Emmanuel Radnitzky przyszedł na świat w Filadelfii, w rodzinie żydowskich emigrantów, w 1890 roku. Siedem lat później wraz z rodzicami, zajmującymi się krawiectwem, zamieszkał w nowojorskim Brooklynie. Tam, jako 25-latek, poznał propagatora dadaizmu Marcela Duchampa. Dzięki niemu w lipcu 1921 roku znalazł się w mekce artystycznej bohemy i stolicy mody. Po przybyciu do miasta świateł związał się z Alice Ernestine Prin, nazywaną Królową Montparnasse’u, modelką, piosenkarką kabaretową, przyjaciółką i natchnieniem dla wielu artystów. Młody przybysz zza oceanu uznał ją za ucieleśnienie kobiecości, ideał piękna i artystycznej doskonałości. Jego sześcioletnie pożycie z Kiki było pełne wzlotów, szalonych i twórczych pomysłów, ale też rozterek i konfliktów. Dzięki niej jednak największą jego pasją stało się poszukiwanie ukrytego piękna, a zarazem tego, co do niego przybliża, głównie nowych środków wyrazu.
Właściwie nie wiadomo, jak naprawdę miał na imię. Było też kilka wersji jego nazwiska (oprócz Radnitzky: Radnitsky, Radensky, Radinski albo Rudnitzky). Pseudonimem Man Ray zaczął na dobre się posługiwać – częściowo dzięki ojcu, który skrócił nazwisko – gdy uznał, że siebie również musi wymyśleć na nowo. Zawód fotografa przez całe życie traktował jako zajęcie wtórne. Postrzegał siebie jako malarza pełnego inwencji, nieograniczającej artystycznych wyborów. Fascynował go sam proces narodzin fotografii, jak i jej przedmiot. Wszystko ściśle wiązał z własnymi pomysłami. Były one dla niego narzędziami i służyły do – trzeba by rzec – wywoływania określonego obrazu. W jego przekonaniu robienie zdjęć było jak tworzenie układów, konstrukcji, form zamkniętych w świetlnych obrazach. Powstawały one w jego studiu, a nie w plenerze. Wielu osobom zdawały się zaprzeczeniem klasycznej fotografii.
Wystarczy prześledzić edycje albumów z cyklami jego fotografii. Każda seria to w gruncie rzeczy objawienie i spożytkowanie jakiejś malarskiej wizji; konstruowanej przede wszystkim okiem, a nie za pomocą kredki, tuszu, bądź pigmentu. Ustawienia i wymyślane przez niego konstrukcje były niczym obrazy zamieniające się w fotogramy. On sam nazywał je rayogramami. Układane na papierze przedmioty tworzyły niekiedy konkretne, czasami dziwne, dwuznaczne konfiguracje. Eksperymentowanie odnosiło się zarówno do istoty ludzkiej, jak i otaczających ją przedmiotów. Negowały one – jak pisała Maria Majewska – klasyczne poczucie estetyki poprzez prowokacyjny, inspirowany dadaizmem, wyczarowany obraz świetlny. Oceniając dorobek artysty, nie sposób zaprzeczyć, że Man Ray był wirtuozem w „malowaniu” światłem.
Od początku paryskiej kariery pociągało go fotografowanie żywych osób. Świat awangardy, szalonych lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku, przyciągał światowców i elity. Był jak magnez. Początkującym artystom dawał możność wybicia się, zdobycia wysokiej pozycji w społeczeństwie. Z historii sztuki wiadomo, iż jednym udało się zdobyć laury, inni za swego, często krótkiego życia nie doczekali się upragnionej popularności. Można powiedzieć, iż amerykańskiego emigranta po przybyciu do Paryża los bardzo obłaskawił. Dał mu możność szybkiego i niekwestionowanego zaistnienia w świecie ówczesnego establishmentu. Z kolei piękne kobiety, dzięki wszystkim nowościom, jakie ofiarowywały konkurencyjne wówczas domy mody i renomowani krawcy czy krawcowe, chciały być jeszcze piękniejsze. I stanowiły pożądany „materiał” reklamowy. Fotografia przyszła w sukurs rodzącej się reklamie. Angażowanie modelek prezentujących projektowane kreacje odbywać się zaczęło w obecności fotografów. Karty wydawanych coraz liczniej żurnali, których strona graficzna stawała się coraz bardziej profesjonalna i awangardowa zapełniały zdjęcia czarnobiałe, w późniejszym czasie zastąpiono je kolorowymi.
W latach dwudziestych XX wieku Man Ray w tej materii był nowicjuszem. Jako dziecko krawca, przybyłego ze wschodniej Europy do Filadelfii, zapewne zaglądał do pracowni ojca. I obserwował ubierane klientki. Widział perfekcję kroju, dobór materiału, kreacje wykańczane przez ojca, jak i przez matkę szyjącą ubrania na potrzeby całej familii. Obserwowanie rodzinnego rękodzieła rodziło w nim zamiłowanie do estetyki, jak i zainteresowanie światem mody. Zmiana adresu z filadelfijskiego na nowojorski Brooklyn umożliwiła bliższy kontakt z nową sztuką. Niejednokrotnie odwiedzał mieszczącą się na Manhattanie przy 291 Fifth Avenue w Nowym Jorku, działającą w latach 1905-1917 Gallery 291. Została ona utworzona i zarządzana była przez fotografa Alfreda Stieglitza, przy współpracy z Edwardem J. Steichen. Tam Man Ray odkrywał fotografię i europejskie malarstwo. Zainteresowały go pokazywane w galerii obrazy Picassa i Matisse’a. Nowością dla przyszłego sympatyka dadaizmu i prekursora surrealizmu był głoszony przez Stieglitza pogląd, uznający fotografię za autonomiczną dyscyplinę sztuki. Potem przyszła kolej na naukę rysunku w Modern Schools, jaką założył w Barcelonie i przeniósł za ocean Francesc Ferrer i Guàrdia, kataloński anarchista, pedagog i wolnomyśliciel.
Punktem zwrotnym okazało się odkrycie prac Marcela Duchampa, prezentowanych na nowojorskiej międzynarodowej wystawie sztuki nowoczesnej, poświęconej awangardzie europejskiej. Ekspozycja, otoczona aurą skandalu, rozbudziła w Emmanuelu fascynację nowymi, nieznanymi prądami artystycznymi. Czas międzywojnia zdominowały w Paryżu dadaizm i surrealizm. Nowe ruchy, negujące przyjęte wzorce, kpiły z tradycji i dobrego smaku. Z czasem dostrzeżono w nich „atrakcyjność wizualną” i „indywidualny charakter” powstających wówczas dzieł. Zmiany zachodzące w sztuce od połowy XIX wieku, w początkach XX okazały się na tyle ugruntowane, że nie było już odwrotu. Fotografia zaczęła dorównywać rangą pracom awangardy malarskiej. Man Ray zdecydował się wtedy zaryzykować podróż do Europy.
Do paryskiego kręgu artystów malarzy wprowadzili przybysza zza oceanu Duchamp i Picabia. W niedługim czasie po przybyciu nad Sekwanę Man Ray wyczarowywał na światłoczułym papierze kompozycje, które nie odbiegały od propagowanego w malarstwie „czystego dada”. Najpierw zdecydował się na współpracę z Paulem Poiret, jednym z pierwszych uznanych paryskich krawców. Paralelnie jego fotografie-portrety zaczęły ozdabiać francuskie magazyny mody: „Vogue”, „Vanity Fair”, „Vu” i „Harper’s Bazaar”. Uznani i cenieni projektanci potrzebowali reklamy, prezentacji coraz to nowszych kreacji. Madeleine Vionnet, Coco Chanel, Augusta Bernard, Louise Boulanger, a przede wszystkim Elsa Schiaparelli, korzystały z jego aparatu, charakterystycznego kadrowania, gry świateł, eksperymentów technicznych potrzebnych do stwarzania obrazów onirycznych, wpisujących się w frapujące nowatorskie kompozycje.
Przez magiczne, zatrzymane w kadrze ujęcia, ofiarował modzie nowe spojrzenie, zamieniające się w spełnianie marzeń. Marzenia zaś za jego sprawą przybierały realne kształty. Francuskim hrabinom i markizom: Madeleine Vionnet de Beauchamp, Étienne de Beaumont, Alice de Montgomery, jak bogatym cudzoziemkom: Nimet Eloui Bey, Luisie Casati, Peggy Guggenheim czy też Eveline Orlowskiej nie zabrakło na jego zdjęciach kobiecego seksapilu, zmysłowości kobiecego ciała i wewnętrznego uroku. W jego fotograficznych portretach zadomowiła się na dobre, powstająca na zamówienie „sztuka dla sztuki”. O tym w gruncie rzeczy postanowili „opowiedzieć” organizatorzy wystawy Man Ray et la mode w paryskim Musée du Luxembourg. Znalazły się na niej zachowane w archiwach klisze, znane i mniej znane fotografie poświęcone paryskiej modzie lat dwudziestych i trzydziestych minionego wieku, zdjęcia modeli uznanych krawców, których kreatywne pomysły, wysublimowany gust i sprawne ręce wyczarowywały szałowe, wieczorowe suknie.
Kiki i Lee Miller to najbardziej znane egerie paryżanina w wyboru. Kultowe zdjęcia dwóch jego muz przeszły już do historii, podobnie jak słynne Łzy z 1932 roku, będące reklamą tuszu do rzęs. Dwie najważniejsze towarzyszki życia to także dwie przeciwstawne fizjonomie. „Pulchna i zmysłowa” legendarna gwiazda Montparnasse’u oraz „naturalniejsza, długonoga blondynka”, chętna do przyswajania sekretów fotografowania, „której nadprzyrodzona zdolność przyciągania i odbijania światła (tak, że w jego fotografiach wygląda jak rozświetlona od wewnątrz) czyniła ją idealnym obiektem dla artysty pragnącego badać tajniki światłocienia”. Odbitka z 1930 roku, Nogi Lee Miller, jak i inne ujęcie, zatytułowane Lee Miller w czarnym kapeluszu z 1932, ukazywały „estetyczne zainteresowanie ciałem” kobiety. Artyście pozowały również jego przyjaciółki: Nusch Éluard, Adeline Fidelin, Consuelo de Saint-Exupéry i wiele innych. Na wystawie Man Ray i moda ze zrozumiałych względów nie znalazły się klisze z podobiznami André Bretona, Jamesa Joyce’a, Constantina Brâncușiego, ale warto pamiętać, że bardzo szerokie było grono artystów, których portretował i z którymi utrzymywał stałe kontakty.
Zdjęcia modnych kreacji publikował wówczas „Harper’s Bazaar”, pierwszy na świecie magazyn mody. Gdy dyrektorem artystycznym pisma był Alexey Brodovitch, Man Ray stawał się coraz bardziej rozchwytywanym paryskim fotografem. Oryginalne i aktualne odbitki, kopiowane w dużych formatach, będące rodzajem dialogu z sukniami projektowanymi przez Jeanne Lanvin, Coco Chanel bądź Elsę Schiaparelli, dokumenty kinematograficzne przybliżające świat Belle Époque, kiedy to modę zdominowały ubiory, fryzury i makijaż, a także żurnale i ich zmieniająca się szata graficzna – znalazły się na paryskiej ekspozycji w zaproponowanych tematycznych sekcjach: Portret z lat 1920 roku poświęcony modzie, Moda w reklamie oraz Apogeum fotografii mody z czasów świetności „Harper’s Bazaar”.
Man Ray był samoukiem. Stał się specjalistą od fotogramów, od zdjęć portretowych i solaryzacji, nowatorem eksperymentującym z różnymi materiałami oraz technikami pozwalającymi rejestrować obraz na kliszy fotograficznej i na papierze. Nie można zapomnieć, iż był także realizatorem kilku filmów, w których uwiecznił między innymi Pabla Picasso i Paula Éluarda. Odbitka z 1930 roku, Anatomia, oraz kolejna z 1935, Reklama biżuterii, ukazujące dłonie Nusch Éluard są dowodem konsekwentnych poszukiwań i nowatorskich rozwiązań artystycznych. Można mówić o dwóch okresach, jakie odegrały decydującą rolę w jego karierze zawodowej. Pierwszy to czasy między dwoma wielkimi wojnami, drugi – zapoczątkowany w 1951 roku, gdy Man Ray zdecydował się na powrót do Paryża. Niestety ten drugi okres okazał się mniej twórczy od poprzedniego. Zabrakło obopólnego porozumienia, dzielonej z przyjaciółmi pasji, z Tristanem Tzarzą czy Marcelem Duchampem. Nie było jego muz i szalonego, roztańczonego świata, po którym pozostały jedynie zdjęcia.
Man Ray w 1946 roku poślubił amerykańską modelkę i tancerkę Juliet Browner. Pod koniec życia odszedł od fotografii. Poświęcił się filmowi i malarstwu. Eksperymentował z kolorową fotografią i malował swoje zdjęcia. Zmarł w Paryżu w 1976 roku. Dostępne w archiwach i w prywatnych kolekcjach prace, cały niemal paryski dorobek Amerykanina, świadczy o jego wielkim talencie, jak i jego niekwestionowanej pozycji w światowym panteonie największych twórców. Niewątpliwie jego pasja twórcza otworzyła drogę do nowoczesnej fotografii.
Anna SOBOLEWSKA
Paryż, 22 października 2020 roku
Anna Sobolewska – urodziła się w Białymstoku. Studiowała pedagogikę w Krakowie. Współpracowała między innymi z paryską Galerią Roi Doré i ukazującymi się we Francji czasopismami: „Głos Katolicki” i „Nasza Rodzina”. W roku 2015 w Éditions Yot-art wydała książkę Paryż bez ulic. Jocz, Niemiec, Urbanowicz i inni. Od ponad trzydziestu lat mieszka w Paryżu.
Recogito, rok XXI, październik 2020