
Wczoraj towarzyszyliśmy papieżowi Franciszkowi w jego ostatniej ziemskiej drodze. Został pochowany w wigilię Niedzieli Bożego Miłosierdzia. To takie mrugnięcie okiem samego Pana Boga, przynajmniej dla tych, którzy lubią tego typu znaki.
Nie da się ukryć, że dla papieża Franciszka, Miłosierdzie Boże było istotnym elementem jego nauczania, a zwłaszcza działalności. Podkreślał, że miłosierdzie jest centralnym atrybutem Boga i ma być przykładem dla wierzących w ich relacjach z innymi. Nigdy nie przegapił okazji, by o tym przypominać.
Mówił o tym wczoraj kardynał Giovanni Battista Re, dziekan Kolegium Kardynalskiego podczas homilii w czasie Mszy świętej pogrzebowej. „Papież Franciszek zawsze stawiał w centrum Ewangelię miłosierdzia – mówił. Radość Ewangelii i Miłosierdzie, to dwa słowa kluczowe do zrozumienia pontyfikatu Franciszka” – powtórzył kardynał Re.
Faktycznie, podążając śladami Jana Pawła II – Apostoła Bożego Miłosierdzia, Franciszek uczynił Miłosierdzie jednym z kluczowych słów swojego pontyfikatu. Zaskoczył nawet cały Kościół ogłaszając rok dwa tysiące szesnasty (2016), rokiem poświęconym Miłosierdziu w formie nadzwyczajnego jubileuszu.
W wydanej z tej okazji książce pod tytułem Miłosierdzie to imię Boga, Franciszek używa dwóch neologizmów, poprzez które chce nam uświadomić, że Pan Bóg w swoim miłosierdziu zawsze nas wyprzedza. Pierwszy neologizm to misericordiando, który polscy wydawcy książki przełożyli jako „daj się omiłosierdzić”; drugi, to Dios te primerea, co dosłownie znaczy, „Bóg cię wypierwsza”.
W rzeczy samej, podobnie jak w przypowieści o synu marnotrawnym, Ojciec nie czeka biernie na syna, lecz wychodzi mu na spotkanie, wyprzedza go swoją miłością, zanim jeszcze tamten wypowie słowa przeprosin. Franciszkowi chodziło o to, abyśmy przestali myśleć, że na miłość Boga trzeba zawsze sobie zasłużyć. Dajcie się omiłosierdzić! Pozwólcie się wypierwszyć – powtarzał.
I jeszcze jedno. Kiedy 12 lat temu Franciszek zaczynał swoją Piotrową posługę, jego zakonny współbrat, jezuita, ojciec Antonio Spadaro, redaktor naczelny czasopisma „La Civiltà Cattolica”, zadał mu pytanie: „Kim jest Jorge Mario Bergoglio?” Odpowiedział: „Nie wiem, jaka definicja byłaby najbardziej właściwą”. Ale po chwili milczenia dodał: „Jestem grzesznikiem. Tak, to jest najtrafniejsza definicja. I nie używam tego słowa jako figury retorycznej, literackiej – mówił Franciszek. Naprawdę jestem grzesznikiem, na którego spojrzał Pan. Zawsze uważałem, że słowa mojego biskupiego zawołania: Miserando atque eligendo („Spojrzał z miłosierdziem i wybrał”), odnoszą się w szczególny sposób do mnie”.
No właśnie! Do adekwatnego rozumienia Ewangelii potrzebna jest hermeneutyka miłosierdzia. Bez niej, chrześcijaństwo staje się żałosną karykaturą.
Stanisław STAWICKI
Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie, Kamerunie, Kongo i Wybrzeżu Kości Słoniowej. Sześć lat spędził w Rzymie. Równie sześć w Paryżu, gdzie w 2003 roku na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres obronił pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i sposób życia Wincentego Pallottiego (1795-1850). W sierpniu 2021 powrócił do Paryża, gdzie do września 2024 roku pracował jako proboszcz parafii Świętych Jakuba i Krzysztofa w XIX dzielnicy zwanej „La Villette”. Obecnie pełni funkcję ojca duchownego i wykładowcy w Wyższym Seminarium Duchownym w Ołtarzewie koło Warszawy. Jest autorem trzech pozycji książkowych w języku polskim: Sześć dni. Rekolekcje z Don Vincenzo (Apostolicum, Ząbki 2011), Okruchy pallotyńskie na dzień dobry i dobranoc (Apostolicum, Ząbki 2017) oraz Okruchy pallotyńskie znad Tybru (Apostolicum, Ząbki 2021).
Recogito, rok XXVI, kwiecień 2025