Przeciwko wojnom, przeciwko beznadziei
Napiszę wiersz przeciwko wojnom, przeciwko beznadziei,
odczyta go szumiący potok, płynie lekko z góry
i śpiewa o swoim życiu.
Dla tych, którzy prędzej czy później zginą z różnych przyczyn,
pozostanie wiór w zaciśniętych wargach,
muszą dotrzeć do celu tocząc głaz pod górę
z ledwie majaczącym się szczytem.
Nie pamiętam, czy ktokolwiek tam dotarł poza kondorem broniącym
piskląt, poluje krzycząc w powietrzu, lawina zsuwa się lekko
zbierając swoje bezszelestne żniwa.
Jaki ma smak kropla krwi utoczona z kolczastych drutów obozu dla uchodźców,
wyschła na pustynnym wietrze pod wydrapaną raną, co o tym wiesz, przyjacielu,
odwrócony tyłem do ludzkich spraw, obojętność zmieniła twoją twarz?
Małe życie
Małe życie nie bogate, nie biedne, kto mi je ułożył,
czy znajdę w nim dzień zagubiony wczoraj?
Zamykają się kolejne drzwi, nie pukam,
wiem, że tam tylko strachy marne.
Kto odnajdzie puste gniazda wiszące nad przepaścią,
przeszłość odezwie się w płaszczu nicości,
co powie na odejście krzyczącego pawia?
odrętwienie ma twarz wiecznej wojny.
Idź! Może tam, u szczytu góry, kamień
potoczy się drugim brzegiem,
zanim odnajdziesz most, przyśni ci się
głębina, której dno pokryły ślady zagubionych prawd.
Miłosierdzie przyfrunęło do ręki, wydziobywało
z martwych ran pamięci pestki dzikiej czereśni.
Będziesz przewodnikiem, wyznaczono ci rolę,
przebijaj skały a wytryśnie źródło ostateczne.
Małe życie, kto mi je ułożył w gałązkach – drogowskazach,
pewnie jak zawsze, przypadek decydował o tym?
Czas to bestia
Czas to bestia, która pożera
biegnących przed siebie bez opamiętania,
żadne sztuczki i zasadzki nie zatrzymają
władzy, która trzyma nas w garści.
Pokorniejemy przy nim, karlejemy, płaczemy,
udajemy, że nas nie ma, portretujemy,
mówią do nas skamieniałe popiersia.
Niektórzy go trwonią, drwią z niego,
inni chcą zostawić po sobie wspomnienie,
choć kruche jest jak ciastko.
Może nim być napisana książka, wiersz,
czarno-biała fotografia w plastikowej ramce,
domowe nagrania, na nich ruchliwe obrazy z dawnych lat.
Najniezwyklejszy jest Guercino de Cento
– Najniezwyklejszy jest Guercino de Cento,
Goethe podczas włoskiej podróży szukał
Cudu świętego Karola Boromeusza
– niepowtarzalny! – wołał z daleka.
Na obrazie z gry światła i cienia wyłaniają się postacie,
jedna z kobiet trzyma małe dziecko, druga rozpala ogień w kominku,
dziewczynka w ciemnozielonej sukience zauważa świętego przywracającego
wzrok niemowlęciu, tłusty kot pomrukuje wpatrzony w tę scenę.
Guercino od małego miał zeza, wystraszył się i oko uciekło w kąt,
zdolny jak mało kto, malował szaleńczo, poznano się na nim szybko,
trafił do Bolonii, Aurora w rydwanie złotym gnała na jego cześć po niebie.
Zapraszali go królowie, nęcili fortuną, on jednak wolał być u siebie,
odwiedził go w pracowni Diego Velázquez.
Przeszły mody w malarstwie, gwiazda przygasła,
w muzeach wydobyta z kurzu otwiera powieki,
odkrywa dzieje nieszczęsnego Tankreda.
Kapryśne oko człowieka chce więcej, rysunek na kartonie
oznacza w dotyku barwy wypełnione emocjami.
Za arcydziełem kryje się strach przed utratą wielkości,
obrazy Guercino wykradli żołnierze Napoleona, oświecają Luwr.
Człowiek zachłannie potrzebuje światła
Człowiek zachłannie potrzebuje światła, wygasło to wewnętrzne,
stroskane, postanowiło zniknąć, nie walczyć bez końca,
bez jego ciepła nie ma blasku oczu, słowo jest martwe, dłonie
woskowate, bateryjka zasilana słodyczą umysłu wyczerpała się po latach.
Chodzą więc, człapią wypaleni w środku, pragną ogarka świeczki,
elektrycznej lampki, rozgrzebują popiół w poszukiwaniu iskierki,
która dałaby drobinę ciepła, nie przyjdzie nikt do zimnego pokoju,
nie zajrzy do okna, omijają z daleka, zapominają.
Ostatnia nadzieja rodzi się przy świetle gwiazdy,
czekają na jej objawienie, pokornie znosząc klęski,
długa to historia, ale są tacy, którzy czekają na nią bez końca.
Niepokój rodzi się po kątach, zapala sznury kolorowych lampionów
w milczących oknach, gałęziach równo przyciętych drzewek owocowych,
świecą się całe noce, niezgaszone – w dzień.
Sztuczne światło daje fałszywe wyobrażenie, że już dobrze, strach odleciał,
zakołysze się i zajęczy w zmierzchu samotna żarówka.
Skąd czerpać wieczny płomyk i czym go podsycać, gdzie szukać jego źródła
– w oliwnym ogrodzie? Wśród dziennych spraw i nocnych mar?
O wschodzie, o zachodzie?
Jesteśmy jak jabłoń
Jesteśmy jak jabłoń pełna żywicznego mleka,
rosnąca przy wodospadzie, rodząca do wody,
kusząca wonią swoich nagich dzieci.
Jabłoń kruchych gałęzi, jabłoń zdziczała,
jabłoń nucąca wieczorem, jabłoń opuszczona,
jabłoń wypełniona po brzegi, jabłoń dająca się
prowadzić
dokąd? Przez zatrwożenie, odstępy, rozkosze,
blaski słońc, przez nicość niepokalaną, błahość,
przez utratę, przez nieodgadnione.
Renata T. KOREK
Renata T. Korek (1962), ur. w Trzebiatowie. Poetka, pedagożka, działaczka społeczna, malarka, fotografka, menedżerka kultury, badaczka historii i tradycji regionalnej, autorka artykułów i opracowań naukowych, książek dla dzieci i tomów poetyckich. W 2012 r. ukazała się jej debiutancka książka poetycka Jechałam aleją światła. Kolejną, Kobieta, która chce być mną wydała w 2016 r. Na rynku wydawniczym pojawiły się dla dzieci Wierszowanki do poduszki (2019), Bajka o Zielonym Kocie (2021) oraz Zaczarowane Podwórko (2023). Podsumowanie swoich badań pomorzoznawczych zawarła w publikacji Prace pomorskie, cz. I etnograficzna (2021). Od początku 2022 roku publikuje swoje wiersze i zdjęcia w periodyku „Recogito” (recogito.eu). Jej wiersze o wojnie w Ukrainie (wybór) zostały wydane w ukraińskiego almanachu ART TRANSLATONICA VIII, 2023. Bohaterka i uczestniczka wielu reportaży oraz audycji radiowych i telewizyjnych. Prowadzi Trzebiatowski Ośrodek Kultury. Twórczyni wielu znanych projektów kulturalnych. Członkini Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i międzynarodowej organizacji IBBY, nagrodzona m.in.: Dyplomem Europejskim (Poczdam 2008), Zasłużony Kulturze Gloria Artis (2020), nagrodą Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego PRO ARTIS za wybitne osiągnięcia w dziedzinie kultury (2023). (profil: Encyklopedia Pomorza Zachodniego Pomeranica). Mieszka w Trzebiatowie.
Recogito, rok XXVI, styczeń 2025