Ukazuje się wiele ciekawych książek, docierają z wydawnictw i od autorów, także działają w trybie zdalnym konkursy, festiwale, prezentacje. Na tradycyjnych wieczorach autorskich nie spotykamy się wprawdzie od dawna i taki stan zawieszenia potrwa pewnie jeszcze długo, lecz coraz więcej rozmów o roli literatury pojawia się na portalach i w listach. Gdy atakowane są granice państwa, warto też wspomnieć o ochronie wolności myślenia pojedynczego człowieka, o obronie własnego zdania czy rozsądnej opinii o toczących się wydarzeniach, ale też o znaczeniu pracy twórczej, o jej wymiarze wielopokoleniowym, uniwersalnym.
Wczoraj dotarło zawiadomienie z wydawnictwa, że poznańskie WBPiCAK wstrzymało tradycyjne promocje wydanych książek, do odwołania, a tymczasem rozesłane tomiki wierszy są w czytaniu, oddziałują na czytelników i krytyków, żyją osobnym życiem. Na szczęście pandemia nie zmniejszyła zainteresowania literaturą, żywo oddziałuje refleksja o świecie przekazywana w opowieściach i metaforze przez pisarzy i poetów, którzy zwykle mają coś oryginalnego do powiedzenia, do odkrycia w sobie, a i czytelnicy mogą się w ich wizerunku przejrzeć, zastanowić, w jakim znaleźliśmy się wszyscy miejscu i czasie, jak powinniśmy się zachować w nowych okolicznościach.
Kilku przyjaciół pisarzy i krytyków przysłało mi już opinię o wydanym niedawno tomiku W cieniu przelotnego trwania (WBPiCAK, Poznań 2021). Podziękowania za szatę graficzną, zredagowanie i pomysł całości należą się przede wszystkim poecie Mariuszowi Grzebalskiemu, który obecnie kieruje wydawnictwem, Dorocie Bojkowskiej, która zajęła się plastyczną stroną okładki oraz Natalii Słomińskiej, która zadbała o bezbłędne wydanie. Na książkę składają się liryki wybrane na okoliczność 40-lecia mojej pracy twórczej w Poznaniu oraz 20-lecia współpracy z paryskim „Recogito” pallotynów prowadzonym przez Marka Wittbrota. Przekazuję wyrazy wdzięczności Mariuszowi, że wziął na siebie opracowanie wyboru wierszy w sytuacji, gdy Marek nie był w stanie się tym zająć – to szlachetny gest pisarskiej przyjaźni i zrozumienia problemów innego. Mariusz Grzebalski jest autorem słynnego wiersza Przegląd prasy, w którym jasno definiuje artystyczną wizję, domagając się konkretu w poezji: „Wiersz wyobrażam sobie jak kiedyś, / jako coś użytecznego i prostego zarazem. // Jest jak bluza z kapturem, / którą nałożyłem przed wyjściem z domu. / Chroni od zimna, ale nie ma w niej kieszeni, / które mógłbym wypchać byle czym”.
W większości zbiór liryków to „tchnienia dawnych spotkań”, a towarzyszy im posłowie Powidoki przemijania, które napisał prof. Jerzy Ł. Kaczmarek. Zostały też dołączone Zdarzenia twórcze i konteksty, jakie po kronikarsku zebrał Eugeniusz (Toman-Tomsia, autor opowieści lotniczych, mąż, ofiarny pomocnik w upowszechnianiu poezji i pieśni dla powstańców wielkopolskich, współorganizator wielu projektów kulturotwórczych). Tomik W cieniu przelotnego trwania wydrukowano w dużym formacie kwadratu na jedwabistym papierze, przypominającym w dotyku delikatność kobiecej skóry, co zachęca do nieśpiesznego czytania i podziwiania nie tylko treści, a też oprawy. „Cenię książki wydane starannie i wiele podobnych mam w swojej bibliotece, jak choćby Rok polski Stanisława Grochowiaka wydany w 1981 roku przez PIW, ale ta jest szczególna, bo metaforą opowiada prawdziwą historię powstawania rzeźby Figurka z udziałem poetki, los małej figurki, która dziś już stała się legendą” – powiedziała o tomiku w rozmowie telefonicznej poetka Irena Knapik-Machnowska, autorka TO TU (2021) i poprosiła, abym zapisała jeszcze kilka jej słów o okładce:
„Na okładce Figurka z gipsu to postać kobiety, która ujmującym gestem obronnym zasłania dłońmi twarz przed złem świata, chroniąc niewinność i osobistą tajemnicę przed natarczywym patrzeniem. Jest to trafny znak obecnego czasu, gdzie wszystko jest podane do wiadomości na tacy, prawda miesza się z fałszem, a skandal z rzeczową informacją, sprawy osobiste stają się publicznymi, nie ma gdzie się przed nimi ukryć. Tomik W cieniu przelotnego trwania staje się symbolem sprzeciwu wobec zawłaszczania indywidualnego sposobu życia przez ideologie i systemy globalne”.
Do skrzynki domowej wpadają głosy z przyjaznymi uwagami o tym wydaniu, co podnosi na duchu, że poezja coś jeszcze może w tak trudnych czasach zdziałać, kogoś poruszyć, dać impuls. „Piękny tom zbierający chwile, które warto zatrzymać, ale i zbierający ludzi, przyjaciół, rozmaite dobre duchy. W cieniu przelotnego trwania to przede wszystkim dobra, wysokiej próby poezja” – napisał w mailu Krzysztof Kuczkowski, poeta i redaktor dwumiesięcznika literackiego „Topos”. Być może ta opinia uraduje redaktora „Recogito” pallotyna Marka Wittbrota, bo to dzięki jego inspiracjom powstała zarówno rzeźba Michała Milbergera Figurka, jak i cykl wierszy o niej, a właśnie teksty o zmaganiu się z materią słowa i szarej gliny stały się zaczynem tej książki. Serdeczny i poruszający list z podziękowaniem za tomik otrzymałam od Mirosławy Kaczmarek, wdowy po autorze posłowia, dla której, jak zaznaczyła, ta książka stanowi szczególną pamiątkę:
„Tomik jest piękny w wielu wymiarach – graficznym z subtelnymi szarościami, rysunkami, z portretami i zdjęciami pokazującymi radość życia w „przelotnym trwaniu”, z przemyśleniami i doświadczeniami dotyczącymi przemijania. Jest to „pożywna lektura”, jak powiedziałby Jurek. Dobrze, że ukazał się teraz, gdy pora roku naturalnie skłania do refleksji nad życiem i utratą. Gdybym miała opisać jednym słowem odczucia towarzyszące mi podczas lektury, to byłby „spokój” mimo tego, że wiersze dotyczą przemijania – tak niepopularnego w dzisiejszym świecie pielęgnującym kult młodości tematu, o czym większość ludzi nie chce pamiętać, a co tak subtelnie nazwane tu zostało przelotnym trwaniem. Świadomość przemijania powinna budzić raczej niepokój niż spokój, bo przecież z każdym dniem jesteśmy bliżej końca życia. A jednak czytając te wiersze, zdecydowanie łatwiej zaakceptować fakt odchodzenia, przyjąć jako naturalną kolej rzeczy, nie lękać się. I choć z upływem czasu fizyczne aspekty przemijania dają się coraz bardziej we znaki, to widać, że można zachować wewnętrzny spokój, a nawet pogodę ducha”.
Osobny dział w książce tworzy kilkanaście wierszy poetów z dedykacjami lub odniesieniem do mojej twórczości, w ten sposób pisarze okazali zainteresowanie artystycznymi dokonaniami córki przesiedleńców, „Wielkopolanki z wyboru”. Rozpoczyna tę listę Wojciech Kass serdecznym zapytaniem: „Za cóż to ja chciałem ci podziękować; / za głos w słuchawce / promiennie ciepły, z troski promienny”, dalej zaświadczają przyjaźń bądź poetycki dialog: Adriana Szymańska, Rafał Żebrowski, Wincenty Różański, Jerzy Ł. Kaczmarek, Lech M. Jakób, Anna Wiśniewska, Elżbieta Juszczak, Irena Knapik-Machnowska, ks. Wacław Buryła, Dominik P. Żyburtowicz, Stanisława Łowińska, Carmen Kotarski, a pointuje wszystko Marek Wittbrot życzeniem: „Tereso! Nie zdradzaj nigdy poezji i Boga – / ktoś musi patrzeć dalej i ujść nicości”! Wielkie zobowiązanie, czy podołam? Przynajmniej postaram się, spróbuję. Poezja refleksyjna ujmuje czytelników subtelną metaforyką i wyważonym stylem opowiadania, jeśli sięga głębi przeżycia i poznawania. Głównym wątkiem książki jest szkicowanie autoportretu, pozowanie, przeglądanie się we własnym wizerunku i w twarzach bliskich osób, szukanie prawdy wyrazu i relacji w trakcie tworzenia (Figurka):
W szóstym dniu lepienia szarej gliny
powiedziałeś: Nic więcej dodać tu nie trzeba.
I wstrzymałeś ruch dłoni białej od mazi
zastygłej. Oto Figurka – rzekłeś: jest
światło szyi, lekkie pochylenie głowy.
Drżałam, stojąc w chłodnej pracowni
z rękami zwieńczonymi u czoła.
Niestety, wybitny rzeźbiarz Michał Milberger zmarł w trakcie tworzenia Figurki w grudniu 1997 roku, to jego ostatnia artystyczna wizja realizowana w pracowni przy rue Borromée, nie zdążył zrealizować wersji z brązu. Metaforyczne odniesienie liryków o przemijaniu do tej rzeźby wzmacnia żal utraty, gdy patrzymy na postać kobiecą z gipsu stojącą na popękanym marmurowym podeście – w niepewności losu i ostatecznego przeznaczenia, co przecież dotyczy każdego z nas (Przy rzeźbie Rodina):
Idzie za nim, pragnie przetłumaczyć mu
świat, lecz on nie przystaje – już wie,
że człowiek jest nieprzetłumaczalny
i nic tu nie można zdziałać, jedynie
wciąż wyruszać w swoją stronę,
która wydaje się najwłaściwsza
z możliwych, choćby prowadziła
ku najciemniejszej nocy.
Kolejne strofy mówią o przyjaźni, o marzeniach niemożliwych do spełnienia, o żalu po przyjaciołach, którzy odeszli (Zbigniew Bieńkowski, Andrzej Ogrodowczyk, Zbigniew Dominiak, Paweł Jocz, Maciej Niemiec), o siwych matkach „wychylonych w przestwór przez okienną ramę”, o zagubieniu mieszkańców Europy wobec niewiadomego, „pewnych wobec niepewności”. O niespełnieniach czytamy też w dedykowanym przez Adrianę Szymańską wierszu: „Muzyka radości i dławiącego żalu, że świat / nie zawsze nadąża za migotaniem naszych marzeń. / Świat, ta wielka brama do nieskończoności / objawień, gdzie odkryć możemy to, / co nieziszczalne w zwykłym porządku zdarzeń”. W poezji cenię konkret, słowo uwiarygodnione kontekstem, a w życiu dotrzymane, wierną pamięć, w zasadzie bazuję na doświadczeniu: „I nic na to nie poradzisz, / że przyjaźń zawiodła, ważne, aby pamiętać, / co było przed utratą – jak wiele z siebie dałeś, / by trwać przy niej tyle, ile było możliwe / i wyobrażone, ile potrafiłeś”. Udało się dzięki temu stworzyć niepowtarzalny artystyczny pomost między Poznaniem a Paryżem, bo przyjaźń i bezinteresowna pomoc jest możliwa, wystarczy hart ducha i konsekwencja, aby drobne chwile radości i pytania o sens istnienia „tężały w marmur”, a przekonanie o ocalającej roli sztuki miało szansę okazać się nieprzemijające (Po wyjściu z Museé d’Orsay):
Jak, nie zniekształcając, dotrzeć głębiej;
w jaką przestrzeń snów i obrazów odejść,
by – powracając – stawać się niewzruszonym,
lecz dostępnym, żywym jak spojrzenie van Gogha –
jeśli nie wszystko, co istnieje, może być nazwane.
Ważna wydaje mi się pogodna aura spotkania, miejsca, domu, zgoda przy rodzinnym stole, godne odsłony pamięci, ślady i portrety niosące nadzieję. W jubileuszowym wyborze wierszy niewiele jest utworów o tematyce familijnej, jednak postać matki i tu pojawia się wyraziście, a jeden z nich powstał dzięki listom od Wojtka Kassa, w których czule wspomina matkę Krystynę i pozdrawia moją matkę, schorowaną Sybiraczkę Zofię (Piszesz, że wiersz jest kapotą):
Wiersz postukuje jak laska, opieram się na nim
i gromadzę słowa, stabilne siedlisko, aby pomieściły
wszystko, co przepadło – lecz nie odeszło,
a grunt utwardziło. Na nim wzrastają wiersze
i rozmowa, i wspólna droga z matkami u ramion,
gdy wyrastają nam nagle u boku i wznoszą,
choć powtarzają wciąż, że są ciężarem.
Oczywiste jest, że „w czasie marnym” trudno jedynie wsłuchiwać się w głos poetów, bo są inne społeczne sprawy, wiadomo, że nie ma wiele możliwości, abyśmy często zasiadali przy wspólnym stole, dlatego dołączam zdjęcia z dawnych spotkań zaświadczające o wiernej przyjaźni, o tym, co nas „wznosi” i łączy, o niekończącej się rozmowie w obronie piękna i indywidualnego widzenia świata, o wzajemnej sympatii – a zatem: odsłony pamięci zamiast spotkania autorskiego. Jerzy Ł. Kaczmarek w posłowiu Powidoki przemijania wyprowadza z wersów znaczenia uniwersalne o tym, jakie myśli i wartości powstają „w cieniu przelotnego trwania”, co ubogaca nasze bytowanie: „poeci zostali obdarzeni niezwykle ważnym powołaniem – przechowują pamięć, budzą nadzieję, śpiewają pieśni nieznane, acz radosne jak poranek rozpoczynający czuwanie.
Teresa TOMSIA
Teresa Tomsia – poetka, eseistka, animatorka kultury, autorka tomików wierszy, prozy dokumentalizowanej, tekstów pieśni i piosenek. Publikowała w pismach literackich „Tygiel Kultury”, „Topos”, „Recogito”, „Fraza” i in. W tłumaczeniu na j. niemiecki i francuski ukazał się wybór jej wierszy Schöner – Piękniejsze – C’est plus beau (2000). Ostatnio wydała szkice literackie Niedosyt poznawania (2018) oraz wybór wierszy W cieniu przelotnego trwania (2021). Mieszka w Poznaniu.
Recogito, rok XXII, listopad 2021