Wojciech Kass należy do uważnych obserwatorów rzeczywistości. To poeta wrażliwy na dziejące się wokół sprawy i wydarzenia, zadający od lat w twórczości eseistycznej i poetyckiej fundamentalne pytania o sens tworzenia, o relacje między ludźmi poprzez słowo, o społeczne konsekwencje sposobów komunikowania się, o rolę sztuki w rozwoju społeczności lokalnych i wirtualnych. Czerpiąc z doświadczenia kreatora wielu miejsc kulturotwórczych, a także kontaktując się z różnorodnymi osobowościami jako promotor upowszechniający literaturę i muzykę w Leśniczówce Pranie, wyciąga wnioski, że ostateczna definicja porozumienia z drugim człowiekiem nie jest możliwa, natomiast inspirujące i ciekawe jest piękno poszukiwania ścieżek dojścia do celu, jakim jest wzajemne zaufanie oraz droga poznawania tajemnic świata, jego wszechstronności. Tak dzieje się w nowo wydanej książce poetyckiej Metaf. 20 wierszy o położeniu (Wydawnictwo Austeria, Kraków 2020), gdzie dominującą formą zwracania się do czytelnika są pytania zadawane sobie, a zatem światu i nam, czytającym. Pytania retoryczne muszą pozostać bez odpowiedzi, ważne, by je komponować z niepokojem o skutek, o przyczynę i sens mówienia wciąż na nowo „starymi słowami”: „W jakim leżu budzi się uśpiony żywioł słów? / Które z rzeczy opuszczają przystając na ich graniach? / Co za sobą wloką, co oświetlają, na co rzucają cień? / Kto na brzegu nocy zapisuje nimi nieznany wiersz?” (Na brzegu nocy).
Niepokój bohatera poematów Kassa rodzi się z podejrzenia, że zostaje wprowadzony w jakąś grę, której celu do końca nie jest w stanie poznać, że pytając w Tryptyku do poety i czytelnika: „jaką sprawę mają słowa?” upomina się o głębszy sens pisania wierszy, o ich filozoficzny charakter, o istotniejsze przesłanie niż tylko opis urokliwego pejzażu czy osobliwego samopoczucia. Ta próba nawiązywania dialogu z czytelnikiem jest w poezji współczesnej czymś ożywiającym, przywracającym poczucie wspólnej troski o kulturę mowy, o jej wpływ na rzeczywistość i stosunki społeczne: „W sumie poznałem / wielu ludzi, skreśliłem niewielu, żadnego zupełnie. / I wiele słów – od tego, kiedy padają i jak padają / zacząć się może podrzynanie gardła. / Wybacz potomny, tyle ogrodu ci zabrałem, / tyle żywego w ogrodzie, nie potrafiłem dla ciebie / ocalić słonia i sasanki, dębu i tarantuli, łąk, / tyle dróg powstaje, lecz nie mam dokąd iść…” (Grzywka).
Pretekstem do rozważań o porozumieniu i zrozumieniu jest zwykle w jego wierszach drobne zdarzenie, urywek rozmowy, spotkanie, wspomnienie, fotografia. Patrzenie „ja” na rzecz, a jednocześnie w głąb siebie wskazuje na metafizyczną rolę poezji, gdy autor „rozgląda się po stworzonym”, jak trafnie ujął to w liryku Łapanka, gdzie z kolei nie „ja” jest pytającym, lecz odpowiadającym na pytania gościa o to, czym się zajmuje poeta. Poruszającą, najbarwniejszą postacią tego poematu jest matka, do której z czułością przychodzi jak do źródła, by zaczerpnąć żywej wody, pochylając czoło, jak radził Norwid, aby więcej pojąć i usłyszeć coś, co wybrzmiewa ponad słowami w codziennych odpowiedziach. Kass przypomina, jak ważne jest osobiste doznanie tożsamościowe, biografia, doświadczenie miejsca, bez którego współczesny człowiek traci związek z tradycją, zapomina o rodowodzie, o tym, kim jest i kim pragnie być:
Niekiedy wyjeżdżam z leśnego domu do matki;
zza jej pleców patrzy dziadek ze zdjęcia
młodszy ode mnie i swojej córki, która dzisiaj
jest jego babcią. Otto – tak miał na imię, za to
matka gubi szerokie słowa, mówi: to, to to,
to to to, to, co co, to tak, to ten, tam to, tam
już tylko zaimki jakby na kogoś lub coś wskazywała
ale na kogo, na co? Mój ptaszku z trzcin,
zacinająca się igło starej maszyny do szycia,
pogodo siwa, męczarnio niewysłowiona i znów
– ty nieubłagana w znikaniu – nie kończymy
rozmowy, którą zawiązaliśmy w ubiegłym wieku.
Wiele dat pod utworami wskazuje na to, że na początku roku poeta uczynił podsumowania i zapytał o rzeczy najważniejsze na przyszłość. Wiersz Łapanka opowiadający o spotkaniu z chorą matką jest jednym z najpiękniejszych miłosnych liryków współczesnych, gdzie uczucia syna wyrażone zostały sylabami adekwatnymi do wieku dziecka, które dopiero uczy się mówić i porozumiewać, dotykać świat głosem. Matka, która zatoczyła koło życia, żegna się z losem mową dziecięcą, powracając do początku alfabetu egzystencji i tym właśnie potwierdza, że kondycja człowieka ma swoją miarę, wystarczy jej nie zaprzeczać, wsłuchiwać się w indywidualny rytm, mowę ciała, w pojedyncze „to”. Słowa padają, są wypowiadane po to, abyśmy usłyszeli głos drugiego człowieka, jego miejsce na ziemi. Słowa „padają”, umierają jak zabici żołnierze na polu walki, gdy są zwrócone przeciwko drugiemu. Tylko słowa miłości i wybaczenia powstające w sercu i wyobraźni poety są w stanie przetrwać i nieść dobro, bo nawet, gdy zdarzy się upadek, niewiedza, niezrozumienie, podnoszą świat z ufnością w metaforze, gdyż „Poeta nie jest regułą / jest wyjątkiem. / Poezja nie jest normą / jest niespodzianką” (Słowa/ciała).
Wiersze Wojciecha Kassa okazują się głosem znaczącym dla rozważań o miejscu twórcy w społecznej przestrzeni. Poetyckie utwory zamieszczone we wcześniejszej książce Ufność. Trzy poematy (Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2018) ukazują obszar zainteresowań autora międzyludzkimi związkami, spichlerzem kulturowego bogactwa, z którego można i należy czerpać. Zadawane przez poetę pytania o godną mowę, bez pogardzania poglądami i gustami drugiego człowieka, były szeroko komentowane na łamach pism literackich, otwierały dyskusję o stylu i postawie. Jednocześnie ukazała się oryginalna książka Tak. Trzy eseje o poezji (Wydawnictwo Atelier Słowa, Gdynia 2018), gdzie autor upomina się nie tylko o społeczny, autotematyczny, ale również metafizyczny wymiar poezji:
„Ludzko-poetyckie „ja” przywiązane jest do siebie, do swojego zegarka, krzątaniny pełzających lub umykających mechanicznie godzin, do swoich kilkudziesięciu lat. Skąd może znać tą całą wieczność w sobie spoczywającą jak niewidoczna igła magnetyczna w którejś z zapadni umysłu przytłoczonego kilkusetpiętrowym grobowcem strof. A przecież tu chodzi o przetrwanie wszystkiego, co wyższe w tobie i języku, a co niewiele ma wspólnego z godziną naszej epoki i na co ogłuchło „ucho” jej hałaśliwego, chaotycznego i malwersowanego języka, na szczęście wciąż zdolnego do metafizycznej aktywności” (Rozdział 14).
Ponawiane zagadnienia „głosem nie znającym granic” w poematach kolejnego zbiorku Objawy (Biblioteka „Toposu”, 2019) inspirują wciąż do pytań o kondycję duchową współczesnego humanisty, o źródła, z jakich biorą się egzystencjalne niepokoje i ostre społeczne spory. Kontynuację pytań o rzeczy najważniejsze znajdujemy także w wersach tomiku Metaf. 20 wierszy o położeniu. Istotne jest miejsce, punkt, z którego człowiek wyrusza i w którym siebie odnajduje: „Poznaję cię zaranna, / ja dysponariusz okruszka urody lądu przedindustrialnego, / pomimo teologów i artystów, którzy rozplątują / mrok i zaplatają sznury światła, pomimo zdobyczy / techniki i dobrodziejstw socjalnych, które życie / czynią (nie)znośnym, człowiek pozostaje sam ze swoimi / demonami i przeznaczeniem; walizko Gałczyńskiego / pełnaś rozpaczy, walizko Ludwiki pełnaś serca / Chopina, pełnaś rękopisów walizko Pessoi, walizko / pełnaś Prania, a ty nocy, ty ciężka jak popiersie ziemi, / ty ustąp” (Ustąp).
Odczytuję z niezmiennym zainteresowaniem kolejne publikacje Wojciecha Kassa jako wypowiedź nie tylko poety, lecz również myśliciela troszczącego się o losy wspólnoty. Zawsze wnoszą coś niezwykłego w obserwacji świata, coś, co zaskakuje i porusza myślenie o filozofii bytowania, o poczuciu tożsamości, o sensie tworzenia i obecności wśród ludzi. Okazuje się, że dla każdego z nas poeta ma co jakiś czas serdeczny podarunek pamięci, gdy wspomina rozmowę przez telefon i dziękuje „za głos w słuchawce promiennie / ciepły, z troski promienny”, gdy opowiada o biesiadowaniu z Jarosławem Ławskim w leśnym domostwie, bo każde wspomnienie pozycjonuje jednocześnie jego miejsce w mikro- i makrokosmosie, przywraca utracone głosy: „Z wolna odnalazłem dla siebie / trzy słowa: Jest, Teraz, Tak; są bez dat jak życie, / niekiedy przylegają mi do podniebienia jagienka, / przylaszczka, firletka, lecz to kwestia podniebienia / – mówi, siorbie kawę i jest niechlujny. / On czy ten poranek?” (Jaskier). Przestrogi poety zapisane między wierszami, tak jak w wierszu Do T., ostrzegają nas przed pochopnym sądem, nieuważnym słuchaniem, zachęcają do czujności, byśmy rozpoznawali „nowiny” i odróżniali je od podszeptów, a to, co nas otacza, objaśniali rzetelnie, z wyobraźnią i na własną miarę.
Teresa TOMSIA
Teresa Tomsia – poetka, eseistka, animatorka kultury, autorka tekstów pieśni i piosenek. Publikowała w pismach literackich „Tygiel Kultury”, „Topos” , „Fraza” i inne. W tłumaczeniu na j. niemiecki ukazał się jej tomik Wieczna rzeka – Der ewige Fluss (1996), na j. niemiecki i francuski Schöner – Piękniejsze – C’est plus beau (2000). Ostatnio wydała szkice literackie: Z szarego notatnika (2015); Niedosyt poznawania (2018) i tomiki wierszy: Gdyby to było proste (2015); Kobieta w kaplicy (2016). Za osiągnięcia artystyczne uhonorowana m. in. medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (2007) i Medalem Wojewody Wielkopolski im. Witolda Celichowskiego (2015).
Wojciech Kass – ur. w 1964 roku, Gdynia, do 33. roku życia mieszkaniec Sopotu. Poeta, eseista, członek redakcji dwumiesięcznika „Topos”. Od 1997 roku pracuje w Muzeum K.I. Gałczyńskiego w Praniu, od 2011 sekretarz kapituły Ogólnopolskiej nagrody poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego Orfeusz. Członek SPP i PEN Clubu. Jego poezja była wielokrotnie nagradzana, tłumaczona na kilkanaście języków, w tym angielski, niemiecki, francuski, włoski, hiszpański, rosyjski. Ostatnio wydał Pocałuj światło. Wybór wierszy (Iskry 2015), Ufność. Trzy poematy (Iskry 2018), Tak. Trzy eseje o poezji (Atelier 2018), Objawy (Biblioteka Toposu 2019). Odznaczony brązowym (2007) i srebrnym (2015) medalem Zasłużony Kulturze „Gloria artis” (2007).
Recogito, rok XXI, wrzesień 2020