„Zbliża się dzień wygaśnięcia pandemii. Za chwilę wszystko się odmieni i będzie tak jak rok temu w tym samym czasie” – marzą miliony ludzi wierząc, że epidemia, która więzi i ogranicza ludzi od wielu miesięcy, natychmiast wygaśnie. „Już się nie da wytrzymać, ta udręka musi się kiedyś skończyć” – powtarza wiele osób. Rządzący, choćby we Francji, odpowiadają: „cierpliwości, jeszcze trochę cierpliwości’’. Czy jednak tej cierpliwości wystarczy i czy, wraz z zawieszeniem niektórych restrykcji, cnoty obywatelskie wezmą górę? Czy ludzie będą zachowywać się na tyle rozsądnie, że wirus będzie sobie „gdzieś” spokojnie „dogorywał”, a większość będzie mogła powrócić do normalnego życia?
Wiele wskazuje na to, że raczej trudno będzie zdać obywatelski egzamin zadowalająco. Każdy bowiem jest inny i każdy ma za sobą odmienną edukację, odmienne przyzwyczajenia i odmienne poczucie powinności, tak osobistej, rodzinnej, jak i obywatelskiej. Ze strony wielu osób nie brakuje poświęcenia, zwycięża niekiedy potrzeba solidarności, ale równocześnie pojawiają się spekulacje, nie brakuje niezdyscyplinowania, chciwości, dbania wyłącznie o własne interesy. Te wszystkie cechy dało się zauważyć podczas długiego okresu izolacji i odosobnienia. Jak będziemy się zachowywać „jutro” albo „pojutrze”? Nic nie wskazuje na to, żeby miała nastąpić radykalna zmiana pod tym względem. Niektóre kraje powoli łagodzą obostrzenia. Na takie rozwiązanie zdecydowała się Francja. Na pierwszy plan wysuwają się potrzeby ekonomiczne i ochrona kraju przed totalnym bankructwem. Bezrobocie i plajta małych przedsiębiorstw – stoją już za progiem. Ludzie zostali pozbawieni środków do życia, czują się wyrzuceni poza nawias. Nie wszystkim zaoferowana pomoc pieniężna i ulgi podatkowe wystarczą. Największą zmorą okazuje się jednak strach, wzrastające poczucie zagrożenia. Wyzwala ono bowiem różne mechanizmy obronne. Czasami jest to nadmierna ufność, a czasami kompletne zobojętnienie.
Znane jest powiedzenie, iż „nie tylko chlebem człowiek żyje”. Należę do tych, którzy często odwiedzają muzea i chodzą na wystawy. I od tej strony sytuacja spowodowana epidemią koronawirusa COVID-19 zdaje się niezbyt komfortowa. Z niektórych muzeów przychodzą internetowe powiadomienia, że prolongowano ekspozycje i niedługo na powrót zostaną one udostępnione. Tak uczyniła na przykład Hamburger Kunsthalle, zachęcając do obejrzenia wystawy Goya, Fragonard, Tiepolo. Die Freiheit der Malerei, prezentującej dokonania trzech malarzy, którzy – zdaniem organizatorów – mogą być przykładem, czym jest i jakie efekty przynosi swoboda twórcza. Wolność artystyczna jest podstawą wszelakiej artystycznej aktywności. Niewątpliwie wielu z nas mogłoby się od artystów wiele nauczyć. Problem w tym, że niektóre granice jeszcze długo pozostaną zamknięte.
Wiara i kultura są jednako potrzebne, a właściwie niezbędne. Jak na razie nikt nie jest w stanie powiedzieć, kiedy sytuacja unormuje się na tyle, że będzie można normalnie odwiedzić muzeum, salę koncertową, teatralną bądź kinową. Podobnie, jeśli chodzi o przestrzeń sakralną, czyli świątynie.
Czas epidemii kiedyś dobiegnie końca. Jak długo jeszcze potrwa kwarantanna? Tego dziś jeszcze nie wiemy. Może jednak już dziś warto pomyśleć o tym, że głębsze potrzeby nie biorą się – mimo wszystko – z powietrza. I że nie tylko swoboda twórcza, również wolność osobista rozpoczyna się od własnego wyboru, od wewnętrznego zdyscyplinowania, umiejętności swobodnego posługiwania się narzędziami i środkami, jakie są dostępne. Im więcej ktoś potrafi zrobić z tym, co zostało mu dane, tym większa jest jego wolna przestrzeń.
Anna SOBOLEWSKA
Paryż, 8 maja 2020 roku
Anna Sobolewska – urodziła się w Białymstoku. Studiowała pedagogikę w Krakowie. Współpracowała między innymi z paryską Galerią Roi Doré i ukazującymi się we Francji czasopismami: „Głos Katolicki” i „Nasza Rodzina”. W roku 2015 w Éditions Yot-art wydała książkę Paryż bez ulic. Jocz, Niemiec, Urbanowicz i inni. Od ponad trzydziestu lat mieszka w Paryżu.
Recogito, rok XXI, maj 2020