Ewangelista Marek informuje nas w tę pierwszą niedzielę Wielkiego Postu, w sposób sobie właściwy, czyli lapidarny, iż „Duch wyprowadził Jezusa na pustynię” (Mk 1, 12-15). Dosłownie – a wskazuje na to użyty w zdaniu czasownik ekballo – Duch wypchną Jezusa na pustynię. To prawie przymus. Jezus podejmuje ów wewnętrzny przymus. Warto jednak zapytać, dlaczego? I dlaczego w Wielkim Poście Duch (Kościół) popycha również nas na pustynię?
Po pierwsze, pustynia jest miejscem odludnym. Chodzi o oddalenie się od wielości rozmaitych uwikłań, które niczym ledwo widoczna pajęczyna, otaczają nas dzień po dniu. Są to różnego rodzaju nawyki, natłok informacji, rutynowe zachowania… Jednym słowem: „masa spraw” – w gruncie rzeczy dobrych – które jednak tworzą w nas nitki przywiązań zaciemniających jasność umysłu i cel naszej drogi. Aby w tym wszystkim się nie zagubić, trzeba od czasu do czasu spojrzeć z boku, nabrać dystansu. I tu wcale nie chodzi o ucieczkę od siebie, od naszych obowiązków czy rodziny! Chodzi o to, by poznać swoje nieuporządkowane przywiązania.
Po drugie, pustynia to samotność. Miejsce, w którym nie możemy uniknąć konfrontacji z samym sobą. W tym sensie pustynia jest zawsze obrazem tych sytuacji w naszym życiu, w których jesteśmy zmuszeni spojrzeć w głąb siebie, skonfrontować cel i motywacje. Św. Augustyn mawiał: „Nie może prowadzić siebie ten, który siebie nie zna”. W rzeczy samej, jednym z wielkich niebezpieczeństw naszych czasów jest globalizacja powierzchowności. Wszystko możemy „wyguglować”. Naciskamy klawisz i wyskakuje nam prawda: z Internetu, z prasy, z skądkolwiek… A przecież, by lepiej zrozumieć samych siebie; zrozumieć działanie Boga w naszym życiu oraz świat wokół nas – musimy pójść głębiej. Wielkopostna pustynia to szansa na głębsze spotkanie z samym sobą; a przez to – na głębsze spotkanie z tym, co wokół nas i z Bogiem.
Po trzecie, pustynia to miejsce próby, szkoła przetrwania, konfrontacja z ciemną stroną świata i ciemną stroną mnie samego. To czas kuszenia przez Przeciwnika. Dzisiejszy fragment ewangelii Marka opisuje nam tę sytuację. Jezus stanął do walki z tym wszystkim, co próbowało Go przestraszyć: Szatan, dzikie zwierzęta… Możemy i my pomyśleć o tym, co w nas krzyczy i nas przeraża. Pustynia to czas, by stawić czoła wszystkim drapieżnym bestiom, które w nas zamieszkują. Chodzi więc w ostateczności o walkę z przeciwnościami i pokusami.
Można więc powiedzieć, że trudności, przeciwności i pokusy nie mogą być czymś złym dla człowieka, skoro „Duch wyprowadził Jezusa na pustynię”, by doświadczył tego wszystkiego. Te rzeczy są wpisane w naszą ziemską egzystencję i mają służyć naszej drodze do Nieba. Poza tym, gdy ich doświadczamy, aniołowie i Jezus są zawsze z nami (Mk 1, 12). W Nim i dzięki Niemu jest możliwy powrót do jedności z Bogiem, z sobą samym i z wszystkimi stworzeniami. W tym sensie pustynia nie jest jakimś miejscem ucieczki od życia, od cywilizacji, od innych… Przeciwnie, jest miejscem odnajdywania siebie, sensu, celu, motywacji, daru… Nie idziemy przecież na pustynię, by umrzeć z głową w piasku jak struś lękający się zagrożenia. Wielki Post to czas walki o ziemię obiecaną. „Sensem życia jest znaleźć swój dar – przekonywał Pablo Picasso. – A celem życia jest oddanie tego daru innym”. Sens znaleziony. Cel osiągnięty.
I jeszcze jedno. Jezus rozpoczął swoje przepowiadanie od słów: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1, 15). Ciekawa rzecz. Przed Jezusem nawrócenie zawsze postrzegane było jako warunek zbawienia: „Nawróćcie się, a będziecie zbawieni”. Od Jezusa, to moralne i ascetyczne znaczenie, schodzi na drugi plan. Następuje odwrócenie kolejności. Jezus zapewnia, że Bóg nas wypierwsza, tzn. jako pierwszy przychodzi do nas ze zbawieniem. To tak jakby Pan Jezus mówił: Nawracajcie się, ponieważ zbawienie już do was przyszło. Zbawieni jesteśmy bowiem przez łaskę, dzięki wierze, która jest darem Boga, a nie nagrodą za nasze zasługi (wysiłki). Inaczej mówiąc, nasze wysiłki nie są przyczyną zbawienia. Natomiast mogą i powinny wypływać z wdzięczności za to, iż zbawienie do nas przyszło.
Stanisław STAWICKI
Jamusukro, 21 lutego 2021 roku
Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). W latach 2014-2017 był sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Od 2017 do 2020 roku był kustoszem kościoła Santissimo Salvatore in Onda w Rzymie.W grudniu 2020 rozpoczął pracę w bazylice Matki Boskiej Królowej Pokoju w Jamusukro, od 1983 roku stolicy konstytucyjnej Wybrzeża Kości Słoniowej.
Recogito, rok XXII, luty 2021