Ludzka komedia

Bez tytułu (Paryż, 2016) © Marek Wittbrot

 Dlaczego Syn Boży w możliwie najprostszy sposób wyjaśniając tajemnice Królestwa Niebieskiego – jak w przypowieści o siewcy – nie mówił o żadnych misteriach, o szczególnych wtajemniczeniach, lecz o słuchu, o wzroku, a nade wszystko o sercu?

„Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu” – przestrzegał Jezus. To tam, w sercu, rozstrzyga się najpoważniejsza batalia. I nie wystarczy przyglądać się. Nie wystarczy słuchać czy asystować w najwspanialszym nawet przedsięwzięciu. Liczy się autentyczne, niekłamane zaangażowanie. Nie chodzi jednak o zachęcanie do przemocy, a tym bardziej o toczenie wojen. Chodzi o najtrudniejsze wyzwanie, bo skierowane przeciw sobie! Przeciwko własnej gnuśności, wygodnictwu, egoizmowi, jak też pozornym działaniom.

Nie ma nic gorszego jak zatwardziałe serce, stępiały słuch, przybierająca różne formy ślepota; obojętność na to, co wokół i w nas się dzieje. Najczęściej prowadzi to do dopasowywania teorii do własnych praktyk. Stąd między innymi bierze się szowinizm, religijny fundamentalizm, wszelkie próby narzucania siłą jakichkolwiek zasad. Umiejętność oceny sytuacji, jak i własnej – moglibyśmy powiedzieć – duchowej kondycji to w sumie sprawdzian dojrzałości, tak tej życiowej, jak i wewnętrznej, związanej z wiarą.

Zachęta, żeby mieć oczy szeroko otwarte czy wytężony słuch, jest zatem apelem o wrażliwość i otwartość. „Jeżeli mali ludzie chcą przedstawić obiektywny stan jakiejś rzeczy, powstaje zawsze upiór albo karykatura” – pisał XIX-wieczny niemiecki pisarz i myśliciel Friedrich Christian Hebbel. Niewątpliwie, jeszcze bardziej w sferze duchowej niż materialnej, potrzeba rozległych horyzontów. Ani głęboka wiara, ani prawdziwa miłość nigdy nie jest ślepa czy ograniczona. Owszem jest związana z ufnością i oddaniem, ale to zupełnie co innego niż naiwność czy głupota.

Ludzka komedia trwa, toczy się przez następujące po sobie epoki. Zmieniają się tylko stroje i scenerie. Łatwo z największych ideałów czy samej Ewangelii uczynić parodię. Albowiem ludzkie działania mogą sprawić, że różne poważne sprawy, jak i najpiękniejsze zasady, stają się karykaturą tego, o co w nich naprawdę chodzi. A to z kolei sprawia, że nasze codzienne funkcjonowanie, jak i samo życie, okazuje się miałkie, banalne, a niekiedy upiorne.

Marek WITTBROT

Paryż, 25 lipca 2014 roku

Marek Wittbrot – w latach 1991-1999 prowadził „Naszą Rodzinę”, obecnie zaś jest redaktorem „Recogito”.

Recogito, nr 77 (wrzesień-grudzień 2014)