„Kresy są wciąż żyzną, nieustającą w płodności dziedziną naszej literatury. Chociaż wyzbyte politycznej żywotności i geograficznej pozycji istnieją już tylko jako wyobrażenie historyczne, to wzbudzone, tam przecież, źródło romantyzmu wciąż przyciąga swoim niewyrachowaniem, różnorodnością współtworzących je kultur, egzotyką kontrastów, szerokością obyczajowego gestu” (Zbigniew Bieńkowski, Zaprzeszły czas teraźniejszy [w:] Przyszłość przeszłości, Wydawnictwo Dolnośląskie 1996). Przypominam fragment eseju wybitnego poety i tłumacza, w którym podkreśla, jak bardzo potrzebne jest zakorzenienie w tradycji, żeby w teraźniejszości móc być w pełni sobą, na przykład zachowywać pogodę ducha w okolicznościach przygnębiających, nie pozbywać się nadziei, mimo wszystko – to była charakterystyczna cecha Kresowian potrafiących żartować, przyjmować z fantazją niespodziewanych przybyszów, radować się każdą chwilą i spotkaniem z drugim człowiekiem. Niby od niechcenia pięknie śpiewali, tańczyli, bawili gości anegdotami. Po ojcu wychowanym na tarnopolskiej ziemi odziedziczyłam kilka cech kresowej rodziny i chyba to daje mi siłę, by pokonywać trudności, nie poddawać się, gdy napiera zniechęcenie lub gdy ktoś fałszuje mój życiorys dla swoich niecnych potrzeb. Mój ojciec Michał kochał życie, szanował rozmówcę, był szczodry, wybaczający, zanurzał się w świat z ufnością, otwierał szeroko ramiona na powitanie. O utracie rodzinnego majątku koło Podhajec, z którego musiał uciekać nocą z matką w obawie o życie w czasie rzezi wołyńskiej, opowiadał z uśmiechem barda nucącego balladę, a wtedy dramat przeobrażał się w legendę – mogliśmy się nią żywić przy poniemieckim stole na wygnaniu, tam próbowaliśmy stworzyć dom od nowa. Gdy wracam z cmentarza na poznańskim Górczynie, gdzie mój ojciec został pochowany, odwiedzam Ogród Botaniczny i chodzę naszymi dawnymi ścieżkami.
Od niechcenia
Nie będzie mi życiorysu pisał palcem
na ekranie żaden naczelny redaktor,
prezes partii czy stowarzyszenia.
Kim jestem, zapisuję ot, tak sobie,
niby od niechcenia – z radości kreślenia
wizerunku, z potrzeby przypomnienia
historii kresowego rodu, z którego
pochodzę. Zbieram doświadczenia,
emocje, sny i przypowieści, cytaty,
maile od przyjaciół, życzenia.
Najbardziej pielęgnuję wrażenia –
gdy nie chcą mnie opuścić nocą
złe wspomnienia i napierają, krążą,
żądając zadośćuczynienia w słowach
szarego notatnika, w wierszach,
bywa, bez rozgrzeszenia – wtedy
uśmiecham się, a rano wyruszam
jesienną aleją, nie licząc lat, kroków,
zmarnowanych szans, utraconych
widoków, pozdrawiam świat
w nadziei ukojenia.
Teresa TOMSIA
Teresa Tomsia – poetka, eseistka, animatorka kultury. Ur. w Wołowie na Dolnym Śląsku (1951) wychowała się na Pomorzu, co opisuje w książce Świdwin przypomniany (2018). Ostatnio wydała tomik Liryki przedostatnie (2022). Mieszka w Poznaniu.
Recogito, rok XXIII, listopad 2022