Góra Tabor, na którą prowadzi nas dzisiejsza Ewangelia (Mk 9, 2-10), to niewątpliwie zaproszenie do modlitwy. Nie byle jakiej, pospiesznej, zdawkowej, ale głębokiej. Bo modlitwa to wyprawa na górę. Wspinaczka ku Bogu. To chwila, w której Jego obecność staje się naszym doświadczeniem.
Potrzebujemy takiej wyprawy, bo zbyt często wędrujemy „w poziomie”. Tymczasem, jak przekonywał ks. Janusz Pasierb, „wszystko w życiu człowieka ma wymiar pionowy”. Wszystko odnosi się do Boga: praca, miłość, cierpienie, nauka, wychowanie, sztuka, polityka…
Wielki Post jest po to, by odzyskać pion. Trzeba nam spojrzeć z góry na wszystko. Z góry, czyli z Bożej perspektywy. To spojrzenie może nam uświadomić, że ziemia nie jest celem, lecz drogą do celu. Chrześcijanin należy do nieba. Ono jest jego ostatecznym i najważniejszym celem. Ot i dlaczego Jezus bierze nas dziś za rękę – jak Piotra, Jakuba i Jana – i prowadzi wysoko. Istotny jest ów ruch w górę, czyli w stronę Boga.
I jeszcze jedno. O Przemienieniu na wysokiej górze opowiadają wszyscy trzej synoptycy: Mateusz, Łukasz i Marek. Jednak temu ostatniemu – może dlatego, iż jest świętym patronem skrótowców – umknął pewien ważny szczegół: twarz Jezusa. Faktycznie, Marek zaznacza, że „odzienie Jezusa stało się lśniąco białe”, ale nic nie wspomina o Jego twarzy. Na szczęście uzupełniają go koledzy po fachu. „Twarz Jego zajaśniała jak słońce” – zaznacza Mateusz (17, 2). A Łukasz, nieco skromniej: „Wygląd Jego twarzy się odmienił” (9, 29).
Wspominam o tym dlatego, iż twarz człowieka to ekran duszy; to jedyna część ciała, której zazwyczaj nie zakrywamy. Zazwyczaj, bo pandemia zmusiła nas do noszenia maseczek, a jak powiada jedno z hinduskich przysłów: „Jeśli nosisz maseczkę zbyt długo, w końcu staje się ona twoją twarzą”.
Nie znam kontekstu, w jakim przysłowie to powstało, ale jedno jest pewne: „maski” trwale deformują naszą twarz, na której maluje się przecież wszystko, co jest wewnątrz: uczucia, myśli, przeczucia, nastawienia… Wszystko to ujawnia się w spojrzeniu, układzie ust, mięśniach, brwiach, kolorze policzków. Człowiek zniewolony ucieka ze wzrokiem albo bezczelnie patrzy w twarz. Jego oblicze jest ściągnięte, napięte, wywołuje w innych stres, lęk, pożałowanie lub odrazę. Twarz człowieka wolnego i scalonego przyciąga, uspokaja, raduje…
Otóż, na Górze Tabor Jezus odsłania przed nami swoją twarz, byśmy patrząc na Nią, mogli podnieść własną z upadku. W rzeczy samej, po olśniewającym objawieniu się oblicza Jezusa, uczniowie podnieśli swoje zabrudzone twarze z ziemi. Tak, Jezus zwalnia nas z noszenia „masek”. Pozwala podnieść głowę. Może nie z dumą, ale na pewno z godnością.
Stanisław STAWICKI
Jamusukro, 27 lutego 2021 roku
Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). W latach 2014-2017 był sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Od 2017 do 2020 roku był kustoszem kościoła Santissimo Salvatore in Onda w Rzymie.W grudniu 2020 rozpoczął pracę w bazylice Matki Boskiej Królowej Pokoju w Jamusukro, od 1983 roku stolicy konstytucyjnej Wybrzeża Kości Słoniowej.
Recogito, rok XXII, luty 2021