Z ks. Franciszkiem CEGIEŁKĄ rozmawia ks. Jan PAŁYGA
Ks. Franciszek Cegiełka urodził się w 1908 w Grabowie w Poznańskiem. W 1924 wstąpił do pallotyńskiego nowicjatu w Wadowicach. Święcenia kapłańskie przyjął w Rzymie w 1931. Odbywał w Rzymie studia teologiczne, które zakończył doktoratem. W lipcu 1937 został mianowany rektorem Polskiej Misji Katolickiej we Francji. W czasie drugiej wojny światowej był więźniem obozu koncentracyjnego w Dachau, a jego funkcje przejmuje inny pallotyn ks. Czesław Wędzioch. Po wojnie wyjechał z Francji do Stanów Zjednoczonych do North Tonawanda, gdzie pracował jako duszpasterz i rekolekcjonista. W 1978 został mianowany przez Radę Regii Francuskiej rektorem (przełożonym) domu w North Tonawanda oraz mianowany delegatem prowincjała w USA. Funkcję tę pełnił do końca sierpnia 1981. 22 sierpnia 1983 roku został mianowany dyrektorem Sanktuarium Dzieciątka Jezus North Tonawanda. Zmarł 11 lutego 2003 roku w Buffalo w Stanach Zjednoczonych w wieku 96 lat. Rozmowa ukazała się w paryskiej „Naszej Rodzinie” w 1988 roku.
– W tragicznym wrześniu 1939 roku Ksiądz Profesor, jako Rektor Polskiej Misji Katolickiej we Francji, przeżywał konstytuowanie się rządu polskiego na wygnaniu. Jaką rolę odegrał generał Sikorski w tym tak ważnym wydarzeniu historycznym?
– Generał Sikorski bardzo mocno wpłynął na sam fakt utworzenia emigracyjnego rządu Rzeczypospolitej Polskiej w Paryżu, a następnie bardzo zaważył na jego składzie osobowym i orientacji politycznej.
– Może Ksiądz Profesor poda trochę szczegółów z tego okresu. Co się działo po internowaniu prezydenta Ignacego Mościckiego i rządu polskiego w Rumunii. Jakie były propozycje personalne i jakie uwarunkowania?
– Bardzo szczegółowe sprawozdanie z tego historycznego faktu podaje ambasador Łukasiewicz w swoich wspomnieniach, wydanych przez Wacława Jędrzejewskiego w książce „Diplomat in Paris 1936-1939„ (Columbia University Press, 1970, Nowy Jork i Londyn). Podam może parę faktów, mniej lub więcej znanych. Otóż dnia 23 września 1939 roku minister Łepkowski opuścił Rumunię, by z polecenia prezydenta Mościckiego przekazać władzę prezydenta Wieniawie-Długoszewskiemu, ambasadorowi Polski przy rządzie włoskim. Formalne kroki pod tym względem miał przeprowadzić ambasador Łukasiewicz w Paryżu. Rząd francuski, poinformowany przez ambasadora Łukasiewicza o otrzymanych instrukcjach, wyraził swoje niezadowolenie, a nawet swój dyplomatyczny sprzeciw, co wydawało się ambasadorowi sprzeczne z suwerennymi prawami Polski. Lecz rząd polski miał być utworzony we Francji, stąd Francja mogła stawiać warunki. Premier Daladier absolutnie nie chciał się zgodzić na kandydaturę Wieniawy-Długoszewskiego, jako na prezydenta Polski „walczącej„. Zdanie premiera Francji podzielał generał Sikorski, który wypowiedział swój energiczny protest ambasadorowi Łukasiewiczowi. Zaczęto więc nowe telefoniczne pertraktacje z prezydentem Mościckim w Rumunii. Prezydent przedstawił nowych kandydatów.
– A więc nie tylko Władysława Raczkiewicza?
– Nie, byli także inni, a więc kardynał August Hlond, Prymas Polski, Ignacy Paderewski, August Zaleski i Władysław Raczkiewicz. Władysław Raczkiewicz, były wojewoda pomorski, został ostatecznie naznaczony na następcę prezydenta Mościckiego. Stało się to w dniach 29 i 30 września. Rządy francuski i brytyjski zgodziły się na ten wybór. Kandydatem generała Sikorskiego był, bardzo ceniony przez niego, Ignacy Paderewski, lecz ze względu na wiek, jego kandydatura została wycofana.
– Jak przebiegało dalsze konstytuowanie się rządu emigracyjnego?
– Nim do tego dojdziemy, może nie będzie od rzeczy stwierdzić, że już 28 września generał Sikorski został mianowany Naczelnym Wodzem powstającej Armii Polskiej we Francji. Nomincja ta była wyrazem rosnącego wpływu generała Sikorskiego w czasie tworzenia się rządu polskiego w Paryżu. Po wymianie poglądów ustalono, że premierem rządu polskiego powinien zostać Naczelny Wódz. Generał Sikorski początkowo forsował na premiera kandydaturę profesora Strońskiego. Ostatecznie profesor Stroński został wicepremierem, August Zaleski ministrem spraw zagranicznych, Adam Koc ministrem skarbu, a generał Józef Haller i Aleksander Ładoś ministrami bez teki.
– Kiedy odbyło się zaprzysiężenie prezydenta i rządu?
– Zaprzysiężenie prezydenta odbyło się dnia 30 września 1939 roku, a zaprzysiężenie rządu dnia 1 października 1939 roku. Uroczystość ta miała miejsce w ambasadzie polskiej w Paryżu. Zaproszony na tę ceremonę przez ambasadora Łukasiewicza przybyłem 30 września do ambasady z Ewangelią i krzyżem, bowiem prezydent Rzeczypospolitej Polskiej przysięgał Bogu i Polsce. Ceremonia miała się odbyć w południe. Na umówioną godzinę nie zdołano jednak przygotować formalnych aktów, które wymagały kaligraficznej pracy. Na wniosek Sikorskiego, odłożono akt zaprzysiężenia na godzinę trzecią po południu. W międzyczasie powstały nowe trudności, tak, że zaprzysiężenie miało miejsce dopiero o godzinie czwartej po południu. Prezydent Władysław Raczkiewicz, z ręką na Ewangelii, podtrzymywanej przeze mnie, oczy swe od czasu do czasu kierując na obok leżący krzyż, bardzo uroczystym głosem wypowiadał słowa konstytucyjnej przysięgi. Bogu i Polsce ślubował wierne spełnienie obowiązków, przede wszystkim obowiązku uwolnienia uciemiężonej Ojczyzny od bandyckich najeźdźców. Modlitewnym wezwaniem skierowanym do Boga o pomoc i błogosławieństwo w walce o wyzwolenie Polski, zakończył prezydent swój historyczny i niezwykły akt, zapewniając prawną ciągłość rządów Rzeczypospolitej. Wszyscy obecni złożyli prezydentowi życzenia. Ja, jako przedstawiciel Prymasa Polski, w jego i własnym imieniu, złożyłem prezydentowi gratulacje.
Po tym akcie zabrał głos generał Sikorski, Wódz Naczelny, wzywając obecnych do zjednoczenia wysiłków, zwłaszcza w celu utworzenia Armii Polskiej. Przed rozejściem się, wszyscy przyjęli wniosek prezydenta i ambasadora Łukasiewicza, by nazajutrz, w niedzielę, dnia 1 października przybyć na nabożeństwo dziękczynne do kościoła polskiego w Paryżu przy rue Saint-Honoré.
– Jaki przebieg miało to nabożeństwo?
– Najpierw, przed nabożeństwem, o godzinie jedenastej, rząd polski w pełnym składzie, złożył przysięgę wierności na ręce prezydenta Raczkiewicza w ambasadzie polskiej, po czym wszyscy członkowie nowej władzy Rzeczypospoltej przybyli do kościoła polskiego, gdzie zastali, oprócz tłumów Polaków z Paryża i okolicy oraz świeżo przybyłych z Polski, urzędowe przedstawicielstwa krajów sprzymierzonych.
Prezydenta Raczkiewicza i Naczelnego Wodza, generała Sikorskiego wprowadziliśmy uroczyście do prezbiterium, gdzie prezydent miał zarezerwowany fotel na podwyższeniu, a generał Sikorski fotel przy balustradzie.
Na nabożeństwie była również grupa księży polskich, a wśród nich ksiądz Czesław Wędzioch i ksiądz Piotr Oramowski, pallotyni, którzy astystowali przy Mszy świętej. Był na nabożeństwie także znany filozof polski, ksiądz profesor Augustyn Jakubisiak, serdeczny przyjaciel generała Sikorskiego.
– Kazanie oczywiście mówił Ksiądz Profesor?
– Tak. Było to kazanie patriotyczne, które na tle tragedii wrześniowej spotęgowało nasze wspólne wzruszenie. Nawet u prezydenta i Naczelnego Wodza widziałem łzy w oczach. Katolicki dziennik „La Croix” opisując te wyjątkowe dla nas historyczne chwile (3 września 1939), nazwał je une emouvante ceremonie religieuse, cytując przy tym liczne fragmenty kazania, nabrzmiałe bólem, ale też wiarą i nadzieją w odzyskanie wolnej i wielkiej Polski. Po nabożeństwie nastąpiła wspólna fotografia przed kościołem. Prezydent, Naczelny Wódz i członkowie rządu mieli przy tym okazję zetknąć się z naszymi rodakami z Paryża, którzy po wzruszającym hymnie Boże, coś Polskę, w kościele, zaśpiewali następnie potężne Jeszcze Polska nie zginęła. Rozśpiewany plac przed kościołem powtarzał: „Marsz, marsz Sikorski…”.
– Czy generał Sikorski był człowiekiem wierzącym?
– Jak najbardziej. Po wspomnianej wyżej ceremonii, dnia 1 października, generał Sikorski, po wyjściu z kościoła, dziękując za „wzruszające” nabożeństwo dodał co następuje: „Księże Rektorze, proszę przyjąć moje oświadczenie, że jestem człowiekiem wierzącym i praktykującym katolikiem. Co niedzielę, jestem w kościele”. Oto wyznanie wiary!
– Polityczne zdolności generała Sikorskiego są przedmiotem licznych kontrowersji. Wielu jest zdania, że generał nie był politykiem wielkiego formatu.
– I w paryskim okresie polskiej państwowości padały te same zarzuty. Lecz trzeba tutaj spojrzeć na generała Sikorskiego na tle czasów, w których działał. Wielcy wodzowie, jak marszałek Petain, słynny z okresu pierwszej wojny światowej, zawiedli Francję i świat, kapitulując przed Hitlerem. Za to Petain został skazany, po uwolnieniu Francji, na śmierć. Armie francuskie i brytyjskie poszły w rozsypkę. Generał Sikorski działał nie jako samodzielny książę na froncie i w polityce, lecz jako członek zespołu francuskobrytyjskiego, który nie przygotował sobie odpowiedniego planu działania na warunki, w których wypadało mu żyć i walczyć. Wodzowie i politycy walczący przeciwko Hitlerowi za mało zwracali uwagę na demoniczny charakter poczynań hitlerowskich Niemiec. Generał Sikorski wierzył w wielkość Francji, w potęgę linii Maginota i w jej dotychczas niezwyciężoną artylerię. Wszystko to zawiodło – nie tylko Sikorskiego. Generał Sikorski został wysunięty jako partner polityków mizernego formatu. Nie mógł przecież działać samodzielnie. Terytorialnie, militarnie, strategicznie, a przy tym politycznie był zależny od potężnych sprzymierzeńców, którzy nie grzeszyli wizją przyszłości, tak charakterystyczną dla wielkich wodzów.
– Jaki był stosunek generała Sikorskiego do polskiej emigracji we Francji?
– Bardzo pozytywny, gdy chodzi o ogólne ramy. Emigracja przecież zasilała naszą Armię dzielnym żołnierzem, co generał Sikorski uznawał i cenił. Gdy chodzi natomiast o jego stosunek do udziału członków organizacji katolickich w Polskiej Radzie Narodowej, to wykazał mało zrozumienia dla nas. Jako opiekun polskich organizacji katolickich we Francji, wniosłem do generała Sikorskiego prośbę o powołanie do Rady Narodowej także przedstawicieli naszych organizacji. Generał Sikorski idąc za radą księdza biskupa Gawliny, nie uważał za wskazane powołać członków z organizacji do mającej powstać Rady Narodowej, skoro ksiądz biskup Gawlina, członek Rady, miał być wystarczającą gwarancją dla obrony interesów katolickich.
W innych jednak sprawach generał Sikorski okazywał bardzo wielką życzliwość zarówno Polskiej Misji Katolickiej, jak i organizacjom katolickim. I tak, na przykład, gdy okazała się potrzeba zorganizowania dla młodzieży, przybywającej z kraju, gimnazjum i liceum, generał Sikorski, jako premier wydał potrzebne zarządzenia, by Misji służyć pomocą finansową i prawną w utworzeniu średniej szkoły imienia Cypriana Norwida w Paryżu. Ambasada polska była w dniach październikowych zbyt zajęta problemami politycznymi, więc stworzenie szkoły średniej przyjąłem do obowiązków Misji, za co generał Sikorski był szczerze zobowiązany.
– Kto z otoczenia Sikorskiego był mu najbliższy?
– Przede wszystkim Ignacy Paderewski, a następnie generał Haller, profesorowie Stroński i Kot.
– Jakim człowiekiem był generał Sikorski w kontakcie osobistym i przy załatwianiu spraw?
– Generał Sikorski był nie tylko żołnierzem, ale i człowiekiem wielkiej kultury, uprzedzającej gościnności, którą dzielił ze światem zachodnim. Gdy było jednak trzeba, okazywał się nieugiętym, lecz zawsze otwartym na zdanie innych.
– Jaka była reakcja społeczności polskiej we Francji po kapitulacji marszałka Petaina?
– Wstrząsająca. Polacy nie spodziewali się takiego załamania. Reakcje były przeróżne. Zrozpaczeni Francuzi płakali, a Polacy nie posiadali się z gniewu, że Francja tak szybko upadła.
– Czy w Paryżu było tajemnicą, że Hitler, obok Anglii, chciał nakłonić także naszego generała Sikorskiego dla budowania nowej Europy?
– Istotnie, starania Niemiec, prowadzone przez wysłanników Hitlera i Ribbentropa dla zjednania sobie Anglii, po kapitulacji Francji, są ogólnie znane. Mniej natomiast są znane umizgi wysłanników Ribbentropa wobec generała Sikorskiego. Jak mi wiadomo z rozmów prowadzonych w Paryżu, jeszcze przed ofensywą na Francję, znaleźli się w stolicy Francji wysłannicy Hitlera do rozmów z generałem Sikorskim. Generał Sikorski tych panów nie tylko nie przyjął, ale polecił policji francuskiej zamknąć ich w paryskim więzieniu. Postawa Sikorskiego wobec Hitlera była niezłomna i nie było w niej żadnych wahań. Niektórzy z niemieckich wysłanników „pokojowych” zostali dopiero po zajęciu Paryża przez Niemców uwolnieni z więzienia.
Po zdobyciu Francji zjawił się w Paryżu niejaki Schwerbel, podający się za przedstawiciela Ribbentropa dla Polaków we Francji. Grasował on także w Poznaniu po zajęciu Polski przez wojska hitlerowskie. Ten to pan przybył również do mnie z propozycją, bym udał się do generała Sikorskiego i zawiózł mu plany Hitlera odnośnie do przyszłej Polski, w zamian za współpracę na froncie wschodnim. Kazałem temu panu opuścić Misję, co też uczynił. Ale po pewnym czasie spowodował moje aresztowanie jako Deutschfeindlich – wroga Niemiec.
– Czy wiadomo Księdzu Profesorowi, jak ksiądz kardynał August Hlond, Prymas Polski, przebywający w tym czasie w Rzymie ustosunkował się do generała Sikorskiego i do rządu polskiego na wygnaniu?
Ksiądz kardynał Hlond bardzo cenił generała Sikorskiego, a do prezydenta Raczkiewicza i rządu polskiego emigracyjnego odnosił się z pełnym zaufaniem. Po ukonstytuowaniu się rządu polskiego w Paryżu przekazał mi w liście z Rzymu instrukcje co do współpracy z generałem i rządem. Tej postawy Prymas Polski do końca nie zmienił.
„Nasza Rodzina”, nr 10 (529) 1988, s. 22-24.