Cały żyjący świat żyje w czasie i przestrzeni, człowiek też żyje w czasie i przestrzeni. Natomiast dziedziny sztuki jedne istnieją w czasie, inne w przestrzeni. Architektura, rzeźba, malarstwo przejawiają się w przestrzeni (większej lub mniejszej) i w niej wykreślają swoje kształty. Muzyka, tak jak dramat, rozwija się, istnieje, żyje w czasie. To ją różni od sztuk plastycznych. Na obraz, na gmach, na świątynię, na rzeźbę można patrzeć minutę, godzinę, czy pięć godzin – bez ograniczenia. Każde dzieło muzyczne, czy to będzie piosenka, oratorium, symfonia, preludium, czy miniatura instrumentalna – ma swój wymiar w czasie. Nie chodzi tu o wielkie odstępy czasu (miesiące, lata, dziesięciolecia), tu chodzi o sekundy. Pewne rytmy przebiegają w organizmie żyjącym, a więc – w danym wypadku – w organizmie człowieka. Tymi rytmami są: bicie serca, puls, oddech, ruchy, chód, bieg. Pojęcia: szybko, wolno – są to pojęcia, które w odniesieniu do zjawisk wszechświata nie mają żadnego znaczenia. Na świecie nic się nie dzieje ani szybko, ani wolno. Pojęcia „szybko”, „wolno” człowiek stosuje wyłącznie na własny użytek w odniesieniu do rytmów, które zachodzą w jego organizmie. Dlatego na pewne częstotliwości reaguje tak, że czynią one wrażenie szybkich, bardzo szybkich, bardzo wolnych albo umiarkowanych. Zdajemy sobie sprawę z tego, że inne żyjące stworzenie – czy to będą krokodyle, czy wiewiórki, czy jaskółki – mają inne, własne pojęcie tempa, czyli „szybkości”, a właściwie jedyny element, którym posługuje się muzyka, tj. dźwięk, rozbrzmiewa w czasie. Dźwięki rozbrzmiewają w czasie i układają się w pewne porządki, które my nazywamy „rytmem”. O ile rytmy naszego organizmu są proste, jednostajne, o tyle tutaj może być mowa o przeciwstawieniu różnych częstotliwości. Skala możliwości jest tu bardzo rozległa. Stąd jedne rytmy czynią wrażenie żałobnych, inne tryumfalnych, jeszcze inne wrażenie bardzo spokojnych lut też podniecających, a czasem wręcz rozweselających. To jest jeden element.
Drugim elementem muzyki jest melodia, czyli przeciwstawienie dźwięków różnej wysokości. Wysokość dźwięków zależy od częstotliwości drgań dźwięczącego ciała. Zestawienie dźwięków różnych wysokości tworzy pewnego rodzaju „rysunek”, który nazywamy „melodią”. Tu też skala możliwości jest olbrzymia. Już zestawienie tych dwóch elementów stwarza muzykę. Muzykę, która zasługuje na to miano.
Tu dochodzi jeszcze jeden element – różnica siły natężenia, intensywności tego dźwięku. Z tym ma do czynienia każdy zjadacz chleba, ponieważ kiedy mówimy, to również nie wszystkie słowa i nie wszystkie sylaby mają jedno i to samo natężenie. W każdym słowie jest jakiś akcent, w każdym zdaniu jest jakaś kulminacja, jakieś jedno najważniejsze słowo. Człowiek, kiedy mówi, nieczęsto zmienia natężenie głosu od zdania do zdania. Natomiast w muzyce rozróżniamy całą skalę dynamiczną od dźwięków najcichszych, najdelikatniejszych, aż do najpotężniejszych. Oto trzeci element. Czwartym elementem jest element harmonii, czyli wielogłosowości. Tutaj równoczesne brzmienie kilku dźwięków różnej wysokości stwarza jeszcze jeden dodatkowy element muzycznego piękna, czyni muzykę jeszcze bogatszą, jeszcze wyrazistszą.
Istotą muzyki jest dźwięk z jego olbrzymimi możliwościami wyrazowymi. Człowiekowi dany jest głos. Jest to najstarszy instrument, który człowiek otrzymał w darze od natury. Tym głosem człowiek od początków swoich dziejów wyrażał swój ból, swój gniew, swoją radość, swój lęk. Okrzyki, jęki to były jednocześnie pierwsze słowa i pierwsze pieśni. Nie było kiedyś, w odległych czasach, różnicy między mową a śpiewem. Człowiek jęczał, wołał, zawodził, hukał i stopniowo wytwarzały się prymitywne słowa, a potem zaczął dostrzegać cały urok tych właśnie elementów i muzyka zaczęła żyć własnym życiem.
Kazimierz WIŁKOMIRSKI
Kazimierz Wiłkomirski (1900-1995). Urodził się w Moskwie. Studiował grę na wiolonczeli u Alfreda von Glehna w Konserwatorium Moskiewskim, kompozycję u Romana Statkowskiego i dyrygenturę u Emila Młynarskiego w Konserwatorium Warszawskim. W latach 1926-1934 był pierwszym wiolonczelistą i dyrygentem orkiestry Filharmonii Warszawskiej, zaś w latach 1934-1939 dyrektorem konserwatorium w Gdańsku. Po wojnie pełnił funkcje: rektora Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Łodzi, dyrektora i dyrygenta Opery i Filharmonii Wrocławskiej, dyrektora Opery i Filharmonii w Gdańsku, profesora Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie. Komponował utwory orkiestrowe, kameralne i wokalne, między innymi: Medytację na temat Gregoriańskiego Nieszporu Wielkopostnego, Mszę uroczystą na kwartet solistów, chór mieszany i organy. Jest autorem podręczników z dziedziny teorii muzyki oraz Wspomnień (tom 1-2, 1971, 1981). Zmarł 7 marca 1995 roku w Warszawie. Prezentowany tekst ukazał się z okazji 85. urodzin nestora polskich muzyków, w wrześniu 1985 roku, w hektografowanym i przeznaczonym do użytku wewnętrznego czasopiśmie ,,Nasz Prąd” (s. 11-12), wydawanym przez alumnów Wyższego Seminarium Duchownego SAC w Ołtarzewie.
Recogito, nr 78 (styczeń-czerwiec 2015)