We Włoszech, podobnie jak w Polsce, ruszyła II faza odmrażania gospodarki, którą premier Giuseppe Conte nazwał „współistnieniem z wirusem”. Przy tej okazji, wczoraj wieczorem został opublikowany ciekawy wywiad z prof. Alessandro Vespignanim, włoskim epidemiologiem pracującym w USA. Rozmowę poprowadził Luca Telese, dziennikarz i felietonista urodzony w Cagliari na Sardynii. Profesor Vespignani ma 55 lat. Urodził się w Rzymie i jest synem Renzo Vespignaniego, jednego z najsłynniejszych włoskich malarzy okresu powojennego. Alessandro jest z wykształcenia fizykiem. Zaczynał od polowaniem na wirusy komputerowe. Następnie zajął się biologicznymi. Aktualnie dowodzi „Laboratorium modelowania systemów biologicznych i socjotechnicznych” na Uniwersytecie w Bostonie (Northeastern University). „My, epidemiolodzy – mówił Vespignani – jesteśmy jak meteorolodzy. Z tym, że nie mamy tak jak oni obrazu wirusa, który moglibyśmy pokazać światu. Natomiast, w przeciwieństwie do meteorologów, po wykryciu huraganu, możemy złagodzić jego skutki”. Poniżej urywek tejże rozmowy w moim tłumaczeniu.
Luca Telese: Profesorze Vespignani, jest pan epidemiologiem, ale nie wirusologiem.
Alessandro Vespignani: Wirusolodzy – jak państwo wiedzą, lubią być luminarzami. Czasami trzeba z nich zrezygnować, aby zrozumieć jak naprawdę rozwija się epidemia.
LT: W rzeczy samej! Co pan o tym myśli?
AV: Nie mogę z pewnością przyczynić się do wynalezienia szczepionki, ale mogę wam powiedzieć, jak wirus porusza się w społeczeństwie.
LT: A więc do rzeczy: jest pan „za” lub „przeciw” wejściu w II fazę odmrażania we Włoszech?
AV: W zasadzie nie mam nic przeciwko temu. Myślę, że powinniśmy wrócić do pracy. Ale ku temu niezbędnych jest kilka warunków, tak aby nie dopuścić do kolejnej fali epidemii.
LT: Co jest według pana do tego niezbędne? Czego brakuje?
AV: Po pierwsze, zmiana myślenia (mentalności). A następnie „3 T”. Otóż, wydaje mi się, że nie ma jeszcze kraju, w którym istniałby infrastruktura wystarczająco skuteczna do walki z wirusem. Struktura, która zapobiegłaby nawrotowi choroby.
LT: I tu dochodzimy do pana konia bojowego. Słynne „3 T Vespignaniego”.
AV: Mówię o tym od kilku miesięcy, bo to moje „jajko Kolumba” (Jaśkowe jajko). Chodzi o: Testing-Tracing-Treating/Testowanie-Towarzyszenie-Terapia.
LT: Zacznijmy od testowania.
AV: Do wykonywania testów, pod warunkiem, że są to testy zatwierdzone, potrzebna jest cała armia ludzi i bezwzględna determinacja. Nie widzę dzisiaj tej armii we Włoszech.
LT: Przejdźmy do drugiego „T”.
AV: Towarzyszyć, oznacza „izolować”. Gdy tylko jesteś pozytywny, izolujesz się. Gdy ktoś cię pyta: „Ile osób widziałeś? Kim oni są”? Oni też się izolują. Nawet jeśli mają się dobrze, ale mieli kontakt z zarażonym, wchodzą w izolacje przynajmniej na dwa tygodnie. Trzeba ich monitorować, mierzyć gorączkę. Jeśli wymagany czas minie, a wynik będzie negatywny, mogą wyjść z izolacji.
LT: I kolejna ważna rzecz dla II fazy odmrażania: terapia.
AV: Tu chciałbym podkreślić ważność izolacji poza domem, poza rodziną. Nie rozumiem, że we Włoszech osoby pozytywne zostawia się dalej w ich domach.
LT: Dlaczego?
AV: Zakażają członków rodziny. Trzeba im znaleźć hotel, otworzyć dla nich specjalne Ośrodki.
LT: Czy według pana jest to problem mentalności czy też kwestia ekonomiczna?
AV: To kwestia mentalności. Tracimy miliard Euro dziennie. Ale organizujemy dla osób zakażonych tyle pokoi, ile potrzeba na całkowitej osobności w najlepszych możliwie warunkach.
LT: No to dlaczego tak nie jest?
AV: Ja tego nie rozumiem, choć ten punkt widnieje na liście dwudziestu wskazań dla ministerstwa. Są te rzeczy spisane. Problem polega na tym, że władze ich nie respektują.
LT: Podsumujmy więc, co powinny robić władze, by II faza odmrażania udała się.
AV: Macie do dyspozycji szpitale jednoimienne i Ośrodki dla osób zakażonych? Dysponujecie armią „tropicieli”? Posiadacie wystarczająco testów? Przygotowaliście jasne wytyczne dla tych którzy wrócą do pracy? Macie w pogotowiu terapię intensywną? Dysponujecie ciągle aktualnymi danymi co do liczby nowych zakażeń i zgonów? Jeśli nie, musicie wiedzieć, że podejmujecie poważne ryzyko przechodząc do II fazy.
LT: Wielu wirusologów jest sceptycznie nastawionych do możliwości realizacji II fazy.
AV: Nie zgadzam się z nimi. Po pierwsze, dlatego iż trzeba wrócić do pracy. To, że jestem epidemiologiem, nie zwalnia mnie z wiedzy, że można też umrzeć z powodu recesji.
LT: Jak pan wie, rząd włoski otwiera sporo przestrzeni w tej II fazie.
AV: Tak, około 4,5 miliona Włochów ruszy się z domów. To w miarę rozsądne. Tym bardziej, że wszystkie miejsca publiczne były zamknięte.
LT: Myśli pan, że restauracje i bary powinny być na nowo otwarte?
AV: Jeśli dysponują przestrzenią na zewnątrz, to jest mniej ryzykowne.
LT: Czy nadchodzące lato z wysokimi temperaturami może nam pomóc?
AV: Lato może być naszym sprzymierzeńcem. W każdym razie, w kontekście tego wirusa przebywanie na zewnątrz jest lepsze niż w domu. Bardziej obawiam się zatłoczonych ośrodków wypoczynkowych z klimatyzacją, niż pójścia na plażę.
LT: Powróćmy jeszcze do trzeciego „T”. Co by pan jeszcze sugerował?
AV: Chciałbym, aby we wszystkich regionach Włoch, zwłaszcza na Sardynii i Sycylii, powstały szpitale jednoimienne.
LT: A ryzyko drugiej fali?
AV: Jeśli będziemy sobą mądrze zarządzali, nie przyjdzie. Nie jesteśmy w stanie zmienić trajektorii epidemii. Możemy natomiast zapobiec nadejściu huraganu.
LT: Kiedy będziemy mogli powiedzieć, że wszystko wróciło do normy?
AV: Nie ma daty. Jest tylko jasny cel. Odpowiedź, którą można zaryzykować brzmi: tylko wtedy, gdy będziemy dysponować odpowiednimi lekami i szczepionką.
LT: Jest więc pan „za” wejściem w II fazę, tylko że pod pewnymi warunkami?
AV: Aby wrócić do pracy, trzeba spełnić te ramowe warunki.
LT: Niektórzy mówią: „Nie mamy ku temu ni zasobów, ni czasu”.
AV: To kolejne szalone rozumowanie. Mogę panu dać ostatni przykład. Wyobraźmy sobie, że w naszej walce nie chodzi o wirus. Gdyby to była np. wojna, podczas której zginęło by już 30 tys. ludzi, ponad 100 tys. zostało rannych, tysiące przesiedlonych, czy rozumowalibyśmy w ten sposób? Nie tracilibyśmy ani sekundy.
LT: Czyżby?
AV: Oczywista! W fabrykach samochodów, powstawałby czołgi. Tworzylibyśmy ochotnicze oddziały żołnierzy. Zmobilizowalibyśmy rezerwistów! Tak czy nie?
LT: Właściwie tak.
AV: No to na co czekamy?
Opracował, przetłumaczył i wstępem opatrzył:
Stanisław STAWICKI
Rzym, 4 maja 2020 roku
Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Studiował w Rzymie (1986-1988). Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). W latach 2014-2017 był sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Od 2017 roku jest kustoszem kościoła Santissimo Salvatore in Onda w Rzymie.
Recogito, rok XXI, maj 2020