PYTANIE?
Czy społeczeństwo stwarza ekonomię czy ekonomia stwarza społeczeństwo? Jestem przekonany, że ekonomia stwarza społeczeństwo i kontroluje cały kraj oraz wszystkie jego instytucje.
FUNDAMENTALNE WYMAGANIA ISTNIENIA WOLNEGO RYNKU
1. Tani kapitał na inwestycje i rozwój.
2. Nieograniczony dostęp do światowego rynku.
3. Otwarty rynek bez kontroli rządu, karteli lub monopoli.
4. Wysoka, nowoczesna technologia produkcji.
5. Nie ograniczona ilość i dostęp do naturalnych surowców w kraju.
6. Niska cena robocizny i wykwalifikowanych pracowników.
OSIĄGNIĘCIA I SIŁA
1. Masywna ilość produkcji.
2. Nieograniczona dystrybucja.
3. Nieograniczone dostarczanie wyborów i produktów.
4. Niskie koszta produktów w ograniczonym czasie.
5. Materialna satysfakcja klientów i konsumentów na krótki termin.
6. System wymaga wysoko wykształconych i wykwalifikowanych pracowników na krótki termin produkcji.
7. Wysokie zyski dla właścicieli firm.
8. Innowacja w rozwoju nowych produktów i eksploatacja.
9. Dochód rządu od dodatkowych podatków i od eksportu.
10. Na krótki termin, niskie ceny produktów i usług.
11. Tymczasowe podniesienie standardu życiowego.
SŁABOŚĆ
1. Wysoki obrót bezrobocia.
2. Niskie pobory i przywileje w pracy.
3. Koncentracja ekonomicznej siły i potęgi w rękach małej grupy ludzi (poniżej jednego procenta ludności).
4. Oligopolityczna, monopolistyczna struktura przedsiębiorstwa w kraju.
5. Brak ekonomicznej stabilizacji.
6. Korupcja ekonomiczna i polityczna.
7. Akumulacja bogactwa w rękach małej grupy ludzi i firm.
8. Niesprawiedliwość społeczna dla ludzi, którzy nie mogą brać udział w ekonomi, bo nie mają pieniędzy do nabycia nowych produktów i usług.
9. Niesprawiedliwość w systemie dystrybucji narodowych skarbów.
10. Destrukcja wspólnej własności naturalnych skarbów przez obywateli kraju.
11. Częsta ekonomiczna depresja, rynkowe wahania, ekonomiczna niepewność i destabilizacja społeczeństwa.
12. Brak politycznej stabilizacji.
13. Powołanie do istnienia sztucznej ekonomii, aby utrzymać poziom produkcji.
14. Globalizacja i umiędzynarodawianie krajowej ekonomii i rynku.
15. Kompletny brak kontroli i autorytetu ekonomicznego, jeśli chodzi o rząd, nad własną gospodarką, naturalnymi surowcami i eksportem, zyskiem z domowej gospodarki.
16. Destrukcja krajowych przedsiębiorstw.
17. Ogromne bezrobocie, bez widoków na polepszenie sytuacji, kontroli i ratunku.
18. Duży procent robotników zostanie na zawsze bez pracy.
19. Ewentualne podniesienie cen, kiedy monopoliści dojdą do kontroli rynku.
20. Inflacja.
21. Wycofanie się gigantycznych firm od płacenia podatków dla rządu. Ciężar utrzymania społeczeństwa spada na przeciętnych ludzi, którzy nie są w stanie podołać finansowo.
22. Marnotrawstwo naturalnych surowców, pracy ludzkiej i kapitału przez nadprodukcję niepotrzebnych duplikatów.
23. Wysokie finansowe wymagania kapitału do wstąpienia, na jakikolwiek rynek i produkcję
24. Destrukcja małych biznesów, które są podstawowym fundamentem rynku wolnorynkowego.
25. Ucieczka właścicieli przedsiębiorstw od odpowiedzialności socjalnej materialnej za zniszczenie skarbów narodowych, naturalnych surowców, powietrza, wody i środowiska.
26. Nieobecne właścicielstwo.
27. Kontrola rządu przez interesy monopolistyczne, a nie przez obywateli kraju.
28. Większość obywateli, finansowo, nie będzie w stanie utrzymać rządu, aby on mógł zagwarantować bezpieczeństwo, transport, edukację, komunikację i inne uslugi.
29. Produkcja bezwartościowych i źle wykonanych produktów.
30. Produkcja wyrobów, które szybko wychodzą z użycia ze względu na starą technologię.
31. Wysokie koszta nabycia kapitału, kredytu i brak pieniędzy na rynku dla małych biznesów i ludności.
32. Niski poziom ekonomiczny przechodzi z pokolenia na pokolenie.
ADAM SMITH I BOGACTWO NARODOWE
Do końca XVII wieku narody i ludzie byli własnością faraonów, królów i carów. Oni decydowali o wszystkim, co działo się w kraju, decydowali, ile kto dostanie i ile co będzie kosztować. W tych czasach bogactwo narodowe mierzyło się ilością złota, srebra, diamentów i innych kamieni wartościowych w skarbie narodowym. Adam Smith, angielski filozof i ekonomista odrzucił ten koncept bogactwa. Jego zdaniem bogactwo narodów to nie ilość złota, ale praca człowieka, naturalne surowce danego kraju oraz przekształcenie tych surowców w produkty, które mogą być sprzedane. Do tego potrzebny jest kapitał i smykałka tzw. prywatna inicjatywa. Ponadto rozdział czy dystrybucja będą sprawiedliwe dla każdego obywatela kraju.
Ekonomia nie będzie kontrolowana przez króla czy agencję rządowa, ale tzw. wolny rynek kontrolowany przez popyt i podaż (supply and demand). Taka struktura będzie regulowała ceny, ilość i jakość. Rezultatem tej niewidomej ręki (invisible hand) będzie ekonomiczna i społeczna sprawiedliwość, bo dojdzie do nasycenia, czyli równowagi ekonomicznej. Adam Smith, twórca systemu wolnorynkowego, ostrzegał jednak, że nie będzie łatwo dojść do takiego poziomu i systemu. Jego zdaniem ciężka praca, kapitał, surowce, tania robocizna i rynek bez kontroli są podstawowym fundament takiego systemu.
Ostrzegał również, że ludzie muszą być uczciwi i nikt nie może kontrolować i manipulować cenami jakości, ilości w zaopatrzeniu i produkcji. Niebezpieczeństwo, jego zdaniem, tkwi w ludzkiej psychice i chytrości. Ta cecha jest siłą, która pcha ludzkość do akumulacji kapitału, bogactwa potęgi i siły, aby kontrolować innych, kontrolować kraj i jego rząd. Czyli sam system ma w sobie ziarno zniszczenia siebie. Ale czy system wolnorynkowy, o którym marzył Adam Smith 250 lat temu, istnieje gdziekolwiek na świecie dzisiaj? Czy jest on kiedykolwiek do osiągnięcia? Na początku XXI wieku musimy spojrzeć na to realnie. Z naszej strony, musimy też zbadać, czy taki system jest realny i odpowiedni na przyszłość, czy lepiej jest szukać coś innego.
Dwadzieścia lat temu sformułowałem zasady nowej polskiej ekonomii i gospodarki, gdy „Solidarność” weszła na międzynarodową arenę. Taką ekonomię, o której myślałem, by pasowała na warunki i tradycje polskie. Ale w 1990 roku Polska zwróciła się o pomoc do ekonomisty z Ameryki, który kompletnie nie znal ani jej historii, ani kultury, ani ludzi. Polacy przy władzy i ci, którzy mieli pieniądze w rękach, zainteresowani byli jedynie robieniem większych pieniędzy i kariery, a nie zależało im na dobru całego narodu polskiego.
WKŁAD NOWEGO SYSTEMU EKONOMICZNEGO W POLSCE, 1990-2000
W Polsce zaskakuje widoczny postęp gospodarczo-ekonomiczny, ale muszę powiedzieć, że martwi mnie przyszłość Polski, jeśli Polacy będą w dalszym ciągu kopiować system amerykański. Moim zdaniem byłoby lepiej, gdyby Polacy wypracowali swój sposób na dochodzenie do dobrobytu. Dwustuletnie doświadczenia amerykańskie, powstające w skrajnie innych warunkach, zarówno ekonomicznych jak i społecznych, absolutnie nie mogą być „przetransponowane” na grunt polski. W Ameryce potrzebowano dwustu lat, ażeby zharmonizować poszczególne działania. Polacy chcą cudzy system, posiadający ogromne wady, adoptować w bardzo krótkim czasie. Polska jest częścią Europy, ma przeszło 1000 lat historii, kultury, tradycji i amerykański „sposób na życie” nie jest dostosowany do polskich warunków. Zagrożeń widzę kilka. Po pierwsze: brak zasad i ograniczeń stanowi wielkie niebezpieczeństwo. Wprowadzona metoda skokowa może bardzo szybko wyeliminować z udziału nie przygotowanych producentów i kupców. Po drugie: prywatyzacja nigdy nie była złotym środkiem uzdrawiającym światową gospodarkę.
W Polsce rezultat prowadzonych działań prywatyzacyjnych będzie taki, że obywatel Polski nie będzie miał żadnych własności, wszystko wykupi zagraniczny kapitał. Nic także nie będzie należało do rządu polskiego. Tak właśnie jest w Ameryce, naprawdę nic nie jest wspólnie, nic nie należy do obywateli. Do rządu amerykańskiego należą tylko bazy wojskowe i narodowe parki. Nic poza tym. Wszystko jest w rękach gigantycznych firm, które absolutnie nie mają nic wspólnego z rządem i prowadzą gospodarkę po swojemu, a naczelnym ich celem jest zysk za wszelka cenę. W USA działają sprawnie związki zawodowe i one próbują chronić pracowników, ale i one nie działają najlepiej.
W Polsce skutki wprowadzenia takiego systemu dla narodu mogą być fatalne. Ekonomiczna depresja pozostawi miliony ludzi na zawsze bez pracy. Jeśli państwo nie zostanie właścicielem, wówczas bardzo szybko Polacy przestaną być właścicielami przedsiębiorstw, bowiem nie dadzą sobie rady z licznym cudzoziemskim kapitałem, który bez najmniejszego wysiłku przejmie wszystko. To będzie szczególnie widoczne po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Nie macie doświadczeń wolnorynkowych, to wydarzenie będzie dla was bardzo poważnym krokiem i naprawdę martwię się, żeby moja ojczyzna nie utonęła w Unii.
Ostrzegam, że Polska musi przede wszystkim nauczyć się szybko planować każde przedsięwzięcie – bardzo szczegółowo i na bardzo długi okres czasu. Ekonomie funkcjonujące we Francji czy w Niemczech mają ponad pięćdziesiąt lat doświadczeń. Polska dopiero rozpoczyna, jej obywatele zaczynają się dorabiać. Polaków żyjących poza granicami kraju jest bardzo wielu, niektóre źródła podają nawet cyfrę 40 milionów, oczywiście, jeśli policzy się emigracje trzech pokoleń.
Może się, zatem okazać, że Polaków za granicą jest więcej niż w Polsce. Wielu z nas ma naprawdę olbrzymie doświadczenie, którym możemy Polsce z powodzeniem służyć. Niestety, odnoszę wrażenie, że nikt nas nie chce słuchać. Wielokrotnie sugerowałem, że Polska powinna z tych możliwości korzystać. I co? I nic. Nikt przez ostatnie dziesięć lat nie chciał powołać takiego doradczego ciała. Rząd Polski nie powołał żadnej polonijnej grupy konsultacyjnej. Jestem tym zdziwiony i zaskoczony. Od szeregu długich lat szerokie grono polskich ministrów, profesorów, przedstawicieli środowisk gospodarczych zna nasze możliwości, ale jakoś nie chce z nich korzystać, mimo naszych propozycji. Jak wiem, nie korzystacie również z doświadczeń Polonii niemieckiej, francuskiej czy angielskiej?
To jest paradoksalne. Czy może rację mają ci, którzy twierdzą, że „Polacy sami wszystko wiedza najlepiej”? Może rzeczywiście myślicie, że wszystko już wiecie. Tymczasem czasami warto zapytać i nie ma w tym nic wstydliwego. Od początku ludzkości jedni wiedzą więcej, drudzy mniej. My, Polacy, żyjący jako cząstka innych narodów, płaciliśmy już wysoką cenę za błędy gospodarcze naszych nowych ojczyzn i teraz chcielibyśmy pomóc Polsce ich uniknąć. Uczyć się wprawdzie najlepiej na błędach, ale lepiej na cudzych niż na własnych. Cena za własne błędy zwykle jest za wysoka. Na przykład wschodnie rynki przedstawiają dla Polski poważny potencjał rozwoju gospodarczego, tym bardziej, że Polacy potrafią na nich działać.
Przez ostatnie dziesięć lat Amerykanie zainwestowali bardzo dużo pieniędzy, ale z powodu cech narodowych komunistycznego społeczeństwa, braku gotowości akceptowania zmian gospodarczych, a także szeregu innych czynników, w tym ciągłych zmian prawa, braku tradycji kupieckich i wytwórczych, musieli zrezygnować. Rosja jeszcze nie jest gotowa na taki krok jak Polska. Infrastruktura gospodarcza, która jest już w Polsce, tam jeszcze nie istnieje. Rosjanie nie są przygotowani do przyjęcia wielkich inwestycji. Ale za dziesięć lat może być inaczej.
Polacy daliby sobie z tym wszystkim radę, chodzi przecież o uchwycenie gospodarczych przyczółków, ale funkcjonuje w Polsce szereg wciąż podsycanych uprzedzeń, zaszłości, które przechodzą na gospodarkę. Gospodarka jednak nie kieruje się sentymentami. Tymczasem nie ulega wątpliwości, że na zachodnich rynkach trzeba być. Jeśli jak najprędzej Polacy nie wykorzystają tej szansy, to pojawia się na nich inni. Szczególnie po wejściu Polski do Unii Europejskiej, a w konsekwencji przesunięciu granic Unii bliżej Rosji, rozpocznie się prawdziwa ofensywa gospodarcza, walka o wielomilionowy rynek zbytu. Wówczas też, kiedy już dojdzie tam do stałej obecności gospodarczej Amerykanów i kapitału państw Unii, Polacy będą, jak zwykle zresztą, „pluli sobie w brodę”.
Po prostu jedyną szansą jest szybkie wejście w jak najgłębsze porozumienia gospodarcze z rządami państw byłego ZSRR. Zaszłości polityczne, animozje narodowościowe, trzeba powiesić na przysłowiowym kołku.
To szkodzi gospodarce, a tym samym każdemu Polakowi. Chciałbym wrócić jeszcze do prywatyzacji. Uważam, że prywatyzacja jest konieczna, ale tylko tych przedsiębiorstw, które obciążają budżet państwa, nie przynoszą dochodu i to po uprzednich próbach ich reorganizacji. Polacy natomiast w pierwszej kolejności sprzedali to wszystko, co przynosiło Polsce wysokie zyski. Trzeba było sprzedać „śmieci”, a zatrzymać to, co Polsce służy. Radziłem też, żeby zachować konieczną równowagę i utrzymać w przeciwwadze część przedsiębiorstw jako własność rządu polskiego i Polaków. To wszystko wymknęło się z polskich rąk. Przedsiębiorstwa sprzedano i nie wiadomo, kto jest ich właścicielem, Polska straciła nad nimi kontrolę.
Wkrótce rząd polski nic nie będzie mógł zrobić, będzie w takiej samej sytuacji, w jakiej rząd USA jest już od stu lat. Oczywiście potencjał inwestycyjny w Polsce jest jeszcze duży, szczególnie w takich dziedzinach jak farmaceutyka, medycyna, działalność socjalna i opiekuńcza, w budownictwie mieszkaniowym, transporcie samochodowym, lotniczym, budowie dróg, rozwoju kolei, a przede wszystkim w rolnictwie. W tej ostatniej dziedzinie jest rzeczywiście wiele do zrobienia i wiele zrobić można bez oglądania się na rząd. Potrzebne są do tego dobre prawa i stabilizacja. Polska weszła do NATO, więc będą się do Polski zjeżdżali inwestorzy z wielu krajów, bowiem dopiero teraz może dać gwarancje, na które czekali od lat.
Wielu Amerykanów pytało mnie o możliwość inwestowania w Polsce, radzili się, czy warto, ale zwykle kończyło się konkluzją, że sytuacja w Polsce jeszcze niepewna, że trzeba poczekać. Teraz to wszystko uległo zmianie. Władze Polski powinny tworzyć szerokie możliwości współpracy między biznesem polskim i zagranicznym, ale to wymaga rozsądnego prawa, które zachęci ludzi do współpracy i ochroni państwo polskie.
Zdzisław P. WESOŁOWSKI
Prof. Zdzisław P. Wesołowski. Wykładowca biznesu i ekonomii na Florida Memorial College w Miami na Florydzie. Ukończył Staten Island College, State University of New York, St. Louis University and Nova Southeastern University. Autor wielu publikacji z dziedziny zarządzania i ekonomii. Związany z American Academy of Management, Atlantic Economic Society, Institute of Management, a także polskimi organizacjami akademickimi i kulturalnymi, takimi jak Polska Akademia Umiejętności, Polski Związek Narodowy, Fundacja Kościuszki, Instytut Piłsudskiego, Polski Legion Amerykańskich Weteranów,. On był. Współzałożyciel Polsko-Amerykańskiej Izby Gospodarczej Florydy i Amerykanów w 1993 roku. Weteran wojny koreańskiej, kapitan rezerwy Sił Powietrznych. Podczas pełnienia obowiązków służył jako oficer inżynierii lotniczej. Otrzymał wiele amerykańskich i zagranicznych nagród i odznaczeń, m.in. Air Force Commendation Medal i State of New York Conspicuous Service Cross. Prezydent Lech Wałęsa z Polski udekorował go w czerwcu 1992 roku Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi za zasługi dla Polski. Posiada wiele wyróżnień naukowych.
Recogito / Archiwum pamięci, październik-grudzień 2002