Przeznaczenie
Mamy się ku sobie
ziemio
co dnia co noc
tęsknię za gwiazdą
lecz z tobą mijają
moje lata
Na firmamencie niebieskim
kometa w białym welonie
unosi moje marzenia
Podrywasz do lotu ptactwo
a ja zostaję tu z tobą
wygnaniec z raju
skazany na siebie
i na ciebie
ziemio
Zimowa noc
Zapisujemy frazy naszych uczuć
po kryjomu aby nie dać się zmylić
ochronie dyktatury każde z nas czuwa
pod napięciem osobnego niepokoju
Miasteczko układa się do snu
wokół nieprzenikniona ciemność
Na stygnącej podłodze gęsto od kroków
przyjaciół znajomych obcych
znikających bez śladu
Ikarowe skrzydła oparte o ścianę
W kącie pokoju ludowy chochoł
gdy się obudzi porwie nas
w obłędny taniec
Za oknem wzdłuż ulic
czuwa idea na dyktach
Karty przyszłości
znaczone
Świdwin-lotnisko, 1976
Przestroga
Bartoszowi
Czarna nam wtedy synu wybiła godzina
czas nieludzki pozbawił naszych ojców
domów ograbił nas z przeszłości
sojusznicy zapomnieli porzucili
gdy podawali sobie ręce
i od nowa stawiali
zbrojne zasieki
Potem byt za żelazną kurtyną
długo kształtował społeczną świadomość
Świętą Trójcę zastąpiła Wielka Trójka
ziomkowie umykali za ocean
inni budowali socjalizm
gdy my oczekiwaliśmy cudu
Według potrzeb kupczono
naszymi zdolnościami
Czas zastoju pozbawiał nas nadziei
Cóż mogłem przekazać ci więcej
poza przestrogą
Bądź czujny
Kometa mknie obok
Godziny mijają
do świtu nie ma na co czekać
ciemna mgła ściele się nisko
szampan z gwiazd wysoko
kometa mknie obok
Pola śniegiem zadymione
w mieście zawiane ulice
drzewa nieme posiwiałe
domy zaciemnione
bramy zatrzaśnięte
drzwi pięściami obite
wicher do księżyca wyje
Bóg w ciemnym soplu skryty
Dalej dołem
rzeka lodem do dna przykuta
nie popłynie do Bałtyku
Wyżej
na moście warta
Nad Wartą
przejścia nie ma
Poznań, Sylwester 1981
Wykluwanie
Lot mój wykluwał się w dłoniach
szorstkiej wiejskiej chaty
pamiętam przez mgłę
krokusy marca
strumyk
i gaj
Matka z różyczką twarzy
klęczy przed paleniskiem
ojciec ostrym błyskiem noża
oddziela głowę od koguta
królicze oko szuka powieki
pod płotem pies szarpie ochłap
świńskiego ucha furmanka
wiezie chorobę do miasta
Fruwaj
kusił głos z podziemia
leć
w zaświaty
Ratowały mnie idące po plecach
płonące ślady babcinych pieczęci
wyniesione z pierwszej wojny
Nocą przekradam się
przez niedomkniętą furtę obejścia
pałają policzki staję w omszałym progu
lasu i przez ciemną ścianę słyszę
tajemniczy łopot skrzydeł
Eugeniusz TOMAN
Eugeniusz Toman – pilot, dziennikarz, animator kultury, autor opowieści lotniczych: Podniebni żołnierze (2015); Boski Order (2020). Ostatnio na łamach „Latarni Morskiej” (www.latarnia-morska.eu) zaprezentowano jego opowiadanie Śmierć nadleciała z Bagicza, ukazały się też omówienia książek i kilka dawnych wierszy w nowym opracowaniu. Nazwisko literackie Toman przyjął po pradziadku, ponieważ żona poetka Teresa Tomsia – jak wyjaśnia autor – utrwaliła już w literaturze jego nazwisko. Mieszka w Poznaniu.
Recogito, rok XXI, maj 2020