W 1812 roku, w wyniku podbojów i aneksji, do Francji przyłączona została znaczna część terenów włoskich wzdłuż zachodnich wybrzeży Morza Śródziemnego, z Rzymem włącznie. Tę potęgę Francja zbudowała pod rządami „chłopca z Korsyki”, którego żołnierze nazywali „małym kapralem”. Jak dobrze wiemy, Napoleon Bonaparte dla wielu był (i jest) geniuszem i ojcem narodu, dla innych synonimem despoty i agresora. Wyznawał zasadę, że pokonany nic nie zbiera ze stołu. I tak na przykład dekretem z 25 kwietnia 1810 roku, a więc dokładnie 210 lat temu, rozwiązał wszystkie zakony. Zakazał noszenia sutann i habitów. Wydalił z Italii wszystkich zakonników/zakonnice nie Włochów, a lokalnym nakazał powrócić do rodzinnych domów. Kto się nie podporządkował, był zsyłany.
To właśnie w tym kontekście, ciotka Wincentego Pallottiego, Marta de Rossi, siostra mamy, znajduje przytułek przy Via del Pellegrino 130. Marta była klaryską. Wstąpiła do klasztoru w 1789 roku przyjmując zakonne imię siostry Rity. Była najstarszą z trzech córek rodziny De Rossi, które w 1787 roku, po śmierci najpierw ojca, a potem matki, znalazły się praktycznie na ulicy. Marta miała wtedy 20 lat, Maria Magdalena 19, a Franciszka tylko 11. Po kilku latach cierpień i upokorzeń, jakich doznawały również od krewnych, znalazły w końcu rozwiązanie. Marta wstąpiła do klasztoru, Maria Magdalena wyszła za mąż za Piotra Pawła Pallottiego, a Franciszka poślubiła Angelo Ugolini.
Piszę o tym w kontekście ingerencji władz cywilnych w sprawy Kościoła, zwłaszcza dwóch ostatnich – dosyć głośnych – zdarzeń, które miały miejsce w ubiegłą niedzielę na naszym Starym Kontynencie, właśnie we Włoszech i we Francji.
Pierwszy incydent miał miejsce na północy Italii, w miejscowości Soncino, nieopodal Cremony. Żandarmi wtargnęli do kościoła i zdecydowanymi gestami, nakazali proboszczowi przerwanie Mszy świętej, którą sprawował dla 12 osób. Ks. Lino Viola, proboszcz parafii, okazał się nieugięty. Mszy nie przerwał, a nawet pogroził policjantom, że „nadużywają władzy”. Prasa włoska komentując to wydarzenie zwróciła uwagę, iż faktycznie – wchodząc do kościoła i przerywając Mszę świętą – mogło dojść do naruszenia prawa. Konkordat między Włochami a Watykanem mówi bowiem o tym, że władza publiczna nie może interweniować podczas Mszy świętych i nabożeństw, bez uprzedniego poinformowania władzy kościelnej. Ostatecznie policja nałożyła na uczestników modlitwy wysokie mandaty. Wierni zostali ukarani grzywną w wysokości 280 euro każdy, a proboszcz 680 euro. Don Lino zaapelował jednak do parafian, aby nie płacili. Jednocześnie zapowiedział, że będzie w tej sprawie rozmawiał z prawnikiem i lokalnymi władzami.
Podobny incydent miał miejsce w kościele św. Andrzeja w Paryżu. Jak na ironię, w tytuł parafii wkomponowane jest nawet słowo „Europa”: Saint-André de l’Europe. Miejscowy proboszcz, ks. Philippe de Maistre, odprawiał niedzielną Mszę świętą transmitowaną dla swoich parafian. Zgodnie z obowiązującymi obostrzeniami w Eucharystii mogli uczestniczyć tylko ci, których obecność była niezbędna dla przebiegu i transmisji liturgii. W myśl tej zasady obok kapłana w kościele był organista, kantor, ministrant oraz troje wiernych, którzy czytali Słowo Boże oraz modlitwę wiernych. Msza odbywała się przy drzwiach zamkniętych, jednakowoż, jakiś „życzliwy” sąsiad zawiadomił policję, że w kościele sprawowana jest „potajemna msza”. Trzech uzbrojonych policjantów wtargnęło więc do kościoła żądając przerwania liturgii.
Komentując zachowanie policjantów, arcybiskup Paryża Michel Aupetit, powiedział: „Trzeba zachować zdrowy rozsądek i skończyć z tym cyrkiem”. I ostrzegł, że „jeśli się to nie zmieni, trzeba będzie protestować w sposób bardziej stanowczy”. W rzeczy samej, na mocy obowiązującego prawa, uzbrojeni policjanci mogą wejść do kościoła tylko za zgodną proboszcza lub kiedy zagrożony jest porządek publiczny. Zdaniem arcybiskupa Aupetit, to prawo zostało złamane. „Żyjemy w epoce, która przypomina nam smutne okresy w historii Francji, takie jak okupacja” – powiedział abp Michel Aupetit.
Podobne głosy daje się słyszeć coraz wyraźniej we Włoszech. W ostatnich tygodniach zakaz publicznych nabożeństw dla wielu położył się cieniem na wizerunku Kościoła katolickiego w Italii. Założyciel Wspólnoty Sant’Egidio, prof. Andrea Riccardi, który jest historykiem, bardzo mocno ocenił tę całą sytuację: „W historii Włoch nigdy nie zawieszono Mszy świętej. W czasach kryzysów Kościół był zawsze ważnym punktem odniesienia” – przypomniał. Jego zdaniem biskupi poddali się bez większej dyskusji zarządzeniom, ponieważ nie chcieli rozpocząć dodatkowego sporu w czasie kryzysu. Sam Papież zabrał nawet ostatnio głos w tej sprawie podkreślając stanowczo, że nie jest to sytuacja normalna. „To nie jest Kościół: to Kościół żyjący w trudnej sytuacji, na co pozwala Pan, ale ideałem Kościoła jest zawsze wspólnota z obecnością ludu mogącego przystępować do sakramentów” – stwierdził Franciszek przestrzegając przed wirtualizacją Kościoła.
Dla wielu słowa papieża były sygnałem, aby w końcu nalegać na zniesienie zbyt surowych zakazów zgromadzeń dotyczących życia religijnego. Od wielu dni trwają więc negocjacje między Konferencją Biskupów a odpowiednimi ministerstwami. Podczas gdy optymiści chcieliby, aby jak najszybciej zniesiono zakazy, to sceptycy hamują ich zapędy wskazując z zaniepokojeniem na ciągłe ryzyko poszerzania się epidemii. Tej linii trzyma się też Premier włoskiego rządu, Giuseppe Conte. W miniony wtorek napisał na Facebooku: „Chciałbym móc powiedzieć: wszystko ponownie otworzymy. Natychmiast. Ale taka decyzja byłaby nieodpowiedzialna. Spowodowałoby to niekontrolowany wzrost krzywej infekcji wirusowej i podważyłoby to wszystkie poprzednie wysiłki” – ostrzegł.
„Historia uczy, że ludzkość niczego się z niej nie nauczyła”. Autorem tej niezbyt optymistycznej konkluzji jest nie kto inny, jak twórca niemieckiego idealizmu: Friedrich Hegel (1770-1831). Niestety, to co rządy większości krajów europejskich narzuciły Kościołom, a Kościoły się na to zgodziły, w czasie pandemii koronawirusa, zdaje się potwierdzać słuszność tych słów.
Stanisław STAWICKI
Rzym, 25 kwietnia 2020 roku
Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Studiował w Rzymie (1986-1988). Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). W latach 2014-2017 był sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Od 2017 roku jest kustoszem kościoła Santissimo Salvatore in Onda w Rzymie.
Recogito, rok XXI, kwiecień 2020