Wincenty Pallottiego był przekonany iż, aby wyzwolić kreatywność i gorliwość w człowieku, należy być uważnym na otrzymane przez niego dary i zdobyte umiejętności. Jeżeli tego nie ma – górę biorą skłonności do ociągania się i gnuśności. Znamy to doskonale z naszych domów i wspólnot. Owe irytujące i doprowadzające do białej gorączki słowo: „zaraz”! „Obiad na stole”, a z drugiego pokoju dobiega: „zaraz”. Wyrzuć śmieci”, a w odpowiedzi słyszymy przeciągłe: „zaraz”. „Posprzątaj w pokoju”, a tu znowu jękliwe: „zaraz”.
To słowo – a bardziej jeszcze postawa – towarzyszy i dorasta wraz z nami. Nikt nie chce przecież jeść zimnej zupy, żyć w smrodzie i bałaganie, ale nie potrafimy znaleźć w sobie siły, aby to zmienić. Tkwimy w tym zarówno w relacji z bliskimi, jak i z Bogiem. Stoimy w miejscu, łudząc się, że wystarczy powiedzieć: „zaraz”, a potem jakoś to będzie.
Oto dlaczego, aby wyzwolić energiczne zaangażowanie się, Pallotti każe nam wpatrywać się w przykład Świętej Rodziny z Nazaretu, gdzie sprawy religii przeplatały się z codzienną krzątaniną i różnorakimi wymaganiami życia. „Honorem domu – pisze św. Wincenty, było pełne i energiczne zaangażowanie się we wszystkie sprawy codzienne. Tak ma być również w naszych domach – twierdzi święty, z których winna zniknąć nawet najmniejsza bezczynność i lenistwo. Niech każdy oddaje się pożytecznie zadaniom jakie zostały mu wyznaczone, a w domach naszych zagości harmonijna i miłosierna synodalność” (Por. OOCC II, 148-149).
Dwie sprawy należy tu podkreślić. Pierwsza dotyczy „codziennego krzątania się”, czyli zaangażowania się w sprawy dnia codziennego. Jezus jest Bogiem z nami. Nie zbawia nas bez nas. Chodzi więc o nasze zaangażowanie, gdyż Bogiem nie da się posługiwać. Trzeba nam ciągle rozeznawać to co należy do Niego, i to co należy do nas. Są bowiem rzeczy, których Pan Bóg za mnie nie zrobi. Trzeba się po prostu zmobilizować i zaangażować. Są też oczywista takie rzeczy, które nas przerastają, i które powinienem Jemu powierzyć. Doświadczenie bezradności, to doskonała okazja, by to rozeznać, powierzając Bogu to, co mnie przerasta i zabrać się za to, czego On za mnie nie zrobi.
Druga sprawa, to harmonia i miłosierdzie. Nie ma jednego bez drugiego. To bardzo mądra uwaga ze strony Pallottiego. Ale co to znaczy? Otóż, nie ma społeczeństwa, wspólnoty czy rodziny bez skazy i bez problemów. Coś takiego nie istnieje, i nie da się tego wyprodukować nawet na Boże Narodzenie, które zbliża się wielkimi krokami, a które uważamy za święto rodzinne. Rodzinę czy wspólnotę nie może bowiem ominąć doświadczenie nieporozumienia, konfliktów czy gniewu. Taka rodzina po prostu nie istnieje. Święta rodzina to ta, która bez ukrywania swoich trudności, problemów i nieuniknionych ran, nie przestaje wierzyć w siłę przebaczenia, dialogu i nadziei; która nie przestaje wierzyć, że można inaczej, lepiej, bardziej po „synodalnemu”, czyli po Bożemu.
Stanisław STAWICKI
Paryż, 5 grudnia 2021 roku
Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie, Kamerunie, Kongo i Wybrzeżu Kości Słoniowej. Sześć lat spędził w Rzymie. Równie sześć w Paryżu, gdzie w 2003 roku na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres obronił pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i sposób życia Wincentego Pallottiego (1795-1850). W sierpniu 2021 powrócił do Paryża, gdzie rozpoczął pracę w parafii Świętych Jakuba i Krzysztofa w XIX dzielnicy zwanej „La Villette”. Jest autorem trzech pozycji książkowych w języku polskim: Sześć dni. Rekolekcje z Don Vincenzo (Apostolicum, Ząbki 2011), Okruchy pallotyńskie na dzień dobry i dobranoc (Apostolicum, Ząbki 2017) oraz Okruchy pallotyńskie znad Tybru (Apostolicum, Ząbki 2021).
Recogito, rok XXII, grudzień 2021