Ewangelista Marek, opisując epizod uzdrowienia niewidomego z Jerycha, podaje nam kilka ważnych szczegółów. Między innymi, imię niewidomego: Bartymeusz, syn Tymeusza. Oraz precyzuje, że ów niewidomy był żebrakiem.
To znajomy mi obraz: niewidomy mężczyzna siedzący i żebrzący na poboczu drogi. Widziałem ich wielu w Afryce, a nawet w Paryżu.
Ale najważniejsze jest to, że w momencie, w którym Jezus nakazuje przyprowadzić go do siebie, jego uczniowie podchodzą do Bartymeusza i mówią mu: „Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię”.
„Bądź dobrej myśli” znaczy tyle samo co „ufaj”. Znaczy to, że „stawanie na nogi” nie bierze się z odwagi, ale z ufności. Najpierw zaufanie, potem odwaga. Zaufanie daje siłę, by wstać, gdy jesteśmy przytłoczeni, zagubieni i zdezorientowani.
Jezus pyta Bartymeusza: „Co chcesz, abym ci uczynił”? To tak, jakby mówił do niego: „Zaufaj mi, tak jak ja tobie zaufałem”.
Bóg nam ufa i pragnie, abyśmy i my Jemu ufali. To z ufności bierze się odwaga, a nie odwrotnie! Inaczej mówiąc, nie wystarczy powiedzieć komuś: „Odwagi, mój bracie”! Ten rodzaj zachęty odsyła drugą osobę do samego siebie. Coś w rodzaju, „umiesz liczyć, licz na siebie”. To nie dodaje skrzydeł.
Ufność zaś mówi: możesz liczyć na mnie lub na innych ludzi. Możesz liczyć na Opatrzność Bożą, na Jezusa, na Maryję, na takiego czy innego świętego!
A gdybyśmy tak dzisiaj, zamiast „odwagi”, powiedzieli tym, których spotkamy: „Bądź dobrej myśli!”? Albo jeszcze lepiej: „Zaufaj, odwagi!”.
I jeszcze jedno. Na pytanie Jezusa: „Co chcesz, abym ci uczynił?”, niewidomy odpowiada: „Rabbuni, żebym przejrzał”. Czasownik użyty przez ewangelistę Marka oznacza „odzyskać wzrok”, ale także „podnieść oczy”. I to jest bardzo piękne! To tak, jakby Bartymeusz nie tylko chciał „odzyskać wzrok”, ale także „spojrzeć w górę”. Innymi słowy, podnieść głowę; odzyskać godność. Ponieważ kiedy czujemy się beznadziejni i zdruzgotani, tracimy również wiarę we własną wartość.
Inaczej mówiąc, Bóg stawia nas na nogi, abyśmy mogli wybrać drogę, którą chcemy podążać! Zauważcie proszę, że Jezus nie powiedział do Bartymeusza: „Pójdź za mną”. Powiedział mu po prostu: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. A Bartymeusz sam zdecydował, by pójść za Nim.
Stanisław STAWICKI
Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie, Kamerunie, Kongo i Wybrzeżu Kości Słoniowej. Sześć lat spędził w Rzymie. Równie sześć w Paryżu, gdzie w 2003 roku na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres obronił pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i sposób życia Wincentego Pallottiego (1795-1850). W sierpniu 2021 powrócił do Paryża, gdzie do września 2024 roku pracował jako proboszcz parafii Świętych Jakuba i Krzysztofa w XIX dzielnicy zwanej „La Villette”. Obecnie pełni funkcję ojca duchownego i wykładowcy w Wyższym Seminarium Duchownym w Ołtarzewie koło Warszawy. Jest autorem trzech pozycji książkowych w języku polskim: Sześć dni. Rekolekcje z Don Vincenzo (Apostolicum, Ząbki 2011), Okruchy pallotyńskie na dzień dobry i dobranoc (Apostolicum, Ząbki 2017) oraz Okruchy pallotyńskie znad Tybru (Apostolicum, Ząbki 2021).
Recogito, rok XXV, październik 2024