zapomnieć i pojąć. Milczenie przyjaciół i utrata bliskich to motyw przewodni wielu utworów, zmaganie się z poczuciem utraty chwil, uczuć, osamotnienia w godzinach, gdy najbardziej potrzeba obecności innych ludzi. Staje się ono czymś więcej niż tylko brakiem słów – barierą oddzielającą od świata, bohaterka wierszy odnajduje w nim własne lęki, nieporozumienia i nieumiejętność dzielenia się bólem, dlatego apeluje: „Nie godzić się na przemilczanie!” (W każdą godzinę). Przypomina się w tym momencie Poemat o mówieniu prawdy Dawida Junga, poety z Gniezna, i warto tu przywołać jego słowa, gdyż rozmowa wersami o pamięci wciąż toczy się przez wieki na łamach książek:

spośród rzeczy nietrwałych wybieram śmierć.
moje ciało, niedomknięte dichtung, nosić mnie będzie krótko.
wybieram spokojne odejście wśród obcych. chwile smutku i płacz.
później będą rzeczy trwałe.
gloria tych, którym ziemia obłożnie chora otula czoła.
gloria tych, którym ziemia obłożnie chora kładzie się na języki.

W tomiku Tomsi na marginesie pojawia się rzadko poruszany wątek późnej miłości – uczucia, które nigdy nie zdążyło rozkwitnąć, zostało zignorowane lub nie miało szansy na spełnienie. Chociaż miłość nie ożywia tego, co niemożliwe czy niepowtarzalne, może być jednocześnie piękna i bolesna, a żal za tym, czego nie było dane przeżyć w pełni, wznosi w nieznane dotąd obszary pamięci, metafizyki, metaforycznej obecności (I było tak):

Wypowiedział zdrobniale imię –
na pożegnanie – i było tak, jakby z łąki
na przedmieściu ktoś wołał mnie
przed wieczorem do stołu.

Trwaj odnaleziona nagle chwilo,
wymoszczę w pamięci jamę,
w której się ukryjesz.

Poetka nie szuka łatwych odpowiedzi ani pocieszenia. Zamiast tego koncentruje się na pamięci – tej osobistej i zbiorowej – jako kluczowym elemencie tożsamości. Unika zbędnych ozdobników, kładzie natomiast nacisk na kondensację znaczeń i siłę obrazu, moc wyrazu. Język ma swoje tętno: bywa jasny, barwny, potoczysty, ale i ascetyczny, co potęguje wrażenie autentyczności i krytycznej prawdy. Wiersze często operują kontrastem – między wspomnieniem a teraźniejszością, między doświadczonym ciepłem bliskości a chłodem nieobecności. Styl w Chłodnych strugach ukazuje dyscyplinę słowa, precyzję i klarowność wypowiedzi. Oto poezja, która nie próbuje zagłuszyć przeszłości ani oswoić, lecz pozwala jej wybrzmieć w całej złożoności. Teresa Tomsia dotyka bowiem fundamentalnych kwestii przemijania, śmierci, strat, krzywd, samotności, czyniąc to w sposób subtelny, unikając patosu. Wątek opieki nad Sybiraczką nadaje tomikowi uniwersalny, poruszający charakter, rozszerzając przy okazji pojęcie miłości o ból i pamięć. Subtelnie wydane Chłodne strugi w bydgoskiej Galerii Autorskiej Jana Kaji i Jacka Solińskiego, inkrustowane linorytami Jacka Solińskiego, wymagają skupienia i czasu od czytelnika, by się do nich zbliżyć na odległość własnych przeżyć i wzruszeń. Dopiero wówczas, w tej duchowej symbiozie i zawierzeniu, otwiera się cały świat z jego uniwersum. I pojmujemy, jak bardzo w różnorodnych uczuciach jesteśmy do siebie podobni, gdy próbujemy być szczęśliwi, czując „kruszenie się w sobie” – o czym czytamy w liryku otwierającym tomik – „mimo ciemności i odgłosów ciszy” (Jeśli kto usłyszy).

Irmina KOSMALA

Irmina Kosmala – ur. w 1976 w Gnieźnie. Pisarka, recenzentka, animatorka kultury. Autorka prozy Złuda (VipArt, 2020) i Krótka historia nikczemności (Zeszyty Poetyckie 2024). Za zbiór recenzencki Itinerarium, czyli przewodnik dla podróżnych wyróżniona nagrodą SDP. Członkini Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Współtwórczyni i prowadząca dwóch festiwali literackich: gnieźnieńskiej Nocy Poetów: „Słowo-tok” oraz „Pretekstów”, współautorka miejskich dyktand ortograficznych „O złotą stalówkę”, inicjatorka comiesięcznych spotkań literackich oraz – od dwudziestu lat redaktor naczelna Kuźni Literackiej: www.kuznia.art.pl. Mieszka na Dalkach w Gnieźnie.

Recogito, rok XXVI, kwiecień 2025