Nieczęsto zdarza się, żeby książka poetycka zdołała poruszyć zbiorową wyobraźnię, a tak się stało w przypadku zbiorku wierszy Marzanny Bogumiły Kielar Wilki (2023)[1], w którym zebrane utwory o charakterze poetyckiej prozy, poematu, impresji, błysków metafory przypominają tragiczne dzieje mieszkańców Warmii i Mazur. Szczególnie poruszające są tu zmetaforyzowane wojenne relacje kobiet odczytywane z dokumentów tamtych ziem. Książka ukazująca się w kontekście wielu toczących się obecnie na świecie wojen, staje się szczególnym świadectwem i znakiem sprzeciwu wobec przemocy, agresji, niszczenia kultury i pojedynczego losu.
Synonimem głosów pamięci o złowrogiej przeszłości stają się w tych strofach wilki jako zwierzęta dzikie, nieuchwytne, wciąż zgłodniałe, podchodzące pod domostwa, tropiące ludzkie ślady na obrzeżach zlodowaconych mazurskich lasów. Nieustępliwie domagają się uwagi. W surowych warunkach przyrody człowiek musi liczyć tylko na własne siły, bo nie wygra z mocą natury drapieżnych łowców. Obrazy zmagania się ludzi z głodem i mrozem w wiejskich osadach lat wojny i powojennej biedy autorka rysuje mocną kreską reportażową, obrazem przejrzystym jak powietrze lub krzepkim niczym byliny w ogrodzie Jadwigi wypędzonej z Grodzieńszczyzny – a jednocześnie ujmuje ludzki los w uniwersalną metaforę współistnienia, bezgłośnej opowieści trwania: „Umarli, wypędzeni; ich milczenie / – jak przewieszające się pędy krzewu owinięte żywą tkanką – dotyka ziemi. Zapuszcza w niej korzenie, tworzy odkłady / od rośliny matecznej”[2].
To właśnie kobietom poetka udziela tu głosu, w ich siermiężnym egzystowaniu na powojennych zgliszczach ujawnia się całe barbarzyństwo napaści, deportacji, ludobójstwa dokonywane na narodach najmniejszych, cichych, wiernych dawnej tradycji – i zapewne dlatego przez nowych najeźdźców skazanych na pohańbienie i zagładę. Ale właśnie przywiązanie do ziemi, ofiarność i niezłomność w wykonywaniu prac ochraniających życie pozwoliło przetrwać tym najbardziej wytrwałym. Ocalić część rodzinnego domu to jakby ochronić ojczyznę skazaną na niewolę, dlatego przesiedlona kobieta dba o poniemiecki ogród, a rośliny stają się jej sprzymierzeńcami w obronie przed ponownym wykorzenieniem:
Odtwarzała wśród kamieni na skarpie tamten miniaturowy łańcuch górski
zawieszony nad Niemnem wieloma tarasami – swój ogród
utracony u schyłku jesieni, gdy ginie
miasto trzmiela.
[…]
Sadziła byliny.
Żeby tu było coś trwałego[3].
Czyta się te wiersze z uwagą i współodczuwaniem dla bohaterek metaforycznej gawędy o nieuchronności przemijania pokoleń i zgrzebnych form bytowania, opowieści nasyconej okrucieństwem wojennych historii. Głosem wiodącym dla wszystkich innych głosów – jakby to był śpiew przewodnika chóru w starożytnej tragedii – staje się w poezji Marzanny B. Kielar motto z wiersza Aleksandra Wata, poetka bowiem swoje wersy subtelnie tka na osnowie jego poematu, dołączając kolejne głosy do „pragłosu” o nieuchronności przemijania w obliczu wiecznej natury:
Pełen jesteś po brzegi pamięci głosów,
głosy z domu, głosy z ogrodu, głosy z lasu, głosy
znad ciebie, przeminęły i trwają, i nie przeminą,
nawet jeśli zniknie poronny ród ludzki, one utkwią w jaskółkach, w mchach,
owadach, w kamieniach, w nicości wreszcie. W ciszy,
która jest głosem pragłosu[4].
Poeta Aleksander Wat został ciężko doświadczony w sowieckim więzieniu, a przesłuchania i tortury spowodowały nieustające cierpienie, które powodowało, że słyszał dotkliwiej to wszystko, co działo się wokół niego i głęboko odczuwał to, czego doznał w niewoli. Gdy czytam wstrząsające relacje kobiet deportowanych i zniewolonych, powracają w pamięci rodzinne historie – mojej matki i babci o zsyłce do północnego Kazachstanu 13 kwietnia 1940 roku, o przesiedleniach rodzin dotkniętych trybami dziejów w akcji „Wisła”, znękanych przymusową pracą w łagrach i kołchozach, ogołoconych utratą rodowych majątków pod Lwowem. Ostatnia kartka tomiku Wilki pozostała pusta – mieszczą się na niej nieopowiedziane historie naszych rodzin, a biała plama staje się tu symboliczną kroniką niezapisanych losów całego pokolenia.
Poezja Marzanny B. Kielar mówi o trwaniu na pograniczu życia i śmierci, gdy zawodzą podstawowe prawa obywatelskie wolności i dziedziczenia. Konsekwentnie w metaforze upomina się o niezbywalne prawo człowieka do życia w tradycji przodków, w rodowym siedlisku, w czasie toczącym się naturalnie według pór roku. Przyroda towarzyszy człowiekowi w cierpieniu, w procesji żywych i umarłych, lecz patrzy z oddalenia na tułacze wozy i porzucone groby oczami odlatujących gęsi, dotyka chłodem gleby na przednówku. Wstrząsającym świadectwem wojennej wędrówki ludów jest wiersz Ucieczka Mazurki Elsy, w którym przypomniana została bezbronność kobiety wobec żołnierskiej napaści, gwałtów i grabieży (najpierw Niemcy, potem Rosjanie), jej świadectwo jest jednocześnie lamentem i oskarżeniem na ziemi przesiąkniętej krwią. Kategoria pamięci jest tu najważniejsza i wszystko inne porządkuje, szukając na nowo ładu i harmonii w codziennym bytowaniu – jak gorzko wspominająca Elsa, jak studentka geografii badająca moreny:
Tyle tych trupów, ludzkich, zwierzęcych. Dni odwiązane od brzegu.
Odeszło wszystko i dziś powróciło, ze śniegiem.
Jak lód wytapiany przez cieplejszą falę jest moja pamięć[5].
– – –
Na gruzach spalonego gospodarstwa, spomiędzy rozłamanych cegieł,
wyszły funkie, dziki powojnik wspinał się po tarninie,
płożył w ruinach, szukając szczelin.
Dwa lata później urodziłam syna.
Mieszkaliśmy w leśniczówce w Puszczy Boreckiej. Rano mąż rozstawiał sieć
na jeziorze Wolisko[6].
Jeśli poetka ukazuje łagodniejszy obraz świata, to jedynie wtedy, gdy opisuje przyrodę dającą życie jak modrzewiowa żywica gojąca jątrzące się rany (Modrzew)[7], a wszędzie, gdzie pojawia się człowiek, podkreśla związek mieszkańców z naturą, w jakiej wzrastały mazurskie rodziny. Strofy Wilków przemawiają do czytelnika znajomością ziem, o których pisze autorka tomiku. Istotna jest dla niej też relacja, w jaką wchodzi człowiek z najbliższym otoczeniem, dlatego ze współodczuwaniem i zrozumieniem ludzkiego lęku wobec obcego pejzażu opisuje sytuację przesiedleńców w wierszu Żywopłot. Jej frazy niosą ukojenie ludziom wyrugowanym z ojcowizny na Kresach i przymusowo przewiezionym na poniemieckie tereny Warmii (głosy Jadwigi, Elsy, Marii P., Emilii wyrażają także uczucia tych, którzy milczeli i stają się zbiorowym głosem pamięci o przeszłości). Oni sami już tego nie usłyszą, lecz ich potomkowie dzięki poetyckim opowieściom pojmą źródła kultury życia, jaką po nich odziedziczyli. Poetyckie zdania Marzanny B. Kielar przyciągają surowym pięknem opisywanego pejzażu, jej słowa układają się szeroką frazą jak ścieżki wydeptane nad jeziorami i na torfowiskach, jest w nich wiele przestrzeni i światła, najczęściej chłodnego, odbijającego się od lodowej tafli:
Obce im były jeziora wychodzące z mgły,
pobielałe jak piołun. Dławiąco obce, poniemieckie siedliska z czerwonej
cegły, sklepiające się nad głowami przydrożne aleje, zarośla głogu i dzikiej róży
na zboczach wzgórz. I masło torfowiska z drobnolistną żurawiną.
[…]
Nie było nikogo, kto by powiedział „Jak tu pięknie!”.
Tu, gdzie grzbiety Piłackich Wzgórz, wytraciwszy prędkość, unoszą się
i opadają – fałd polodowcowej ziemi, znieruchomiały
nad rozchybotaną pamięcią[8].
Wilki zostały nagrodzone przez krytyków i zdobyły zainteresowanie czytelników, otrzymały m. in. Nagrodę im. Konstantego I. Gałczyńskiego „Orfeusz” za najlepszy tom poetycki 2023 roku. Laudator Bronisław Maj określił książkę Marzanny Bogumiły Kielar jako „Księgę – o nas”, w jej poezji zauważył czułość dla zagrożonego życia, to, co nieuchwytne: „mgnienie, motyli czas łątki (czy człowieka) i mierzony w eolach lodowaty czas Ziemi; jest wszechobecna śmierć i krucha, skazana, lecz zuchwała rozpaczą, błagająca o istnienie człowiecza miłość”[9].
Marzanna Bogumiła Kielar jest poetką refleksyjną, absolwentką filozofii na Uniwersytecie Warszawskim, prowadziła prace badawcze, była stypendystką fundacji i ośrodków naukowych w Europie i Stanach Zjednoczonych, jej wiersze przetłumaczono na wiele języków, interesuje ją postawa człowieka w trudnych okolicznościach. Autorka udzieliła zatem głosu świadkom historii, ofiarom wojen, kobietom i rodzinom skrzywdzonym, wypędzonym z nowogródzkiej ziemi, z przemyskich wiosek, przewiezionych na obczyznę z rodzinnych domostw mazurskich gospodyń, ale także mgłom i wichrom. Przypominając dawne gniazdo Prusów, ich wymarły język, roztoczyła przed współczesnymi mieszkańcami ogrom krzywd i zapytała, jaki będzie nasz świat w przyszłości, jeśli nie uszanujemy wzajemnie tradycji sąsiedzkiego domostwa, nie poczujemy wolności mikrokosmosu rodzinnego siedliska i podwórka. Jej wiersze ostrzegają przed utratą korzeni, są głosem wznoszącym harmonię przeciw chaosowi, nucącym psalm wspólnoty wędrowania wśród ruin i cieni – to portret zbiorowy szkicowany z czułością, wniesiony „pod stromiznę północnego nieba”[10].
Marzanno! Dziękujemy Ci serdecznie za ciekawe spotkanie w Pałacu Działyńskich, za ofiarowany nam czas, za rozmowy prowadzące na filozoficzną głębię powstrzymującą zbyt pochopne sądy, słowa, zamierzenia. Z radością znów ugościmy Ciebie w Poznaniu.
Teresa TOMSIA
[1] Marzanna Bogumiła Kielar, Wilki, Wydawnictwo ZNAK, Kraków 2023.
[2] Tamże, Jaśmin, s. 44.
[3] M. B. Kielar, Poniemiecki ogród… [w]: Wilki, s. 7.
[4] Tamże, A. Wat, motto, s. 5.
[5] Tamże, Ucieczka Mazurki Elsy, s. 10.
[6] Tamże, Studentka geografii, s. 33.
[7] Tamże, Modrzew, s. 35.
[8] Tamże, Żywopłot, s. 23-24.
[9] Bronisław Maj, Laudacja [w]: „Topos” 5/2024, s. 30
[10] M. B. Kielar, Żywopłot, s. 23 [w]: Wilki, 2023.
Teresa Tomsia – poetka, eseistka, animatorka kultury.
Recogito, rok XXV, listopad 2024