To już 173. rocznica narodzin dla nieba św. Wincentego Pallottiego. Choroba, która bezpośrednio doprowadziła do śmierci księdza Wincentego, trwała około ośmiu dni. W dniach od 14 do 16 stycznia, po obchodach Oktawy Epifanii, Pallotti był jak zwykle bardzo wyczerpany i czuł, że zbliża się jego koniec. Zaczął więc serię pożegnań.
14 stycznia odwiedził założony przez siebie Dom Miłosierdzia: Pia Casa di Carità. Tam dostał silnego krwotoku. Z pomocą innych osób, powrócił do domu. Jednak do łóżka położył się dopiero w środę 16 stycznia wieczorem. Miał gorączkę. Tego samego dnia rano udał się jeszcze ze mszą świętą do klasztoru Divino Amore, w którym jedną z zakonnic była Konstancja, córka jego przyjaciela Jakuba Salvati. Po mszy świętej zaszedł pozdrowić (pożegnać się) z rodzinną Salvatich.
Następnego dnia gorączka wzrosła. Wincenty odczuwał duszności oraz ból w klatce piersiowej. Wezwani lekarze nie okazali się zwiastunami radosnych wieści: ich diagnoza wskazywała na zapalenie opłucnej. Chory został poddany leczeniu właściwemu ówczesnym czasom: środki przeczyszczające oraz upuszczenie krwi w ośmiu miejscach na ciele.
W niedzielny poranek, 20 stycznia, Pallotti otrzymał Eucharystię jako Wiatyk. To samo uczyniono jeszcze w poniedziałek i we wtorek. W niedzielny wieczór poprosił o sakrament Namaszczenia Chorych.
Przez wszystkie te dni pokój księdza Wincentego wypełniony był współbraćmi i bliskimi mu osobami. W nocy, z niedzieli na poniedziałek, aż do wtorku pocił się bardzo i wydawało się, że stan jego zdrowia się poprawia. Wszyscy mieli nadzieję na szybkie wyzdrowienie, szczególnie rektor domu i jego pierwszy następca, ks. Franciszek Vaccari. We wtorkowy wieczór, 22 stycznia, gorączka i duszności powróciły. Ksiądz Pallotti majaczył. Chciał iść do kościoła spowiadać. Ostatnie słowa, które wypowiedział na głos, około pół godziny przed śmiercią, to: „Miejcie litość nade mną, i pozwólcie mi odejść!”. Następnie przycichł i spoczął na łóżku.
Wszyscy myśleli, że odpoczywał. Przyjaciele rozeszli się do domów. Współbracia udali się do refektarza na posiłek. Kiedy powrócili, aby podać mu lekarstwo, był już w agonii. Śmierć przyszła trzy kwadranse po godzinie dziewiątej wieczorem.
Według zeznań księdza Vaccariego, ciało zmarłego pozostało około trzech lub czterech godzin w jego pokoju, gdzie zostały dokonane ostatnie posługi. Potem, odziane w szaty kapłańskie, wystawione je w przylegającej do pokoju kaplicy.
23 stycznia, o godzinie 6 rano, śmiertelne zwłoki Pallottiego przeniesiono do kościoła SS. Salvatore in Onda i wystawiono w trumnie. Przez trzy dni miała miejsce niekończąca się procesja osób odwiedzających, wśród których były zarówno ważne osobistości jak i niezliczone rzesze zwykłych mieszkańców Rzymu. W czasie owych trzech dni odprawiano szereg modlitw oraz Mszy św. w intencji zmarłego. Wszyscy chcieli mieć choćby cząstkę jego relikwii, dlatego z obawy, żeby szaty zmarłego nie zostały naruszone, rozprowadzano wśród wiernych kawałki jego pociętej sutanny.
Pogrzeb księdza Wincentego Pallottiego miał miejsce 25 stycznia 1850 roku. Do sporządzenia oficjalnego aktu pochówku wezwano w przeddzień notariusza z rzymskiego Wikariatu – doktora Angelo Monti. O godzinie 22 zostały zamknięte drzwi kościoła. Następnie, w obecności wielu szanowanych osobistości kościelnych i świeckich, doktor fizyki Giovanni Battista Ghirelli oraz profesor chirurgii Pietro Santandrea zbadali zwłoki zmarłego orzekając, iż „w przeciągu trzech dni od śmierci ciało pozostało nadal giętkie”. Jak zaświadcza ks. Franciszek Vaccari: „giętkie przy każdym poruszeniu, nie wydające się ciałem zmarłego, lecz pogrążonego w głębokim śnie”.
Następnie odbyła się ceremonia pochówku, z ostatnim odpuszczeniem grzechów, której przewodził ks. Francesco Vaccari, rektor wspólnoty i pierwszy sukcesor Pallottiego. Ciało księdza Wincentego zostało złożone w skrzyni z drewna. Umieszczono w niej również – z boku – tubę szklaną, opatrzoną pieczęcią Zgromadzenia i zawierającą mały pergamin z łacińskim tekstem, który w tłumaczeniu brzmi następująco: „Tu spoczywa ciało Sługi Bożego Wincentego Pallottiego, kapłana rzymskiego, założyciela Zgromadzenia i Pobożnego Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Urodzony 21 kwietnia Roku Pańskiego 1795, przeżył lat 54, 9 miesięcy i jeden dzień. Zmarł 22 stycznia Roku Pańskiego 1850. Ciało Jego zostało złożone w tymże grobie 25 stycznia 1850 roku, o szóstej godzinie nocnej”.
Drewniana skrzynia z ciałem zmarłego została zamknięta i opasana, w formie krzyża, białą taśmą oraz opatrzona – w dziewięciu miejscach – pieczęcią Wikariatu Rzymu. Następnie włożono ją do skrzyni cynkowej z pieczęcią tegoż Wikariatu w czterech rogach, umieszczając w trzeciej skrzyni z drewna cyprysowego. Ta ostatnia została obwiązana w formie krzyża białą taśmą i opatrzona dwiema, lakowanymi na czerwono pieczęciami Kardynała Wikariusza. Na końcu, ciało złożono w odpowiednio do tego przygotowanym grobie w kościele SS. Salvatore in Onda. Miejsce zostało wykute w posadzce kościoła, o głębokości około czterech dłoni, mniej więcej w połowie lewej nawy mniejszej, dla tych którzy wchodzą do kościoła. Grób został zamknięty płytami posadzkowymi.
Stanisław STAWICKI
Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie, Kamerunie, Kongo i Wybrzeżu Kości Słoniowej. Sześć lat spędził w Rzymie. Równie sześć w Paryżu, gdzie w 2003 roku na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres obronił pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i sposób życia Wincentego Pallottiego (1795-1850). W sierpniu 2021 powrócił do Paryża, gdzie rozpoczął pracę w parafii Świętych Jakuba i Krzysztofa w XIX dzielnicy zwanej „La Villette”. Jest autorem trzech pozycji książkowych w języku polskim: Sześć dni. Rekolekcje z Don Vincenzo (Apostolicum, Ząbki 2011), Okruchy pallotyńskie na dzień dobry i dobranoc (Apostolicum, Ząbki 2017) oraz Okruchy pallotyńskie znad Tybru (Apostolicum, Ząbki 2021).
Recogito, rok XXIV, styczeń 2023