
Popielec
Doniosłem do domu, blokowej klatki,
Suchą kropelkę popiołu na czole.
Palec kapłana wcisnął ją w bruzdy życia,
a te tam już były.
Patrzę w lustro: niezbyt to estetyczne,
niepoprawne. Spoglądam obok na żonę,
jak w taflę zwierciadła: takież znamię.
Więc jednak
prawdziwa estetyka i poprawność
są gdzie indziej
niż mówią koryfeusze globalnej wioski.
Zamieszkały na moment
najkrótszy z chwil możliwych,
w tym jednym moim spojrzeniu.
A to już znaczy,
że nie jest się daleko
od nadziei.
Tylko strzec się by nerwów
nie wzięły w arendę
czarne myśli. Korzystaj z cierpienia.
Stare mądrości stoików
są najmłodsze – znów.
Wiersz wielkopostny
Połóż dłoń na człowieczej trzcinie
I dotknięciem palców obudź w niej
Muzykę nowego życia, Boże!
Roman Brandstaetter
Uwiodła mnie cisza modlitwy.
Uwiódł mnie modlitewny bezkres.
Zrobiłem krok wzwyż i wstecz jednocześnie.
Ukojenie jest bliżej niż ciału koszula.
Strach się przyznać, że modlitwa stała się miłością,
jej czas czasem tchnienia Tego,
który dmie kędy chce.
Jestem jak z bajki białej magii.
Rytm litanii i dewocyjnych koronek
staje się dywanem po którym stąpam
przed bramy siermiężnego raju.
W przestrzeni rachunku nadziei swe konfesjonały
ustawili św. Juda Tadeusz, św. Rita, św. Wierzyn –
patroni spraw beznadziejnie trudnych.
Sam dla siebie jestem
niewyobrażalnie zawiły.
W czas Wielkiego Postu
reklamy krzyczą do nas mocniej,
mocą swych barw i sloganów,
chcą tłamsić gest jałmużny
i szarość umartwienia.
Wrogowie Pana Boga
zwierają szeregi szyderstwa.
Różaniec to dla nich mantry plebsu.
Uwiodła mnie cisza chwalby.
Uprowadziła siła mowy życia
I gdzie pomieścić tu wymogi
wyrzeczenia się
nadmiaru słów
W sprawie sprawności nóg i wizji umysłu
Chyży Jan biegł. Był pierwszy.
A jednak zawahał się. Czekał.
Świadectwo niewiast to było za mało
na rozwianie wątpienia.
Bramy śmierci nie chciał forsować
niestosownym pędem młodości.
Piotr szedł z mozołem swego wieku,
doświadczenia i siły nabytej w zmaganiu
z rybacką siecią,
raz pełną obfitości, częściej pustą
jak zmyślone historyjki dla dziecka.
On wszedł. Już wiedział i widział.
Rozrzucone szaty. Chustę w bezwładzie
nagłego powstania ze snu.
A trzy dni przedtem trzy razy powtórzył:
– nie znam człowieka.
Trzeba zdrady by uwierzyć
mocniej.
I świadczyć głową w dół
na rzymskim krzyżu:
– to nie tylko biblijna
historia, idzie przez wieki
Rafał JAWORSKI
Rafał Jaworski ur. w 1952 roku w Sławkowie. Wydał książki siedem tomików wierszy, ostatnio: Wiersze które trudno sądzić za pedagogikę wstydu (2019), Aktywa, pasywa (2022), a także trzy zbiory esejów, ostatnio Miasto i rubieże słowa (2021) i Klucze do zbytniej prawdziwości (2023). Tworzy ikony i obrazy sakralne: trzydzieści kilka wystaw indywidualnych. (www.ikony.tychy.pl).
Recogito, rok XXVI, kwiecień 2025