Łódka, którą płyniesz

Tęcza nad łąką za Poznaniem (2014) © Teresa Tomsia

„W alei kasztanowej jesienne porządki, / przychodzi deszcz, aby napoić liście, / wiatr zjawia się na czas i podaje ziemi owoce”. O kasztanach zbieranych w Purkersdorfie wciąż przypomina mi październik, a to najczęściej pora odchodzenia z kieszeniami obciążonymi życiowym bagażem. Trudno jest żegnać ludzi, z którymi łączyły nas przyjazne więzi przez wiele lat. Za kilka dni urna z prochami Anny Wiśniewskiej zostanie przywieziona z Wiednia i pochowana w rodzinnym grobowcu na południu Wielkopolski. Znamienny powrót – barwny los obrócony w szary proch, a jednak w pamięci ożywa tak wiele owoców życia i wspomnień pełnych przygód, zaskakujących zwrotów. Życie na emigracji, zwiedzanie wielu krajów świata dawało Anicie – tak od czasów studiów polonistycznych w Poznaniu zwykle wypowiadaliśmy jej imię – niezależność kontaktów, zmianę miejsc i sposobów egzystowania.

Anna Wiśniewska w podróży (2012) ©.Archiwum prywatne

Rzadko bywałam w Wiedniu, raczej Ania przyjeżdżała do kraju i odwiedzała przyjaciół, często rozmawiałyśmy przez telefon o tym, jak dalej potoczy się bytowanie w świecie konsumpcji, konkurencji, nieustającego fermentu, braku poczucia bezpieczeństwa. Całe swoje dorosłe lata przeżyła w polsko-austriackim środowisku artystycznym, publikowała eseje o muzyce współczesnej („W Drodze”, „Ruch Muzyczny”, „Odra” i „Pegaz”; debiutowała wierszem w austriackim miesięczniku „Lichtungen” i wydała tomik „Miniaturki”), była inicjatorką towarzyskich spotkań.

Konsekwentnie realizowała plany wypraw, ciągle była w ruchu, a z tych doświadczeń powstała książka Podróż jak życie (2017). Jej zachwyt innością pejzażu i tradycji udzielał się czytelnikom, bo zawsze w tle była tajemnica istnienia i trwania w określonym miejscu i czasie, patrzenie w głąb. W 2012 roku odbyła podróż życia do krajów Azji, Australii i Nowej Zelandii, co opisała w prozie podróżnej – nie tylko poznawane miejsca, krajobrazy i obyczaje, również duchowe przeżycia związane z poczuciem tożsamości w innym miejscu:

Anna Wiśniewska i Teresa Tomsia z mężem Eugeniuszem (Poznań,1999) ©.Bartosz Tomsia

„Mekong jest wieczny, w przeciwieństwie do mnie. Płynąc od wieków, zataczał symboliczną klamrę. Wypływał z chińskich Himalajów, kończył bieg w południowym Morzu Chińskim. Już sama łódka, którą płynę, godna jest uwiecznienia. Drewniana, lekko zadaszona, porządnie wysprzątana, z firaneczkami, przeładowana do granic ludźmi i bagażami sunie powoli, jakby od niechcenia”. Na widok kąpiącej się w rzece młodej długowłosej kobiety uświadamiała sobie i nam, jak bardzo daleko odeszliśmy od życia w zgodzie z naturą: „W jej kąpieli było coś szczególnego, mitycznego, coś delikatnie erotycznego, ale tak subtelnego, że aż ledwie widocznego. Zwłaszcza gdy pomału opuszczała ramiączka stanika, by umyć jędrne piersi. Zdawała się dumna z ciała, ze swojej biologii. Myślę, że i Botticelli zauroczony przyglądałby się długo tej uwodzicielce życia, tej kwintesencji sumatrzańskich kobiet”.

Okładka książki (2017) ©.Poligraf

Wspominam imię Anity z serdeczną pamięcią o twórczej współpracy z zespołem tłumaczy z Uniwersytetu Wiedeńskiego, z którymi była zaprzyjaźniona, o jej radosnych wakacyjnych odwiedzinach wnoszących nowinki ze świata. Gdy patrzę na zdjęcie z dawnych lat zrobione w czasie Wiosny Muzycznej w Poznaniu, wydaje się, że zaduma nad losem była u niej ciągłym stanem ducha, że to, co miało stać się spełnieniem, wciąż było przed nią. Przez ostatnie lata wspieraliśmy ją w ciężkiej chorobie wiadomościami od przyjaciół, bo zawsze była ciekawa tego, co się wokół dzieje. Zdążyła jeszcze dokończyć w ubiegłym roku pracę w jury międzynarodowych obchodów 150-lecia śmierci Pawła Edmunda Strzeleckiego wielkiego odkrywcy i dobroczyńcy, które ogłosiła australijska Polonia z Fundacją Kościuszkowską – zależało jej, żeby uczestniczyć, dawać coś z siebie niezależnie od okoliczności i nawet gdy już nie mogła chodzić, projektowała wzory kwiatów i malowała na płótnie. Pierwsze pożegnanie odbyło się w Wiedniu, a drugie będzie wkrótce na wielkopolskiej ziemi. Nie jest łatwo dla naszej polszczyzny znaleźć trudne słowa pożegnania, pojednania i wzajemnego zrozumienia, odczytania tajemnic pojedynczego losu, a jednak nie ustajemy w poszukiwaniu tych najważniejszych wartości życia, dzięki którym istniejemy i mamy szansę się przemieniać. Kładę na kartce tęczę wznoszącą się nad łąką, która tak nas niegdyś zachwyciła. Jesienią 1989 roku w Lasku Wiedeńskim zazdrościłyśmy drzewom „cierpliwości istnienia”, lecz czas tak szybko odmierzył dni i godziny, że wydaje się, jakby to niedawno się zdarzyło – tamte zachwyty, rozmowy zapisywane w wierszach, wędrówki poza miasto na winne wzgórza:

 „Liść jeszcze nie spada, drży w objęciach chłodu / zaborcza czułość wiatru mrozi mu krew w żyłach // Nie przekażę piękniej jego tajemnicy, / nie chwycę dosadniej za żebro Adama, // Nie ma odwołania przed skokiem z gałęzi”.

Razem chrupałyśmy po raz pierwszy w cesarskim ogrodzie pieczone kasztany, a dziś pozostają jedynie wspomnienia i echo dźwięcznego głosu, gdy Anna z oddalenia zwołuje gości. Lecz przyjazne zainteresowanie, jakie okazywała wszystkim ludziom spotkanym na drodze życia, na zawsze w każdym z nas pozostanie.

Łódka, którą płyniesz, niech wznosi Ciebie wysoko ponad falami obłoków, niech ukołysze…

Teresa TOMSIA

*Cytaty wierszy pochodzą z tomiku Teresy Tomsi Wieczna rzeka – Der ewige Fluss (1996)

Teresa Tomsia (1951) – poetka, eseistka, animatorka kultury, autorka prozy dokumentalizowanej Dom utracony, dom ocalony (2009), scenariuszy, tekstów pieśni. Jej wiersze tłumaczone były na j. niemiecki Wieczna rzeka – Der ewige Fluss (1996), na j. niemiecki i francuski Schöner – Piękniejsze – C’est plus beau (2000), znajdują się w antologiach i wydaniach zbiorowych, m.in. Poznań Poetów (2011); wieczór/vespera. poezja/antologia „toposu” (2020), antologia polskiej poezji katastroficznej Rzeki ogniste (2022). Autorka tomików wierszy, m.in. Wątpiąc, idę (2005), Gdyby to było proste (2015), szkiców literackich Niedosyt poznawania (2018). Publikowała w „Tyglu Kultury”, „Toposie”, „Twórczości”, „Frazie”. Ostatnio wydała wybór wierszy W cieniu przelotnego trwania (2021) oraz zbiór liryków paryskich W znikającym ogrodzie (2023), który został finalistą NAGRODY ORFEUSZA. Pochodzi z rodziny o ziemiańskich tradycjach kresowych, w tekstach podkreśla rolę dialogu i otwartości na inną dykcję. Według jej projektu i redakcji ukazał się almanach polsko-ukraiński Czas pojąć ten świat – czas ukoić ból zrealizowany przy współpracy z paryskim portalem polonijnym „Recogito” w tłumaczeniu Oleny Stepaniuk (2024). Mieszka w Poznaniu.

Recogito, rok XXV, październik 2024