Co było, co jest* to nowy tomik w poetyckim dorobku Teresy Tomsi. Utwory poznańskiej artystki mimo tego, że są zakorzenione w przeżywanej lub przeżytej codzienności, można opatrzyć hasłem przedmiotowym „Poezja graniczna”. Przenosimy się bowiem w przestrzenie zasygnalizowane w tytule zbioru, które zostały ze sobą połączone pewnym kluczem. Przywoływana i pielęgnowana przeszłość, zwłaszcza ta odsyłająca do wspomnień rodzinnych, ma wpływ na szczególny odbiór teraźniejszości. Czas współczesny zostaje ubogacony autobiograficznymi reminiscencjami, które kryjąc w sobie wyczuwalną metafizyczną inkrustację, wpływają na filozoficzne spełnienie i niespełnienie zarazem. Gradacja: „co było, co jest” pozostaje tu wszak niedomknięta. Brakuje rzecz jasna rzeczywistości czasu przyszłego: „co będzie”. Świadomość lirycznego podmiotu poznającego zdaje się doskonale oscylować wokół idei Sensu wpisanego w głębię bytu. Poetka umiejętnie wiąże przeszłość z teraźniejszością, wyłuskując paralelność duchowych impresji, jednocześnie dochodzi do progu poznania, który jest doczesnym triumfem epistemologicznej kwerendy oraz niedosytem metafizycznej części jestestwa uzależnionego od realności zamkniętej „tu i teraz”. Nieopisane zatem „co będzie” zakrywa ciemność. Nie jest to jednak powodem ostatecznego zwątpienia. Tomsia zatrzymuje się na możliwościach, a nie na niemożliwościach, pięknie skomponowanymi subtelnymi peryfrazami sięga do metarzeczywistości, której jakiś niepojęty skrawek odsłonił się jej w szczególnych chwilach doczesności. We wzruszającym utworze Bliżej, w którym poetka zwraca się do taty, przepraszając go za swą nieobecność przy grobie w Dzień Zaduszny, czytamy: „W poleconym liście tchnienia / zamykam wszystko, co się zdarzyło – / naszą niepojętą jasność trwania / w chwilach łagodnych / jak Twoje ostatnie spojrzenie”. Autorka Co było, co jest w mowie wiązanej próbuje uchwycić ów zarys skrywanej przestrzeni przekładającej się właśnie na wspomnianą „niepojętą jasność trwania”, której nieomylnie doświadczała w przeszłości. Osobistym świadectwem tej szczególnej percepcji jest choćby utwór Obecność, w którym „ja” liryczne opisuje wyczucie bliskości nieokreślonego bytu, który towarzyszy w ukryty sposób przez całe życie, a znak swej tytułowej obecności objawia w znaczących momentach. To daje poczucie istnienia Kogoś, kto swą niezgłębioną emanacją wyklucza przypadek i prowadzi do osiągnięcia jakiejś formy filozoficznej pewności. Tomsia jest świadoma istnienia owej ontologicznej tajemnicy, wychwytuje imponderabilia opadające „stamtąd” do naszej fizyczności i próbuje zamknąć je w słowie. Tym też należy tłumaczyć nacisk na to „co jest”, czyli tę drugą część tytułu zbioru, która akcentuje teraźniejszość, potrzebę obserwacji aktualności, bacznego wpatrzenia się w pozornie zwykłą doczesność, aby niczego nie przeoczyć, aby zmysłami odczuwać metafizycznie i dać się ponieść intuicji i ufności ku Innemu. Wówczas z podmiotem poznającym dzieje się rzecz zadziwiająca – czytamy o tym w utworze Podpowiedzi: „[…] moje istnienie obraca się w sobie, / przeobrażając mnie słowo po słowie / w kogoś Innego, kto pyta, / ale nie przeraża”. Poezja Tomsi zachęca i przygotowuje do podjęcia podobnych działań, do obłóczyn w filozoficzną szatę, która przesuwa istnienie ludzkie ze zwykłego bycia w świecie w bycie ku transcendencji. Odczytywanie śladów Innego znajduje swoje odbicie w tomiku, jest to widoczne zwłaszcza w utworach Sygnał i Szare dni, gdzie czytamy: „Szare dni, smętne godziny – / mijają i na pozór nic się nie dzieje, / a jednak są i wysyłają znaki […]”. Z wersów autorki Skażonej bieli płynie uparte dążenie do objęcia nienazwanego, do skonkretyzowania owych znaków, sygnałów, do zgłębiania ostateczności. W Ciemnych chmurach, przejrzystych obłokach poetka napisała: „Nie chodzi o to, że chmury płyną. / Rzecz w tym, że je widzimy. / I ta nić – z nią wyruszamy / po ostatnie Słowo”. Zdanie to kryje w sobie jeden z najważniejszych przekazów wpisanych w tę lirykę będącą dźwignią prowadzącą ku niezwykłemu ontologicznemu doświadczeniu. Najcelniej owa filozoficzna powinność składająca się na część szczególnego duchowego przeżywania świata została wyrażona w pouczeniu zawartym w liryku Zdążyć przed zmierzchem: „[…] aby żyć zgodnie w sąsiedztwie marzeń, / musimy wciąż pytać, zaglądać w karty przeszłego / i dalej iść – nazywać, ogarniać najtrudniejsze – / zdążyć przed zmierzchem”. Imperatyw wpisany w ostatnie tytułowe słowa klasyfikuje poezję Tomsi i zadania, które sobie stawia do katalogu zbudowanego długą tradycją, a zawierającego niełatwą część artystycznej twórczości, która przeczuwa Innego i próbuje zdążyć go poznać, dać mu odpowiednie słowo. Usytuowanie pomiędzy fizyką a metafizyką, dramat bytu granicznego, który trwa w rozdarciu, w epistemologicznym zawieszeniu, rodzi potrzebę poznania jeszcze tu i teraz, prowadzi do świadomości bycia częścią nieodgadnionej, fascynującej całości. W utworze Rękawica Taty znajdziemy znakomitą werbalizację tego odczuwania: „Rękawica Taty w zimowym pejzażu / i skierowana ku nam z przestworzy ręka / Niewidzialnego łączą się w jedno – jestem / tu nieodrodnym dzieckiem całości, / której sensu nie udaje mi się zgłębić / ani określić, jednak moje uczestnictwo / jest w niej wciąż do przeistoczenia”. W wersach tych odbija się echo Emmanuela Kanta oraz zadziwia godna pochwały nieustępliwość i upór w dążeniu do źródła, z którego wypływają podpowiedzi, zachęty do ciągłej poznawczej aktywności. Tomsia kładzie nacisk na to, by wciąż próbować, zbierać okruchy prawdy, wytrwale dokładać się do budowania całości, nie upadać i trwać. „Zadawaj pytania o źródła. / Ponawiaj je z uporem / mimo zwątpienia – / nadzieja jest możliwa.” – czytamy w wierszu Apostrofa do Czesława Miłosza. Twórczość poetycka jest narzędziem mającym pomagać w przebijaniu się przez codzienność, w poszukiwaniu drogi wyjścia z ciemności ku przedziwnej światłości. Poeta, świadomy swej szczególnej roli i wagi sprawy, z jaką przyszło mu się mierzyć, „niweczy piórem ciemność”, tak jak bohater utworu Muszelki, kamyki. Artysta obdarzony wtajemniczeniem stara się dążyć do tego, by „odwrócić ku jasności ostateczne pytanie” – w ten metaforyczny sposób została ujęta praca rzeźbiarza Michała Milbergera w liryku Pożegnalna wieczerza. Tu kryje się istota i posłannictwo pracy artysty w ogóle, co Tomsia podkreśla w swej poezji. Wyjątkowość twórcy musi charakteryzować się umiejętnością uchwycenia niezwykłości płynącej z metaprzestrzeni i przekazania tej iluminacji w obrazie, rzeźbie, słowie. „Wersy przecież z tchnień, z błysków powstają – / nasycone głębszym widzeniem rzeczy / i jasnością naszego tu obecnego położenia” – czytamy w wierszu Miejsca znaczące. Znacząca jest i cała poezja Teresy Tomsi, która zagłębia się w tajemnice bytu oraz oświetla ciepłym blaskiem poznania tę szlachetną aktywność duszy, którą współczesność często stara się marginalizować i okrywać cieniem.
Tomasz PYZIK
* Teresa Tomsia, Co było, co jest, Biblioteka Telgte, Poznań 2013. Recenzja ukazała się na łamach dwumiesięcznika literackiego „Topos” 5/2014
Tomasz Pyzik – urodzony w 1975 roku w Zabrzu. Krytyk literacki, historyk literatury, wykładowca Wyższej Szkoły Administracji w Bielsku-Białej i nauczyciel w I LO w Gliwicach. Autor książek Predestynacja w twórczości Aleksandra Wata (2004) oraz Twórczość poetycka Wojciecha Bąka (2007). Publikował w zbiorach Liryka polska XX wieku. Analizy i interpretacje (2005), Inna literatura. Dwudziestolecie 1989-2009 (2010), Liryka żołnierska. Estetyka i wartości (2011), Bieszczady. Natura – Kultura (2011) oraz Trzeba się trzymać pięknych przyzwyczajeń. Twórczość Jana Darowskiego (2012).
Recogito, nr 77 (wrzesień-grudzień 2014)