Zaglądam na oficjalną stronę internetową Generalatu Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego. Najpierw wyświetlają się nazwiska tych, którzy odeszli w ostatnim czasie. Jest ich pięciu. Wszyscy Polacy: Ks. Stefan Domagała (86 lat); Ks. Mirosław Dragiel (60 lat); Ks. Kazimierz Pytka (56 lat); Ks. Ryszard Domański (79 lat); Ks. Grzegorz Młodawski (49 lat). Ten ostatni, najmłodszy, wymknął się naszym oczom w patronalną uroczystość warszawskiej prowincji pallotynów. Ks. Zenon Hanas, prowincjał, informując o jego odejściu, tak napisał: „Drodzy Współbracia, nasze Święto Patronalne A.D. 2020 jest inne niż zwykle. Dziś, nieco po północy, nasz współbrat Grzegorz Młodawski, spotkał Zmartwychwstałego Chrystusa Króla twarzą w twarz. Niech Bóg da Grzegorzowi Pełnię Życia, bez cierpień i łez… Grzegorz lubił zawracać się do innych słowami „Królu złoty”! Chrystus Król zabrał go dziś do swego Królestwa. Trwajmy w modlitewnej jedności”.
W rzeczy samej, osobiste spotkania z Grzegorzem musiały zawsze zawierać ulubioną przez niego „ksywkę” (choć nie do wszystkich współbraci tak się zwracał): „Królu złoty”. Półtora miesiąca temu, dokładnie 9 października, tak do mnie pisał: „Królu złoty, przepraszam, ale nie zauważyłem wcześniej wiadomości od Ciebie. Czuję się lepiej. Mam stwierdzone małe zapalenie płuc. Dzięki za modlitwę”. Król Wszechświata zabrał go w uroczystość Jemu poświęconą do swego Królestwa!
Warto przypomnieć, iż 14 lat temu, ks. Grzegorz Młodawski przejął po zmarłym 23 lutego 2006 roku ks. Stanisławie Kuracińskim, kierownictwo sekretariatem misyjnym warszawskiej prowincji pallotynów. Jego poprzednik zmarł w wieku 69 lat. Sekretarzem ds. misji był 32 lata. Ksiądz Grzegorz umiera 20 lat młodszym oraz w niespełna połowie ilości lat posługi swego poprzednika.
Patrząc na tę śmierć, ot tak, po ludzku, mam ochotę powiedzieć: „To nie tak powinno być!”. Przecież trafił do jednego z najlepszych szpitali w stolicy. Miał pod ręką wspaniałych lekarzy, którzy uruchomili wszystkie ich możliwości. Sztaby ludzi zaangażowało się w modlitwę, i to w wielu krajach świata, gdzie ksiądz Grzegorz docierał jako odpowiedzialny za pallotyńskie misje. Msze święte, różance, koronki, posty, nowenny… A jednak! Człowiek proponuje, Bóg dysponuje!
„Kiedy byłem lekarzem – wyznał miesiąc temu arcybiskup Paryża – zdarzało mi się, jak to się potocznie mówi, «ratować komuś życie». Ale w rzeczywistości nie ratowałem życia. Ja tylko sprawiałem, że pacjent mógł pożyć jeszcze kilka lat. I byłem z tego zadowolony. Taki był mój zawód. Jednakże jako lekarz nie mogłem uratować życia, bo i tak na końcu pojawia się śmierć. Śmierć i tak przyjdzie, wcześniej czy później. Teraz, jako chrześcijanin i kapłan, nie chodzi mi tylko o to, by ratować komuś życie, ale by pomóc mu wejść w życie, w życie w obfitości. Staram się przekazywać życie, które jest silniejsze i większe niż życie cielesne” – oświadczył abp Michel Aupetit.
No właśnie! Przekazywać życie. Zarażać życiem wiecznym. Nabierać dystansu do tego, co tylko „tu i teraz”. W średniowieczu, podczas różnego rodzaju epidemii i zaraz, próbowano odczarowywać strach przed śmiercią tzw. „tańcem śmierci”. Okazuje się, że humor i dowcip, to nie tylko ucieczka od strachu! One bronią nas również przed poddaniem się zdziczałemu od strachu tłumowi. Taką rolę pełnił między innymi taniec śmierci. Przypomnę, iż ów taniec, to korowód ludzi wszystkich stanów z kościotrupem na czele, wyrażający równość wszystkich ludzi w obliczu śmierci. Był on nie tylko upomnieniem przed nieuchronnym śmiertelnym losem, ale także wyrazem skargi na przemijanie.
W Polsce, najbardziej znanym obrazem tego typu, jest Taniec śmierci w kościele bernardynów w Krakowie (XVII wiek). Widzimy na nim pochodzące z różnych stanów społecznych kobiety, począwszy od wieśniaczki, po królową. Towarzyszą im kościotrupy w ruchach przypominających taniec. Pląsające kobiety i kościotrupy ustawieni są naprzemianlegle i tworzą zamknięty krąg. U dołu, pośrodku ukazani są muzykujący na skrzypcach i klawikordzie dwaj mężczyźni, każdemu towarzyszy szkielet, trzymający kartkę z zapisem nutowym. Po bokach zaś niewielkie przedstawienia Adama i Ewy kuszonych przez węża i diabelska paszcza z płonącymi ludźmi w piekielnym żarze. U góry, rozległy krajobraz. W jego lewym narożniku konający na krzyżu Chrystus, a u Jego stóp Maryja i św. Jan. Pochmurne niebo tworzące dopełnienie głównej części obrazu rozjaśnia poświata, z której wyłania się Bóg Ojciec. Na górze widnieje czterowiersz o następującej treści:
Rożnych Stanów piękne grono
Gęstą Śmiercią przepleciono
Żyjąc wszystko tańcujemy
A że obok Śmierć nie wiemy.
Stanisław STAWICKI
Ząbki, 23 listopada 2020 roku
Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). W latach 2014-2017 był sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Od 2017 do 2020 roku był kustoszem kościoła Santissimo Salvatore in Onda w Rzymie.
Recogito, rok XXI, listopad 2020