„Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Parakleta da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. Nie zostawię was sierotami. Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie widział. Ale wy Mnie widzicie; ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was. Kto ma przykazania moje i je zachowuje, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie” (J 14, 15-21).
Kiedy spotyka nas coś złego, wtedy szczególnie mocno szukamy „pocieszenia”. Prosimy, by coś lub k(K)toś tchnął w nas nadzieję. I kiedy tak żebrzemy, odzywa się telefon, przychodzi SMS, ktoś pyta, „jak się czujesz”, ktoś pisze „modlę się za ciebie”, ktoś przytula, ktoś zaprasza na masaż, na spacer lub na kolację. I wtedy zaczynam rozumieć…
Jezus mówi do swoich uczniów w dzisiejszej Ewangelii, że poprosi Ojca o „innego Parakleta”. Trudno przełożyć to greckie słowo na język polski. Dawniej tłumaczono je jako ”Pocieszyciel”. Ale „Paraklet” zawiera w sobie coś więcej niż tylko „pocieszenie”. To również moc, obrona, opieka. „Paraklet” w języku greckim to dosłownie „wezwany obok”. Jego misja polega na byciu blisko nas. Stąd inne tłumaczenia nazywają Go wspomożycielem, adwokatem, pośrednikiem, orędownikiem, doradcą, obrońcą… Każde z tych słów oddaje pewien aspekt działania Parakleta.
Jako chrześcijanie też mamy stawać się „parakletami”, czyli niosącymi pociechę i obronę. Święty Paweł pisze, że „Bóg wszelkiej pociechy” pociesza nas po to, „byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek udręce, pociechą, której doznajemy od Boga” (2 Kor 1,3-4).
Ale dlaczego pocieszanie jest tak ważne w chrześcijaństwie? Ano dlatego, iż chrześcijanie różnią się od wyznawców innych religii czy też ateistów tym, że nie wierzą w Boga odległego, obojętnego, przyglądającego się z dala kuli ziemskiej. Wierzą w Boga, który kocha ciało i dobrze się czuje pośród ludzi. Wierzą w Boga, który pociesza, który przychodzi jako dar, a nie jako nagroda.
Chyba nikt piękniej nie opisał działania Ducha Świętego w wierzących niż św. Paweł w Liście do Rzymian, szczególnie w VIII rozdziale. Apostoł pokazuje Ducha Świętego jako niezwykle zaangażowanego i oddanego ludziom. Duch intensywnie „pracuje” – pisze Paweł w naszym wnętrzu: oczyszcza nas z pożądań, kieruje, podnosi na duchu, przekonuje, dodaje sił, przypomina o tym, co najważniejsze, wyręcza nas w tym, czego nie jesteśmy w stanie zrobić. Można śmiało powiedzieć, że Duchowi bardziej niż nam zależy na tym, abyśmy cali i zdrowi (duchowo) dotarli do Ojca.
Karol Józef Wojtyła, którego setną rocznicę urodzin będziemy wspominać w najbliższy poniedziałek (18 maja 2020 roku), podczas jednego ze spotkań z polską młodzieżą akademicką, zdradził pewien sekret. Gdy miał niespełna 11 lat, został ministrantem, ale jak sam wyznał: mało gorliwym. Mama już nie żyła od dwóch lat. Gdy ojciec spostrzegł to kiepskie zaangażowanie syna powiedział: „Nie jesteś dobrym ministrantem, bo nie modlisz się wystarczająco do Ducha Świętego”. I wskazał synowi na pewną modlitwę. Od tego czasu każdy swój dzień Karol rozpoczynał tą modlitwą. Rok przed swoją śmiercią słabnący już papież Wojtyła drżącą ręką zapisał ją na kartce, aby nie została zapomniana:
„Duchu Święty, proszę Cię
o dar mądrości do lepszego poznawania Ciebie
i Twoich doskonałości Bożych,
o dar rozumu do lepszego zrozumienia
ducha tajemnic wiary świętej,
o dar umiejętności,
abym w życiu kierował się zasadami tejże wiary,
o dar rady, abym we wszystkim u Ciebie szukał rady
i u Ciebie ją zawsze znajdował,
o dar męstwa, aby żadna bojaźń ani względy ziemskie
nie mogły mnie od Ciebie oderwać,
o dar pobożności, abym zawsze służył
Twojemu Majestatowi z synowską miłością,
o dar bojaźni Bożej, abym lękał się grzechu,
który Ciebie, o Boże, obraża.
Amen”.
Jan Pawła II odmawiał tę modlitwę do końca życia. Przyzywał gorliwie i wytrwale „Parakleta”, aż sam się do Niego upodobnił, stając się mądrym doradcą, czułym pocieszycielem, mężnym obrońcą… Doświadczyłem tego i ja, między innymi w 1984 roku, tuż przed wyjazdem do Afryki, która nie tylko mnie pociągała, ale i napawała lękiem przed nieznanym. Po liturgii wielkopiątkowej, podczas krótkiego spotkania w bazylice św. Piotra, poprosiłem papieża Wojtyłę o „błogosławieństwo na drogę”. Wystarczyło jego spojrzenie i dotknięcie mojego czoła znakiem krzyża, bym poczuł się umocniony, wsparty, pocieszony.
I jeszcze jedno. Każda miłość potrzebuje dróg, po których może chodzić. Języka, którym może mówić. Gestów, przez które można ją zobaczyć. Przestrzeni, w której może zakwitnąć tak, jak kwiaty i drzewa w ogrodzie. Każda miłość potrzebuje też kryteriów i kanałów przez które chce komunikować. Potrzebuje swoistego rodzaju liturgii. Tym „Ceremoniarzem liturgii miłości” w łonie Trój-Jedynego Boga jest właśnie Paraklet! To w Jego szkole możemy uczyć się sztuki wspierania, umacniania, pocieszania.
Stanisław STAWICKI
Rzym, 16 maja 2020 roku
Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Studiował w Rzymie (1986-1988). Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). W latach 2014-2017 był sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Od 2017 roku jest kustoszem kościoła Santissimo Salvatore in Onda w Rzymie.
Recogito, rok XXI, maj 2020