Podźwignąć nieogarnione

Bez tytułu (Pireneje, 2025) © Anna Sobolewska

byłem ale się prześniłem
czesałem wody czasu
palcami godzin
przelewałem się przez dłonie
wieczności

na koniec jestem
gdzie jestem –

czyli mnie nie ma

Proroczym tym wierszem pt. „Byłem” zamyka Autor jedyny i zarazem ostatni swój tom poezji, pośmiertny datą, który zdążył jednak wziąć do ręki jeszcze po tej stronie w przededniu przejścia na tamtą. Przededniu ostatecznego przelania się przez dłonie wieczności na ostateczną jej stronę, ostatecznie istotną, o której tak naprawdę cały ów tom, to gorzko i autoironicznie, to z nadzieją i pokorą, ostatecznie i istotnie traktuje. Nie da się bowiem czytać książki w oderwaniu od tej okoliczności. Od tego domknięcia jak klamrami ostatniego wiersza: byłemmnie nie ma.

Wyróżniają się tu dwa wątki – doznawanie przemijania i los człowieka wplątanego w historię, a [p]ytający o sens życia bohater liryczny odnajduje swój wizerunek w wymiarze uniwersalnym – zapisuje na skrzydełku obwoluty Mariusz Olbromski, autor również dwóch wierszy pomieszczonych w ostatniej części książki z racji dedykacji Poecie oraz Jego Matce, a Teresa Tomsia, również autorka znajdujących się tam na podobnej zasadzie wierszy – oraz wraz z żoną Poety, Zofią Borzymińską, współredaktorka tomu – dzieli się z nami jakże głęboko ludzkim spojrzeniem na tę chwilę znajdującą się „na granicy niebytu”: Każdego dnia coś tutaj/ dzieje się, ale nic takiego, by nie można było/ dostrzec okruchów ciała, jeszcze wyżej/ unieść opłatek chleba, podać książkę,/ gdy zsunęła się z kołdry chorego.

Jednak zanim zsunęła się i przelała przez dłonie, zdążyła zaistnieć, przywołać ślad Autora pomiędzy innymi śladami, które odcisnęły się z jakiegoś powodu wyraźniej, wyryły swoje krwiobiegi, starły kanty, a wyostrzyły soczewki. Pojawiają się więc pomiędzy nami pisarze i poeci, postaci biblijne, ludzie Wschodu i Zachodu, nagle żywi swoją myślą, bo trzeba podjąć ten dyskurs, który tutaj na kartach wciąż jakże jest aktualny, pojawiają się najbliżsi, stając do rozliczenia, które zawsze kończy się aktem wdzięczności. Zaczynamy poznawać nieznanego nam dotychczas Poetę, a jeśli go znaliśmy i kochaliśmy, poznawać inaczej, ponieważ proces Jego dojrzewania i pracy nad sobą jest już zamknięty.

Jego głos nad chaosem, który składa[ł] ciche słowa/ brzemienne doświadczeniem/ powściąganych uczuć, dziś wybrzmiewa nutami pełni, utwory, które przez dekady przeleżały w szufladzie, spotykają się z najbardziej świeżymi, wszystko jest jednako aktualne, dociera do naszych uszu harmonią prawdy człowieka konkretnego/ który przemawia/ w ascetycznym tonie/ w imię sensu umierania –// w pięknie Twego dzieła. „Twego” – dedykuje jeden z kluczowych wierszy pt. „Głos nad chaosem” Bogu, mimo niemal nieustannego, wprost jakubowego, zmagania się o nadzieję wbrew nadziei.

Takim wyrazem zmagania jest dla mnie wiersz „Introspekcja”:

no to wchodzimy w siebie
łatwo powiedzieć
a tu pot na skroniach
                                   ręce drżą
ale nie ma odwrotu
więc uprośćmy sprawę
najlepsza będzie drabina
drewniane żerdzie i szczeble
wydeptane przez ojców i dziadów
                                   bądź jakubowe anioły
ruszasz i z cicha trzeszczą stopnie
niby żadnej zapowiedzi katastrofy
a jednak dławi cię niepewność
czy na koniec stopa odnajdzie ląd
myśli uczuć pragnień
czy zmaca nicość bez dna

Poeta pisze pozornie lekko, na poły drwiąco, z dystansem, by nie pokazać, jak silnie przeżywa, wie, że sformułowania typu: „dławi cię niepewność”, „zapowiedzi katastrofy” i „nicość bez dna” w tak przyjętej konwencji nie zabrzmią z jednej strony zbytnim patosem, z drugiej egzaltacją. Ale czytelnik odbiera sobą, swoimi radarami, wyczulonymi, bo odbył już pewną ewolucję, skoro sięga po książkę, i teraz mapuje we własnej przestrzeni indeksacyjnej każdy ruch lirycznego podmiotu, nie ma więc wątpliwości, czym jest „pot na skroniach”, kiedy „ręce drżą” i co to znaczy, że „nie ma odwrotu”. Wchodzenie w siebie, zapuszczanie się we własne czeluści, okazuje się, wymaga niemal tak wielkiej odwagi, jak wejście w wieczność. Jak napisał w tytułowym wierszu z tomu „Kładka” Krzysztof Kuczkowski: Chodzi o skok ponad pożerającą wszystko/ otchłanią, którą sam jestem.

Zmaganie przekształca się więc w rachunek sumienia: za winę nazbyt wczesnego i nie dość późnego/ urodzenia wyznaczyłem sobie samotność/ w lochu głodowym sumienia – tak określa Żebrowski swoje miejsce wierszem „Zbyt stary żeby nosić broń”, cytującym „Raport z oblężonego miasta” swojego wielkiego Wuja i zarazem ojca chrzestnego, Zbigniewa Herberta. Nawet erotyki, na które także się miejsce w tomie znalazło, mają z lekka taki sam posmak: kiedy wróci dzień/ będę szukał/ twych śladów w płytkiej wodzie/ jak ciernia w zranionej stopie.

Chociaż kto wie, czy zranienie nie jest tutaj odwołaniem do czegoś zupełnie innego, przychodzi mi na myśl „Pieśń duchowa” św. Jana od Krzyża i zranienie ostrzem miłości, które na zawsze pozostawia ślad i niezaspokojenie:

Odsłoń przede mną obecność Twoją
I zadaj śmierć widokiem Twej boskiej piękności!
Wszak wiesz, że nic nie ukoi
Cierpień zadanych grotami miłości.
Tylko obecność Twoja, widok Twej istności!

Ale też przypomina się moment wygnania z Raju, gdzie Bóg mówi do węża o potomstwie pierwszej kobiety: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę (Rdz 3, 15b). Pojawia się też ponownie nawiązanie do Zbigniewa Herberta z jego wiersza „Pan Cogito a perła”: Wieczorem przed udaniem się na spoczynek wysypał ze skarpetki obce ciało. Było to małe, zimne, żółte ziarenko piasku. Pięta była przeciwnie duża, gorąca i ciemna od bólu.

Miłość, Biblia, stopa, a nawet jej wielki palec, spotykają się w przepięknym moim zdaniem wierszu p.t: „Synek oglądający stopę”, rozpoczynającym się słowami: Spoglądasz bez trwogi w oczy tajemnicy, a kończącym: czyli ład pierwszego stworzenia. W ich przestrzeni mieszczą się wątki i przemijania, i losu człowieka, wymiar osobisty i uniwersalny, teologia ciała i eschatologia. Bóg jest Miłością, pisze św. Jan Apostoł (1J 4, 16b) i ta największa Boża zasada stworzenia i odkupienia przepełnia wiersz, wprost się z niego wylewa, dotykając naszej wrażliwości na to, co najmniejsze i najbardziej bezbronne, ale też przeczuć i intuicji, bo przecież to wszystko musi mieć jakiś wyższy sens i cel.

Musi mieć sens bezbronność dziecka, bezbronność własnego życia, ale i ci którzy odeszli/ są całkiem bezbronni/ kryją się – jak pisze Autor w wierszu „Ci którzy odeszli” –  i to, że trwają przy nas ciągle/ bez żadnej naszej zasługi. Jakbyśmy byli ogniwem w długim łańcuchu ludzkich duchowych odkryć, wysiłków i dążeń ku najbardziej upragnionej perspektywie – zaprawdę powiadam/ póki myśl krąży/ jest szczypta nadziei.

Wypowiada to puenta wiersza „Póki myśl krąży”, otwierającego tomik, i jest to z pewnością klamra z wierszem kończącym, który zacytowałam na początku, domykają się one jak dwa nawiasy tak ściśle, że tworzą niemal figurę idealną, pełnię, wyrażającą Bożą łaskę i zgodę na jej przyjęcie, lub może jednak nie do końca idealnie, nie jesteśmy aż tak doskonali i poeta zdaje sobie z tego sprawę. Byle nie skorupę, nie błonę obojętności. Więc może otwarte dłonie, nie obojętne, może nawet trochę złożone, jak do modlitwy, małej i bezbronnej, modlitewki właśnie, która jednak wyrazi to, co najtrudniej wyrazić, zwłaszcza kiedy się wszystko załamuje, kiedy się kończy, kiedy niczego nie potrafimy uchwycić. Kiedy nie ma już nic pewnego, poza nicością wszystkiego tego, co rozumiem, i wielkością czegoś niepojętego, lecz najważniejszego (Lew Tołstoj, „Wojna i pokój”).

Modlitewka

nie daj mi się Panie zamykać
w skorupie własnych uczuć
choć tak trudno brać na siebie
ból innej istoty

niech jej rany
nie zarastają błoną mej obojętności
skoro mi żyć przyszło
niech czuję że świat z Twego nadania
ofiarowano mi wielki
wedle wspaniałomyślności Stwórcy
z łagodną nutą miłosierdzia
bym mógł podźwignąć
                                   nieogarnione

Joanna PISARSKA

Rafał Żebrowski, Póki myśl krąży, Galeria Autorska Jan Kaja, Jacek Soliński, Bydgoszcz 2025

Joanna Pisarska – poetka, autorka i współredaktorka tomów poezji i poetyckich antologii, była katechetką. Jej wiersze tłumaczono na język angielski, włoski i esperanto. Za swój ostatni tom Pośrodku nocy otrzymała wyróżnienie Kapituły Nagrody Literackiej im. ks. Jana Twardowskiego za 2023 rok. Należy do Nauczycielskiego Klubu Literackiego. Mieszka w Białymstoku.

Recogito, rok XXVI, styczeń 2025