O „artystycznych gestach” poetki i wrażliwości metafizycznej krytyka

Bez tytułu (Dębinki, 2022) © Marek Wittbrot

Zbiór szkiców i esejów o poezji współczesnej Nieosiągalne? Realizm – wyobraźnia – pamięć* Karol Alichnowicz nazwał „przechadzkami krytycznoliterackimi” (za określeniem prof. Mariana Stali), a to może znaczyć, że za punkt obserwacji przyjmował podczas lektury wieloraką perspektywę – ogląd z bliska i z oddalenia, analityczny i panoramiczny, korzystał ze szkła powiększającego wyobraźni, ze skarbca wiedzy literaturoznawczej, z intuicji czytelnika, z wrażliwości metafizycznej w odczytywaniu tematów eschatologicznych. Książka ominęła mnie tuż po wydaniu, lecz szczęśliwym trafem niedawno dotarła na biurko i czytam z zainteresowaniem o wielu wizjach obecności człowieka w świecie poprzez życie wewnętrzne, metaforę, poczucie istnienia i pragnienie niemożliwego, „nieosiągalnego”.

W krótkim wprowadzeniu autor zaznacza: „zajmuje mnie to, co niektórzy nazywają doświadczeniem metafizycznym, mimo że literackich odmian metafizyki może być wiele”, a następnie ukazuje wybrane wątki w twórczości kilku ważnych postaci literatury, m. in. Małgorzaty Lebdy, Krzysztofa Kuczkowskiego, Wojciecha Kassa, Leszka A. Moczulskiego, Marzanny B. Kielar, Edwarda Balcerzana, Wojciecha Kudyby, Joanny Pollakówny, Feliksa Netza. Pyta, przywołując cytaty, na ile „doświadczenie metafizyczne” jest możliwe do opisania w metaforze.

Okładka książki (2020) ©.Biblioteka „Toposu”

Przyjemność czytania wybranych tekstów z poszczególnych działów książki Nieosiągalne? (Z oddali, Z bliska, Innym językiem?) została mi ofiarowana dzięki temu, że obecnie nie mam redakcyjnego obowiązku recenzowania całości, praca Alichnowicza została bowiem doceniona przez krytyków i czytelników od razu po wydaniu i szeroko zinterpretowana, m. in. na łamach kołobrzeskiego portalu literacko-artystycznego „Latarnia Morska” Anna Łozowska-Patynowska w recenzji Spectrum „całodoświadczenia” zauważa:  „Alichnowicz nie jest krytykiem skoncentrowanym na masowości, lecz wędrowcem za poetycką osobnością, dlatego w jego relacji z lirycznej podróży pojawiają się poeci bardzo różni”. I właśnie w różnorodności, w wizerunkach odległych, a przeglądających się w sobie (z odmiennymi stylami, literackimi życiorysami, stanem obecności w kulturze współczesnej) krytyk upatruje bogactwa sztuki, jej tajemnic wciąż odkrywanych, tradycji przywracanej w nowym świetle z motywami i wątkami niesłusznie zapomnianymi, wydawałoby się, przebrzmiałymi na zawsze.

Delektuję się zatem nieśpiesznie poszczególnymi fragmentami esejów, prowadzę z nimi rozmowę wynikającą z czytelniczych odczuć, wrażliwości, wcześniejszych własnych analiz. Szczególną uwagę przyciąga szkic „Nie smutek po smutku, chichot po chichocie…”. Kilka uwag o poezji Joanny Kulmowej, w którym autor przedstawia „artystyczne gesty” poetki w ostatnich latach jej życia jako akt podsumowania osiągnięć twórczych z podkreśleniem obecnych w tej drodze: ironii i powagi (zbiór satyrycznych wierszy Moje żarty, 2018; tomik liryków Jeszcze 37 wierszy, 2017).

Cenię w twórczości poetki autoironię, humor spleciony z tragizmem pytań o śmierć i wiekuistość, sarkastyczny żart wobec nieuniknionej przemiany materii i starzenia się, karykaturę zarysowaną w pięknym stylu, dlatego wybrałam tylko ten jeden tekst w zbiorze szkiców, by się nim radować dłużej, odkrywając ścieżki filozoficznych poszukiwań poetki odważnej w myśleniu i nazywaniu. Karol Alichnowicz docenia satyrę mądrą, nasyconą doświadczeniem, jest przecież autorem oryginalnej naukowej pracy „Miejsce dla kpiarza”. Satyra w latach 1948-1955**.

Joanna Kulmowa podejmowała w swej twórczości rozmaite formy wyrazu artystycznego (w lirykach, sztukach scenicznych, książkach dla dzieci), pilnowała zwłaszcza tego, by słownictwo określające sprawy doczesne i wieczne czerpało z tego samego źródła i miało wspólny mianownik pracy uszlachetniającej ducha. Patos i żart – stojąc naprzeciw siebie, przenikając się tak różnym spojrzeniem – tworzą napięcie, poruszają maski i konwencje, śmieją się z obyczajowych konwenansów, że o starości i niedołężności ciała nie przystoi mówić z uśmiechem. Dlaczego nie, pyta poetka i żartuje, że chce „potańcować na cztery kikuty”. „Słowo” wyróżnia przecież poetę, jest jego narzędziem, materią, w jakiej pracuje, jest warsztatem i życiem, a zatem także obrazem życia wiekuistego, powinno rozjaśniać rzeczywistość, wypowiadać to, co konieczne, co zadane dla pamięci: „Czego się nie wypowiedziało –/ w niepamięci się załamało. // Tyle lat głodni kadysza/ stoją nad nami/ jak cisza” (Kadysz, w: Jeszcze 37 wierszy, 2017).

Metafizyka Joanny Kulmowej wyrasta na podłożu doznań zmysłowych i etycznych dylematów, wynika też z ukochania przyrody, bierze się ze współodczuwania i rozumienia człowieczych ograniczeń. Każdy z utworów został zapewne najpierw precyzyjnie usłyszany przez autorkę przed zapisaniem, gdyż jej liryki nie tylko doskonale brzmią, ale też zwykle kończą się celną pointą, lustrem: „Nie żądajcie by twórca świat umiał naprawiać –/ innemu dane tworzyć/ a innemu zbawiać…” (***Nie żądajcie…). Byt i niebyt to dwie strony całości, której człowiek nie jest w stanie ujrzeć z obu stron naraz, lecz posługując się wyobraźnią, wiarą, przeczuciem otwiera przestrzenie metafizyczne. Poetka pozostawiła metaforyczny testament z zachętą, abyśmy godnie wykorzystali dany nam czas, a w nim nakaz, że komu „dane tworzyć”, ten powinien pomnażać talenty, dzielić się zdobytą wiedzą, zgłębiać prawdę o sobie i świecie wokół. W poezji zapisała ważne przesłanie o odwadze myślenia, czujnej wrażliwości i nieokiełznanej wyobraźni (Lada chwila):

Cieniu
nie upieraj się przy myśleniu.

Za serio ty się nie bierz.
Jutro
tak ci będzie lekko bez siebie.

Do niebytu jesteśmy zdolni
przyjdzie chwila
uwolni.

Karol Alichnowicz pięknie udowadnia, że Joanna Kulmowa jest mistrzynią spojrzenia autoironicznego, osiągnęła bowiem w poezji „najwyższy stopień mądrości zbudowanej na doświadczeniu” i pełną świadomość możliwości twórczych, spośród których wybrała na pożegnanie ze światem elegię zaprawioną drwiną z egzystencjalnych możliwości człowieka, kpinę pełną czułości i pochylenia się nad przemijającym życiem. Paradoksalnie jest to jej credo poetyckie najwyższej próby w wierszu Żeby nie wiedzieć, bowiem w ujawnianiu paradoksów poetka nie ma sobie równych: „widok niedopatrzony”, „słowo nieodczytane”, „niezaspokojenie”, nieoczywisty pejzaż. Po sokratejsku godzi się z tym, że nie wie, że „uwolnienie” wiąże się z brakiem: „Tego chcę/ po to będę umierała/ na wszechwiedzy mi nie zależy// Bo gdybym wszystko wiedziała/ po co byłoby mi nie żyć”.

Jestem wdzięczna krytykowi za wrażliwe prześwietlenie metafizycznej sfery w poetyckim zbiorze życiowym Joanny Kulmowej, za tę niezwykłą „przechadzkę krytycznoliteracką” po jej domu duchowym i przypomnienie „artystycznych gestów” poetki wybitnej, wciąż nie do końca odczytanej.

Teresa TOMSIA

*Karol Alichnowicz, Nieosiągalne? Realizm – wyobraźnia – pamięć, Biblioteka Krytyki / Biblioteka „Toposu”. T. 179, Sopot 2020

**Karol Alichnowicz, „Miejsce dla kpiarza”. Satyra w latach 1948-1955, Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych UNIVERSITAS, Kraków 2006.

Teresa Tomsia – poetka, eseistka, autorka prozy dokumentalizowanej i szkiców literackich Niedosyt poznawania (2018). Publikuje na łamach „Toposu”, „Twórczości”, „Frazy” (cykl: W pamięci, w odbiciu). Ostatnio ukazał się wybór jej wierszy W cieniu przelotnego trwania (WBPiCAK, 2021) i tomik Liryki przedostatnie (Flos Carmeli 2022). Mieszka w Poznaniu.

Recogito, rok XXIII, grudzień 2022