Po raz pierwszy od pięciu wieków neapolitański skarb z katedry św. Januarego znalazł się poza granicami tego miasta, jak i poza granicami włoskiego państwa. Na kilka miesięcy zagościł w paryskim Musée Maillol. To bez precedensu przedsięwzięcie wymagało zastosowania daleko idących środków ostrożności, bowiem żadna agencja nie podjęła ryzyka jego ubezpieczenia. Dla ciekawości można dodać, iż nigdy nie padł on łupem złodziei. Neapolitańczycy z racji swej wiary, a także przesądów, nie byliby zdolni zawieść zaufanie swojego umiłowanego opiekuna i protektora, jakim jest dla nich święty January z Benewentu. Kasy pancerne i specjalny, ultranowoczesny system ostrzegawczo-zabezpieczający chronił ten skarb w salach ekspozycyjnych paryskiego muzeum.
Dzieło wielkich włoskich złotników intryguje i uwodzi bezmiarem szlachetnych kamieni, ofiarowywanych w podzięce patronowi miasta Neapolu. Papieże, królowe i królowie, wielcy tego świata składali swe drogocenne dary pomnażając ten unikalny i być może jedyny w swoim rodzaju skarb. Jednocześnie sławiąc imię świętego i szerząc jego kult. Święty January to biskup z Benewentu i męczennik chrześcijański żyjący w czasach Dioklecjana (około 270-305), w okresie wzmożonego prześladowania młodego jeszcze Kościoła pierwszych chrześcijan. Miał 33 lata, kiedy kat ściął mu głowę, a także i dłonie. Wyrokiem namiestnika cesarza, wraz ze swoimi diakonami, został skazany na śmierć przez rzucenie na pożarcie dzikim bestiom. Jednak te nie uczyniły ofiarom nic złego, dlatego wyrok zmieniono. Zginął od miecza, tak jak i ci, którzy razem z nim nie wyrzekli się swojej nowej wiary. Niewiele wiadomo o jego życiu. Na pewno pochodził z rzymskiej rodziny patrycjuszów. Był przygotowywany do pełnienia posługi kapłańskiej, a później biskupiej. Zasłynął z wielu cudów. Uzdrawiał chorych i ociemniałych, otaczał opieką mieszkańców Neapolu podczas epidemii dżumy i erupcji Wezuwiusza. O jego poczynaniach świadczy zachowany list biskupi z Benewentu, jak i zapisy w kanonach synodu w Sardyce (Sofia, 343-344), a także malowidła z V wieku, zdobiące katakumby w Neapolu. Według podań chrześcijańskich kobieta, którą wcześniej uzdrowił, a była świadkiem jego egzekucji, zebrała do flakonu krew świętego i krew ta nie straciła swoich właściwości morfologicznych przez wieki.
Od 1497 roku relikwie patrona Neapolu przechowywane są w katedrze jego imienia. Wcześniej znajdowały się w Benewencie (do 831 roku) i na Montevergine (1154). Pod jego protekcję uciekają się tysiące wiernych i chyba mało kto nie słyszał o cudzie świętego Januarego. W dzień jego męczeńskiej śmierci, 19 września, a także czasami w pierwszą niedzielę maja i 16 grudnia, jego krew przechowywana w ampułce zmienia swoją postać i – można by powiedzieć – na nowo ożywa. Aby zrozumieć tak niebywałe gromadzenie bogactwa przeznaczonego dla męczennika, trzeba by się cofnąć do 1526 i 1527 roku. Wówczas to Neapol dotknęły dwie tragedie: wojna i dżuma. W obliczu takiej oto tragedii neapolitańczycy szukali protekcji u świętego Januarego. 13 stycznia 1527 roku, w obecności notariusza, podpisany został osobliwy kontrakt między świętym, który nie żył już od 1200 lat, a mieszkańcami miasta Neapolu. Obiecano za jego protekcję i opiekę nad miastem skarb, którego zgromadzenia podjęła się świecka instytucja Deputation, aktywna jeszcze do dzisiaj w Italii. Dzięki niej chroni się tę tradycję, jak i niewyobrażalną spuściznę materialną i artystyczną związaną z kultem świętego Januarego.
W Paryżu znalazło się 90 eksponatów, między innymi mitra męczennika datowana na 1713 rok, wykonana z pozłacanego srebra, wysadzana 3326 diamentami i 198 szmaragdami oraz 168 rubinami, nazywana „Lawą Wezuwiusza”. Arcydzieło włoskich złotników z XVIII wieku to dowód kunsztu i precyzyjności warsztatu. Krzyż episkopalny, złoto ozdobione szmaragdami i diamentami z 1878 roku, to kolejne finezyjne dzieło. Jednak najbardziej osobliwym i misternym elementem tej kolekcji jest kolia świętego, powstała z darów zarówno anonimowych ofiarodawców, jak i możnych tego świata: Karola V Burbona, Józefa Bonapartego i Marii Karoliny z Habsburgów. W 1679 roku złotnik Michele Dato wyczarował to cacko, które poprzez kilka wieków zmieniało swój wygląd dzięki hojnym ofiarodawcom. Zdobienie kolii zakończyło się dopiero w 1933 roku.
Skarb Neapolu to nie tylko drogie kamienie, ale i świeczniki, kielichy, patery, cherubiny i popiersia świętych. O jednym trzeba koniecznie wspomnieć. Pokaźnych rozmiarów rzeźba Tobiasza i Anioła to dzieło włoskiego artysty Sammartino i złotnika Giuseppe Del Giudice, a odlano ją ze srebra w 1797 roku. Paryska wystawa to część historii południa Włoch i historii sztuki, w tym przypadku epoki baroku, tak bogatej w wymyślność, misterność i mnogość kompozycji, szczególnie widocznej w tematyce religijnej.
Neapolitański skarb jest chroniony na równi z największymi tajemnicami państwa. Krew i relikwie świętego patrona miasta spoczywają w kaplicy-skarbcu neapolitańskiej katedry.
Anna SOBOLEWSKA
Anna Sobolewska – urodziła się w Białymstoku. Studiowała pedagogikę w Krakowie. Współpracowała między innymi z paryską Galerią Roi Doré i ukazującymi się we Francji czasopismami: „Głos Katolicki” i „Nasza Rodzina”. W roku 2015 w Éditions Yot-art wydała książkę Paryż bez ulic. Jocz, Niemiec, Urbanowicz i inni. Od ponad trzydziestu lat mieszka w Paryżu.
Recogito, nr 76 (kwiecień-sierpień 2014)