Panie, ratuj, bo giniemy !

Henri Didon (1840-1900), zdjęcie powstałe w studiu Nadara (1820-1910) © Wikimedia

Ci, którzy interesują się nieco sportem wiedzą od dziecka, iż motto Igrzysk Olimpijskich składa się z trzech słów: Szybciej, Wyżej, Mocniej (po łacinie: Citius, Altius, Fortius). Ale nie do wszystkich zapewne dotarło, że w 2021 roku motto to zostało zmodyfikowane przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Obecnie brzmi następująco: „Citius, Altius, Fortius – Communiter”, co w przekładzie polskim daje: „Szybciej, Wyżej, Mocniej – Razem”. Czym podyktowana została ta zmiana?

Otóż, dodanie członu „Razem” miało miejsce podczas trwającej pandemii, która na długi czas odizolowała ludzi od siebie odbierając im możliwość uczestniczenia w licznych wydarzeniach sportowych, muzycznych czy kulturalnych.

Inaczej mówiąc, to „brak” i „niemoc” sprawiły, że świat sportu opowiedział się za słowem RAZEM, nie tylko dlatego, że razem jesteśmy silniejsi, ale również po to, by wyraźnie przypomnieć, iż sport ma prowadzić nie tylko do bicia kolejnych rekordów, ale ma też łączyć i pomagać.

Warto też sprecyzować, iż hasło, które towarzyszy nowożytnym igrzyskom od samego początku ich historii, nie zostało wymyślone przez barona Pierre de Coubertin, jak to często błędnie się podaje, ale przez jego przyjaciela, francuskiego dominikanina i zarazem jednego z wielkich propagatorów kultury fizycznej, ojca Henri Didon.

Pojawiło się ono po raz pierwszy w słowach hymnu szkoły przyklasztornej we francuskim Arcueil. Przeorem tamtejszego klasztoru był właśnie Henri Didon. On też zorganizował 7 marca 1891 roku zawody sportowe dla uczniów, które odbywały się pod sztandarem z wyhaftowanymi słowami „Plus vite, plus haut, plus fort” (Szybciej, Wyżej, Mocniej). Gościem na tych zawodach był Pierre de Coubertin. Hasło wymyślone przez Didona tak mu się spodobało, że postanowił uczynić z niego motto przyszłych igrzysk. Tak też się stało.

Wspominam o tym wszystkim nie dlatego, że jakobym był jakimś szczególnym fanem „igrzysk”, ale dlatego, iż tego samego dnia co Letnie Igrzyska Olimpijskie w Paryżu, rozpoczyna się w Rzymie, z czteroletnim poślizgiem, IV Kongres Generalny Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego.

Nie przypuszczam, by organizatorzy tego wydarzenia inspirowali się „igrzyskami”, aczkolwiek oba te wydarzenia – różne co do treści i metody – mają przecież coś wspólnego. Chodzi o koncept RAZEM!

W rzeczy samej, słowo RAZEM odmieniane było w Rodzinie pallotyńskiej na wiele sposobów, i to przynajmniej przez cztery ostatnie dekady (1985-2024). Wystarczy prześledzić tematy i tytuły różnych międzynarodowych spotkań, sympozjów, kongresów i dokumentów pallotyńskich: „Na wspólnej drodze wspólna służba”; „W Zjednoczeniu dla ewangelizacji”; „Razem oraz jeden dla drugiego”. Słowo to figuruje również w temacie IV Kongresu: „Z Chrystusem, naszą nadzieją, wyruszmy razem z odnowioną radością i ufnością”.

Kiedy w 2000 roku miał miejsce pierwszy „nieoficjalny” Kongres ZAK w rzymskim Ośrodku Salezjanów przy Via della Pisana, słowo RAZEM zostało nawet wybrane przez jego uczestników jako „kluczowe” dla charyzmatu pallotyńskiego. „Razem, będziecie nie tylko gorliwszymi naśladowcami Boga – pisał św. Wincenty Pallotti, ale także skuteczniejszymi jego współpracownikami” (OOCC IV, 304).

Warto więc może zapytać, jak się ma dziś owo „RAZEM” w Rodzinie pallotyńskiej? Czy jej członkowie nadal uważają, podobnie jak ich założyciel, iż „współpraca z zamiarami i miłościwymi pragnieniami Boga mającymi na względzie zbawienie ludzi jest najbardziej boskim z boskich darów jakich Bóg udziela człowiekowi”, i że „wspólne wiosłowanie” ma być ich stylem służenia Kościołowi i ludzkości?

Oby tak było! Niestety, nie potwierdzają tego moje osobiste obserwacje. Ze smutkiem zauważam, że charyzmat pallotyński coraz bardziej się rozmywa. Stare „bukłaki” popękały, a nowe nie przepadają za „włoskim winem”. Nawet już „habit” nie czyni nas pallotynem, a co tu mówić o duchu, którego narodziny i pielęgnacja wymagają nie tylko odpowiedniej formacji początkowej i ciągłej, ale też jasnej wizji i determinacji. Zwłaszcza wtedy, gdy w przeprawie na „drugi brzeg”, przychodzi nam się zmierzyć z „gwałtownymi burzami i wichrami”. Dlatego myślę, że aby to nasze RAZEM uczynić bardziej wiarygodnym i skutecznym, trzeba nam pokornie, głośno i RAZEM zawołać: „Panie, ratuj, bo giniemy” (Mt 8, 23-27). Odnowa w porządku Bożym nie przychodzi bowiem ze „szminkowania” rzeczywistości, ale z pokornie wyznanego braku i niemocy.

Stanisław STAWICKI

Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie, Kamerunie, Kongo i Wybrzeżu Kości Słoniowej. Sześć lat spędził w Rzymie. Równie sześć w Paryżu, gdzie w 2003 roku na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres obronił pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i sposób życia Wincentego Pallottiego (1795-1850). W sierpniu 2021 powrócił do Paryża, gdzie rozpoczął pracę w parafii Świętych Jakuba i Krzysztofa w XIX dzielnicy zwanej „La Villette”. Jest autorem trzech pozycji książkowych w języku polskim: Sześć dni. Rekolekcje z Don Vincenzo (Apostolicum, Ząbki 2011), Okruchy pallotyńskie na dzień dobry i dobranoc (Apostolicum, Ząbki 2017) oraz Okruchy pallotyńskie znad Tybru (Apostolicum, Ząbki 2021).

Recogito, rok XXV, lipiec 2024