Zmarły 5 lat temu dominikanin, ojciec Jan Góra mówił, iż są trzy zasadnicze przedstawienia Wcielenia Boga: Dzieciątko w żłóbku, Ukrzyżowanie Chrystusa i Chrystus Frasobliwy. Ten ostatni uwalnia nas od „terroryzmu uśmiechu”, czyli od ewangelizującego przymusu chrześcijanina zawsze radosnego!
Wspominam o tym, bo myślę, że doświadczenie Marii Magdaleny, o którym opowiada dzisiejsza Ewangelia, dotyka tej rzeczywistości. Przeczytajcie najpierw ów fragment:
„Maria Magdalena stała przed grobem płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli siedzących, jednego przy głowie, a drugiego przy nogach, w miejscu, gdzie leżało ciało Jezusa. I rzekli do niej: «Niewiasto, czemu płaczesz?» Odpowiedziała im: «Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono». Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: «Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?» Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: «Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę». Jezus rzekł do niej: «Mario!» A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: Nauczycielu. Rzekł do niej Jezus: «Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego». Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: «Widziałam Pana i to mi powiedział»” (J 20,11-18).
A teraz popatrzcie na Chrystusa Frasobliwego: siedzi sobie przygarbiony, zamyślony, głowę opiera na dłoni, na głowie ciernie, na ciele ślady biczowania. Frasuje się! Martwi! Przejmuje! Zdrowy smutek i łzy nie są złe. Są po prostu emocją, potrzebną jak wszystkie inne. Zaś frenetyczne działania kamuflujące je, kosztują nas często sporo energii i w efekcie potęgują przygnębienie: obwiniamy siebie lub posądzamy innych. Często przeradza się to w gorycz, marazm, cynizm, a nawet rozpacz. Jeżeli natomiast pozwolę sobie na markotność, smutek i łzy, to za kilka dni będę miał siły, by ruszyć z miejsca – a wtedy smutek sam zniknie.
Skoro sam Jezus się frasuje, ja też mogę usiąść i posmucić się nieco. To jest niesamowicie uwalniające! Zresztą, badania psychologiczne pokazują, że dla dobrego stanu psychicznego, czyli dla poczucia szczęścia najlepiej jest, gdy człowiek może odczuwać różne stany emocjonalne. Nie tylko radość, podekscytowanie i zachwyt, ale także smutek, zniechęcenie i gniew.
Inaczej mówiąc, nie musisz ciągle prężyć się. Pan Jezus poradzi sobie z twoim smutkiem, tak jak poradził sobie ze smutkiem Marii Magdaleny. Inni też sobie z nim poradzą. Nie musisz ratować całej ludzkości, bo często „owej ludzkości” jest to wcale niepotrzebne. Tak czy inaczej, smutek jest w życiu potrzebny, podobnie jak radość, czy złość. Ta emocja pokazuje nam, że straciliśmy coś ważnego i pomaga nam z ową stratą się uporać. W życiu nie da się tylko chichrać. Czasem robi nam się smutno, gdy tracimy marzenie, nadzieję, iluzję, albo gdy ktoś nas rozczaruje. To naturalne i dobre dla psychiki. Jeśli płyną łzy, to też dobrze. Płacz to sposób organizmu na dochodzenie do stanu równowagi. Jest czymś naturalnym i niezbędnym. I choć swoim bliskim, życzylibyśmy samych radosnych chwil, to na te smutniejsze też powinniśmy dać przestrzeń.
Czemu płaczesz? Kogo szukasz? Przecież Jezus doskonale wiedział czemu Magdalena płacze i kogo szuka. To było pytanie o coś więcej! Skierowane chyba także do każdego z nas: co ci w życiu doskwiera, co ci nie pasuje, dlaczego się smucisz, płaczesz, co sprawia, że ci źle…? Dzięki swojej głębokiej relacji z Jezusem, Magdalena porzuciła ból, smutek, łzy, i weszła w niezwykłe doświadczenie Zmartwychwstania. Stała się nawet „Apostołką Apostołów”. Myślisz, że Zmartwychwstały Jezus nie da rady i twojego smutku zaspokoić?
Stanisław STAWICKI
Rzym, 14 kwietnia 2020 roku
Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Studiował w Rzymie (1986-1988). Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). W latach 2014-2017 był sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Od 2017 roku jest kustoszem kościoła Santissimo Salvatore in Onda w Rzymie.
Recogito, rok XXI, kwiecień 2020