„Le Monde” i inne media doniosły, że 14 lipca w wieku siedemdziesięciu sześciu lat zmarł w Paryżu fotograf, rzeźbiarz i filmowiec Christian Boltanski. Był artystą, który poprzez swoje instalacje zmuszał do refleksji. Szokował i zastanawiał. W jego sztuce niewątpliwie pamięć, największe niepokoje i potężne emocje odgrywały zasadniczą rolę. Całe życie wadził się ze śmiercią i próbował zmierzyć się z problemem Zagłady, jaki odziedziczyliśmy po epoce komór gazowych i gułagów. Jednocześnie umiał godzić komemoratywność z powściągliwością. W swoim rzemiośle był daleki od jakiejkolwiek ideologizacji. Prostymi środkami i niemal ad hoc uzyskiwał to, na co niektórzy potrzebują wiele miesięcy albo lat.
„Jestem trochę jak Proust: pochodzę z rodziny żydowskich intelektualistów, o światopoglądzie zakorzenionym nieco w Europie Środkowej, ale silnej we Francji, i coraz mocniej w katolicyzmie” – stwierdził w wywiadzie dla „Artscribe” w 1988 roku. Stuartowi Morganowi wyznał również, iż zawsze chciał pokazywać ważne w życiu rzeczy. Nie ukrywał, że interesuje go ludzka pamięć i niepamięć. Stworzył swoisty album. Dotyczył on głównie rodzinnej Europy i nieraz świata, jak i pokiereszowanej pamięci zbiorowej, a nie tylko przeżyć własnych i swoich najbliższych. Jego sztuka była otwartym przesłaniem. Chciał pomóc zrozumieć złożoność historii i ludzkich losów, a jednocześnie wagę wyborów, jakie dokonują różne społeczności i osoby.
Christian Boltanski należał do tych, którzy potrafią się śmiać, a jednocześnie płakać nad sobą, jak i tymi, którzy niczego z życia i śmierci, jak też z własnej i niewłasnej biografii, nie próbują ani nie chcą pojąć.
14/07/2021
Marek WITTBROT
Marek Wittbrot – w latach 1991-1999 prowadził „Naszą Rodzinę”, obecnie zaś jest redaktorem „Recogito”.
Recogito, rok XXII, lipiec 2021