Obrazy Czapskiego w warszawskiej Galerii Kordegarda

Wernisaż wystawy w Galerii Kordegarda (Warszawa, 2022). Na pierwszym planie obraz Józefa Czapskiego (1896-1993), Dwie prostytutki (1961) ©.Galeria Kordegarda

Dla koneserów sztuki i znawców biografii Józefa Czapskiego słowo „dyletantyzm”, jakiego użył sam artysta w stosunku do własnych, zarówno malarskich, jak i pisarskich poczynań, nie jest wielkim odkryciem. Przez całe swoje długie życie opanowanie warsztatu malarskiego było zmaganiem się artysty z demonem nie tyle tematu, co formy. Z rozmowy, jaką 24 czerwca 1985 roku odbył z nim Jacques Cousteau, znalazła się ona w książce Swoboda tajemna, jak i w książce Świat w moich oczach wydanej w 2001 przez Éditions du Dialogue, na którą się złożyły rozmowy jakie z malarzem prowadził Piotr Kłoczowski, jak również z notatek w legendarnych już Dziennikach wynika, że artysta do swojego malowania i do swojego pisania podchodził z ogromnym krytycyzmem. Zgłębianie tajników sztuki malarskiej oscylowało u niego wokół poszukiwania idei malarstwa – malarstwa poprzez „pasję robienia piękna z brzydoty”. Brało się z przeżycia, z szoku, z umiejętności patrzenia i postrzegania tego, co w danej chwili artystę zadziwiło, stało się kontrastem dla podobnej postaci, rzeczy czy pejzażu. „Chwile, które go przewyższały”, utrwalał w swoich szkicach i na swoich płótnach. Wyrażał „swoje widzenie a nie konkretną rzecz”. Przy tym wszystkim pielęgnował prostotę i rozum.

Elżbieta Skoczek przemawia podczas wernisażu wystawy poświęconej Józefowi Czapskiemu (Warszawa, 2022) ©.Galeria Kordegarda

Nadarzyła się szczególna okazja weryfikacji malarskich wizji artysty z własnym patrzeniem na obraz malowany bądź rysowany. Warszawska Galeria Kordegarda zaproponowała bowiem odkrycie Czapskiego poprzez jego prace, które na co dzień nie są dostępne szerokiej publiczności, ponieważ należą do prywatnych właścicieli. Nigdy dotąd nie były one eksponowane. To już trzecia wystawa emigracyjnego artysty w warszawskiej galerii. Pierwsza, zatytułowana „Obrazy Czapskiego”, miała miejsce w czerwcu i lipcu 1990 roku. Drugą, „Obrazy ze zbiorów rodziny Popiel de Boisgelin”, zorganizowano w stulecie jego urodzin, w 1996 roku, a trzecia, zatytułowana „Józef Czapski. Dzieła z kolekcji prywatnych”, została zaprezentowana na przełomie maja i czerwca 2022. Zadbały o to kuratorki wystawy: Elżbieta Skoczek, która od lat prowadzi portal poświęcony artyście (jozefczapski.pl), oraz Katarzyna Haber, od lat związana z Galerią Apteka Sztuki. Nietrudno sobie wyobrazić, ile wysiłku trzeba włożyć, aby pokazać obrazy, które nie zawsze chętnie wypożyczane są na tego typu prezentacje.

Józef Czapski (1896-1993), Portret Wacka Kisielewskiego (1969) ©.Kolekcja prywatna / Galeria Kordegarda

W galerii pokazanych zostało 36 obrazów i rysunków siłą rzeczy niestanowiących spójnej całości tematycznej, pochodzących z różnych okresów, sygnowanych, poza jednym wyjątkiem, nazwiskiem artysty. Ten wyjątek to sygnowany pseudonimem „L. Bonnet 69” portret Wacka Kisielewskigo, znanego wirtuoza fortepianu. Obraz miał trafić do Polski, zachodziła jednak obawa, iż peerlowskie władze mogą go skonfiskować. Czapski jako emigracyjny malarz był wówczas w niełasce. Elżbieta Skoczek zwróciła uwagę na inny obraz, zatytułowany Pejzaż z jesiennym widokiem Tatr, ofiarowany przez artystę Helenie Dadejowej. To najstarsza z 36 prac eksponowanych w Warszawie. Powstała ona przed drugą wojną światową. Niektórzy właściciele woleli zachować anonimowość, inni, jak nieżyjący już Gilles de Boisgelin, którego Czapski portretował w 1976 roku, są nadal właścicielami wielu dzieł artysty.

Józef Czapski (1896-1993), Pędzle (1963) ©.Kolekcja prywatna / Galeria Kordegarda

Józef Czapski – jak sam podkreślał – nie urodził się malarzem. Swoje malarstwo pielęgnował latami odrzucając to, co uważał za zbędne. Dlatego w jego malarstwie jest tak wiele prostoty i zwykłego kadrowania. Pejzaże, martwa natura, autoportret, inne ludzkie twarze, nie za piękne a nawet brzydkie obrazy, gdzie „geometria kłóci się z antygeometrią” – te elementy odnajdujemy w eksponowanych na wystawie obrazach i rysunkach. Jednocześnie zadziwiają one kolorem, mocnymi barwami, potrzebnymi artyście do wyrażenia jego emocjonalnego stanu, tego szoku, jaki rozpalał w nim chęć malowania.

Odwiedziłam galerię sobotnim przedpołudniem, zastałam kilkanaście osób, które dosyć żywo komentowały wystawiane prace. Rysunki artysty były przyjmowane z większym zainteresowaniem niż intensywny barwny obraz. Dla siebie wybrałam Tatrzański jesienny pejzaż, Pędzle z pracowni artysty i kilka szkiców z ludzkimi postaciami.

Rajmund Kalicki, pisząc w 1990 roku recenzję z wystawy obrazów Czapskiego w Galerii Kordegarda do „Tygodnika Literackiego”, mówił o swoim ,,zadumieniu”, jakie przeżył patrząc na mały rysunek na obraz malowany przez „zamyślonego, starszego pana przy sztalugach, który podnosi pędzel i pewnie stawia niebieskie tam, gdzie powinno być”. Jeżeli odkryjemy tajemnicę patrzenia, co udało się Kalickiemu zrozumieć, łatwiej będzie przesłanie malarstwa Czapskiego odczytać.

Na wystawie Józefa Czapskiego (Warszawa, 2022) ©.Katarzyna Kowalska-Paliszewska

W długim życiu, pełnym zaskakujących wydarzeń, nie brakowało Józefowi Czapskiemu (1896-1993) odwagi, aby zmierzyć się z okrucieństwem drugiej światowej wojny, uniknąć śmierci, poznać mechanizmy stalinowskiej ,,prawdy” mówiąc o niej całemu światu. Czapski prawdy poszukiwał całe swoje życie. Zmierzał się z nią jako Polak i gorący patriota i jako artysta, a także jako pisarz. Przemierzając rosyjską ziemię szukał wieści o zaginionych oficerach i żołnierzach Wojska Polskiego, a później stojąc przy sztalugach starał się jak sam to podkreślał ,,zbliżyć się do prawdziwej harmonii’’ przyglądając się uważnie naturze.

Jacques Cousteau nazwał Czapskiego ,,zadziwiającym człowiekiem”. Nie chodzi tu bynajmniej o samą posturę i wzrost artysty, zaliczanego do bardzo wysokich, ale o cechy jego charakteru. Otwartość, inteligencja, prostota w obcowaniu z drugim człowiekiem, w czym nie przeszkadzało mu arystokratyczne pochodzenie, oraz rodzaj wrodzonej dobroduszności – to wszystko emanowało z jego osobowości i nie tylko zadziwiało jednego Cousteau.

Rozległość zainteresowań, z których malarstwo na poważnie wzięło górę dopiero w latach czterdziestych i pięćdziesiątych – jak zaznaczał sam artysta – na dobre znalazła swoje ujście po ponownym osiedleniu się na stałe w Paryżu w 1945 roku. Wczesna przygoda z grupą kapistów nie trwała długo. Józef Czapski postanowił nie oglądać się na modne style. Nie można powiedzieć, że jest dobrze znany w Polsce. Bardzo tego pragnął, ale różnorakie układy polityczne stawały temu na przeszkodzie, a dorobek twórczy rozproszył się wśród indywidualnych koneserów po całym świecie.

Jedynie dobra wola ofiarodawców sprawia, iż obrazy polskiego artysty trafiają coraz częściej na wystawy lub – jak w przypadku zbiorów Jolanty z Wańkowiczów i Gillesa de Boisgelin – do stałych ekspozycji, w tym przypadku do Pałacu w Kurozwękach. Odwilż nastąpiła po 1990 roku. Polskie muzea i prestiżowe galerie otworzyły swoje podwoje polskiemu, emigracyjnemu malarzowi. Od 2016 roku wybudowany z Krakowie z funduszów zagranicznych i środków państwowych Pawilon Józefa Czapskiego, będący jego muzeum biograficznym, być może zadowoliłby artystę. Miejsce to stało się rodzajem zadośćuczynienia za czas milczenia i odrzucenia.

Anna SOBOLEWSKA 

Anna Sobolewska – urodziła się w Białymstoku. Studiowała pedagogikę w Krakowie. Współpracowała między innymi z paryską Galerią Roi Doré i ukazującymi się we Francji czasopismami: „Głos Katolicki” i „Nasza Rodzina”. W roku 2015 w Éditions Yot-art wydała książkę Paryż bez ulic. Jocz, Niemiec, Urbanowicz i inni. Od ponad trzydziestu lat mieszka w Paryżu.

Recogito, rok XXIII, czerwiec 2022