Świat Steve’a McCurry’ego

Steve McCurry, Al Ahmadi oil field (Kuwejt, 1991) © Steve McCurry

W 1985 roku zadziwiły świat szmaragdowe oczy i magnetyzujący wzrok dwunastoletniej Afganki, Szarbat Guli, z fotografii Steve’a McCurry’ego zamieszczonej na okładce „National Geographic”. Jej zdjęcie stało się rodzajem ikony. Chociaż dziewczyna zamknięta została w pakistańskim obozie dla uchodźców i skazano ją na poniżenie oraz ogromne cierpienia, dumna, zdeterminowana twarz nie zdradzała upokorzenia. Dzięki zdjęciom, na których amerykański fotografik sportretował Szarbat Guli, świat dowiedział się o istnieniu miejsc, w których upokarzani są niewinni ludzie. Tysiące uciekinierów trafia do tzw. obozów przejściowych w różnych częściach świata, ale ów czas przejściowy trwa niekiedy długie lata.

Steve McCurry, Sharbat Gula, Afgańska dziewczyna (Peshawar, Pakistan, 1984) ©.Steve McCurry

Wędrujący od kontynentu do kontynentu Steve McCurry od wielu dziesięcioleci rejestruje na fotograficznej kliszy ludzkie historie – te najbardziej tragiczne, jak i te z pozoru zwyczajnie prozaiczne. Zasadniczo tworzy niecodzienne portrety. Pokazuje twarze, które patrzą na nas wzrokiem mówiącym przeważnie wszystko to, co ukryte w głębi duszy. W tym wzroku jest pogarda, zawiść, miłość, smutek, spontaniczna radość, ciekawość świata i zaduma nad nim. Są wszystkie ludzkie emocje, stapiające się z pięknem i brzydotą. Historia tych ludzi nierozerwalnie spleciona została z otaczającą rzeczywistością. Bez niej nie mogłaby istnieć.

Steve McCurry, Dal Lake (Srinagar, Kashmir, 1996) ©.Steve McCurry

Steve McCurry ma obecnie 72 lata. Przygodę z fotografią rozpoczął w czasach swojej młodości. Praca w lokalnym filadelfijskim dzienniku okazała się oknem świat. Późniejsze reportaże – dla takich czasopism jak „Time”, „Life”, „Newsweek”, a nade wszystko „National Geographic” – przyniosły mu ogromny rozgłos. Dzięki popularnym periodykom został podróżnikiem, reportażystą i fotografikiem jednocześnie. Docierał do zakątków bardzo niebezpiecznych, gdzie ciągle musiał podejmować ryzyko i narażał swoje życie. Czasami w przebraniu, jak to miało miejsce w Afganistanie w 1979 roku, często z zaufanymi tłumaczami i przewodnikami, z ekipą, bez której nie mógłby wykonać takiej ilości zdjęć i reportaży. „Podróżować i fotografować, to widzieć świat w jakim żyjemy: nie mogę sobie wyobrazić lepszego sposobu na życie, które zostało nam dane” – wyjaśniał McCurry.

Na wystawie w Musée Maillol w Paryżu znalazło się 150 czarnobiałych i kolorowych fotografii dużego formatu. Właściwie to rodzaj retrospektywy, na której nie zabrakło najbardziej znanych, publikowanych w renomowanych czasopismach zdjęć, tak powstałych w latach wcześniejszych, jak i wykonanych przez Steve’a McCurre’go w ostatnim czasie. Zdjęcia jego autorstwa noszą w sobie niebywały ładunek humanizmu. Słusznie – jak podkreślają niektórzy – „są cenione za piękno człowieczeństwa, godności i współczucia, a także za elegancję i harmonię, jaką emanują”.

Steve McCurry, Shrine of Hazrat Ali, Błękitny Meczet (Mazar-i-Sharif, Afghanistan, 1991) ©.Steve McCurry

Widz pogrążając się w labiryncie fotografii pokazujących różnorodne, etniczne kultury czy portrety o różnym przedziale wiekowym, odbywa jednocześnie podróż w czasie – zagląda do Afganistanu nękanego wieloletnią wojną, do Azji południowo-zachodniej, do Afryki i do Ameryki Południowej, a także na Kubę i Madagaskar, do byłej Jugosławii, na palące się pola naftowe Kuwejtu, czy też na stepy mongolskie. Tej wystawy nie można ominąć i zignorować.

Steve McCurry ©.Thomas Faverjon / Musée Maillol, Paris

Wiadomo nie od dzisiaj, że najdoskonalsze środki techniczne to jedno, a sposób ich wykorzystywania – to drugie. Większość z nich nie służy wcale „przybliżeniu” różnorakich problemów i niwelowaniu przepaści, choćby między bogatymi i biednymi. Raczej służy dość pospolitym i banalnym rzeczom. Na szczęście zdarzają się wyjątki.

Bez wątpienia Steve McCurry należy do tych, którzy ratują honor większości z nas – na ogół zamkniętych w swoim małym świecie, mimo że ten tzw. odległy świat jest na wyciągnięcie ręki.

Anna SOBOLEWSKA 

Paryż, styczeń 2022

Anna Sobolewska – urodziła się w Białymstoku. Studiowała pedagogikę w Krakowie. Współpracowała między innymi z paryską Galerią Roi Doré i ukazującymi się we Francji czasopismami: „Głos Katolicki” i „Nasza Rodzina”. W roku 2015 w Éditions Yot-art wydała książkę Paryż bez ulic. Jocz, Niemiec, Urbanowicz i inni. Od ponad trzydziestu lat mieszka w Paryżu.

Recogito, rok XXII, styczeń 2022