Żyjący XIX wieku niemiecki dramaturg Friedrich Hebbel twierdził, iż fotografia zajmuje ósme miejsce w hierarchii sztuk i że posiada wielu admiratorów wśród jej odbiorców, jak również pośród tych, którzy ją praktykują. Z kolei żyjący w XX wieku Roland Barthes wyjaśniał, iż ,,fotografia może być przedmiotem trzech praktyk lub trzech emocji czy też trzech intencji: robić, podlegać i oglądać”. Do jakiej z nich zaliczyć kolekcjonerów sztuki?
Do tych, którzy od ponad stu lat dostarczają nam emocji i uczestniczą w pewnego rodzaju spektaklu historii dołączył w drugiej połowie XX wieku Thomas Walther. Postawił na fotografię i na takich fotografików jak Berenice Abbott, Karl Blossfeldt, Manuel Alvarez Bravo, Claude Cahun, Alvin Langdon Coburn, Florence Henri, André Kertész, Germaine Krull, El Lissitzky, Lucia Moholy, László Moholy-Nagy, Aleksandr Rodczenko, Alfred Stieglitz, Paul Strand, Maurice Tabard Umbo czy Edward Weston. Zgromadził imponujące zbiory. Zainteresowana była nimi MoMA, czyli Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku. Od 1940 roku renomowana, ceniona na całym świecie świątynia sztuki szczyci się specjalistycznym, fotograficznym wydziałem. W nim odnalazła swoje miejsce pierwsza prywatna kolekcja fotografii modernistycznej. Z około czterystu fotografii ze zbiorów Walthera, jakie posiada obecnie MoMA, jesienią 2021 roku dwieście trzydzieści zostało pokazanych w paryskim Jeu de Paume.
Pasja gromadzenia zdjęć przez Thomasa Walthera sięga lat siedemdziesiątych XX wieku. Wówczas młody kolekcjoner, koncentrując się na awangardzie z lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku, dokonywał swoich ryzykownych transakcji. W zakupionych przez niego fotografiach, oprócz słynnych zdjęć z epoki, znalazło się wiele prac mniej znanych, lecz wartych przypomnienia czy zauważenia autorów.
Oglądając wybrane przez paryskie Jeu de Paume zdjęcia, dokonania takich artystów fotografików jak Aurel Bauh, Max Burchartz czy Alvin Langdon Coburn, można przypomnieć sobie, jak rodziła się i jak się rozwijała fotografia. Można odkrywać jej kreatywne możliwości i różnorodne techniki. Można także prześledzić dynamikę powstawania obrazu, powinowactwa artystyczne i różnice, jeśli chodzi o magię obrazu i o realizm w portretach, o metamorfozę miejskiego życia wplecionego w architekturę w fotografii, chociażby na przykładzie André Kertésza. Można też zadumać się, jak u Aleksandra Rodczenki, nad liryzmem abstrakcji, czy otaczającej natury bez retuszu, jak na fotografiach Anny W. Brigman. Wśród licznej reprezentacji, głównie niemieckich mistrzów fotografii, swoje miejsce znalazł polski artysta, mniej znany jako fotograf, Stefan Ignacy Witkiewicz ze swoim fotograficznym portretem Anny Oderfeld z 1911 albo 1912 roku.
Gromadzenie zdjęć dziś nie wydaje się nadzwyczajnym osiągnięciem. Ale warto mieć na uwadze, że kiedy niemiecki potentat finansowy był gotów płacić wiele, często ogromne sumy, na przykład w 1999 wydając na dagerotyp z 1845 roku 300 tysięcy euro, uchodziło to za szaleństwo albo ekstrawagancję. Jednak dzięki temu szaleństwu czy ekstrawagancji również szeroka publiczność zyskała dostęp do nieprzeciętnej kolekcji (powielanej obecnie także przez rozliczne wirtualne przekaźniki).
Warto wiedzieć, że zrobienie zdjęcia to nie tylko manualna czynność. Warto też sięgać po „obrazy” utrwalane przez najwybitniejszych fotografików pierwszej połowy XX wieku. Chociażby po to, żeby robiąc zdjęcie – zastanowić się, co, jak i po co się robi.
Anna SOBOLEWSKA
Paryż, listopad 2021
Anna Sobolewska – urodziła się w Białymstoku. Studiowała pedagogikę w Krakowie. Współpracowała między innymi z paryską Galerią Roi Doré i ukazującymi się we Francji czasopismami: „Głos Katolicki” i „Nasza Rodzina”. W roku 2015 w Éditions Yot-art wydała książkę Paryż bez ulic. Jocz, Niemiec, Urbanowicz i inni. Od ponad trzydziestu lat mieszka w Paryżu.
Recogito, rok XXII, listopad 2021