Rozmowy z umarłymi (65)

Katarzyna Warnke, Wojciech Kolecki, Renata Gorczyńska i Monika Florek-Mostowska w sali Centre du Dialogue przed rozpoczęciem spotkania poświęconego Oldze Scherer (Paryż, 2023) ©.Marek Wittbrot

Cafe Kawiarnia Vademecum przy ulicy Świętojańskiej w Gdyni przypadkiem, dysputa w kawiarni na warszawskim Dworcu Centralnym przed wyruszeniem do Berlina, spotkania i rozmowy z Renatą przy rue Surcouf podczas jej wizyt nad Sekwaną w czerwcu i w październiku 2023, gdy zgodziła się wspomnieć publicznie Czesława Miłosza i Olgę Scherer, wieczór w październiku minionego roku, w gdyńskim mieszkaniu Renaty, w gronie oddanych jej osób, jak i inne kontakty i spotkania – wszystkie jakby łączą się w jedno.

Zasłynęła z rozmów z Czesławem Miłoszem, opublikowanych pod pseudonimem, ale gdy do nich przystępowała, była wytrawną radiową dziennikarką, dociekliwą reportażystką i znaczącym wsparciem dla nowojorskiego „Nowego Dziennika”. Julia Hartwig uznała, że z wywiadów, jakich kiedykolwiek udzieliła, najlepszy przeprowadziła z nią Renata. Wyraziste, intensywne, pełne wspomnień, na ogół wyważone, lecz i pasjonujące odniesienia do przeszłości, jak i sądy o bieżących sprawach, a także opinie na temat różnych osób i ich dokonań, wolne były od uprzedzeń czy pruderii. Po latach żałowała kilku interviews, w tym jednego z Portretów paryskich. Nie bała się nazywać rzeczy po imieniu, a jednocześnie była powściągliwa, życzliwa dla innych. O niektórych, szczególnie nieco bardziej utalentowanych od innych, mówiła z entuzjazmem. Nigdy nie pojawiała się z pustymi rękami. Starała się wspierać tych, którzy przeżywali twórczy kryzys albo niezasłużenie byli niedoceniani.

Nie udało się jej zaistnieć w prozie, do której nie był przekonany Jerzy Giedroyc i jego doradcy. Ale pozostawiła po sobie wiele, jeśli się trzymać sformułowania Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, inteligentnych i wrażliwych szkiców o znaczących postaciach i zdarzeniach. Autor Innego świata, choć obawiał się jej zapaści nerwowych, był przekonany, że byłaby doskonałą dyrektorką Instytutu Polskiego w Londynie. Zamiast nad Tamizę, trafiła nad Bałtyk. W mieście wybudowanym w międzywojniu z biegiem lat czuła się coraz bardziej wyalienowana i osamotniona. W rzeczywistości, nasłuchując anglojęzycznych rozgłośni i trzymając się miarodajnych amerykańskich stacji telewizyjnych, nie traciła kontaktu ze światem. Sama dla wielu była oknem na świat.

Będąc po raz ostatni w Paryżu chętnie wracała do swoich paryskich lat i, ku zaskoczeniu niektórych, bez osłonek opowiadała o skomplikowanych relacjach z mężem Andrzejem, skądinąd współkonstruktorem szklanych piramid Luwru, jak i o jego przedwczesnej śmierci. Nie mitygowała się ani nie uciekała od pytań o towarzysza podróży na Korsykę czy do Japonii. Przy niej, w pamięci Roberta Hassa, z którym przekładała wiersze Czesława Miłosza na angielski, polski profesor z Berkeley odzyskiwał wigor i twórczy zapał. I, chociaż na jakiś czas, uwalniał się od swoich zwątpień i fantomów. Ona zaś nie ukrywała, że była nim olśniona. Imponowało jej, że pytał o jej zdanie i się z nim liczył. Dzieliła z emigrantem znad Wilii podziw dla wybranych krajobrazów, dla literackich arcydzieł, dla artystycznego kunsztu i dla sztuki. Po przyznaniu autorowi Traktatu poetyckiego nagrody Nobla pomogła mu zmierzyć się z nowymi, na swój sposób opresyjnymi realiami. Po rozejściu się ich dróg nie przestała go tłumaczyć i propagować jego twórczości.

Kilka lat po jego śmierci, wspominając poetę, któremu sekretarzowała, z pewną nieśmiałością wyznała, iż ma prawo twierdzić, że Miłosz zaliczał ją do grona swoich przyjaciół. Jednak bez wątpienia była kimś znacznie więcej.

23/01/2025

Marek WITTBROT

Marek Wittbrot – w latach 1991-1999 prowadził „Naszą Rodzinę”, obecnie zaś jest redaktorem „Recogito”.

Recogito, rok XXVI, styczeń 2025