Stan ogołocenia / Z tego miejsca

Poranek nad jeziorem (2024) © Archiwum prywatne / Rafał Jaworski

Stan ogołocenia

Chciałbym porzucić zamęt
zbyt pojemnych symboli,
wielokrotność luster,
elementarne powtórki –
pisać słowa najprostsze
odarte z pozłoty alegorii
i nienależnego patosu.

Wyrażę stan krytyczny nadziei,
która pewnie stoi na nogach glinianych,
a z demonicznych liter metafor
wyłuskam jądro prawdy,
jeśli się jeszcze gdzieś tli.

Chciałbym ominąć archetyp mitów
trwalszych niż marmury pot zastygły
budowniczych piramid.
W milczących wodach Lety
zanurzę figury trenów,
by systemowe miary elegijnych
dystychów zaczęły oddychać
moim pulsem.

Niech wraz ze strugą wody
spłynie z mojej skóry rtęciowy osad
przez sitko prysznica – i żeliwną kratką
zejdzie do kanałów balast przeszłości.

Rozróżniam wszak odpady osobiste
od ojczystych straceń i wiem,
jak chronić ojcowiznę –

mój honor prywatny
i uczciwą wiarę.

 

Z tego miejsca. Dyptyk

1.

Naprzeciw naszego namiotu brzeg
lednickiego jeziora. Strzechy skansenu
wielkopolskiej wsi przezierają wśród nadbrzeżnych
wierzb. Nieopodal odgłosy nowoczesnej drogi
do staropolskiego Gniezna – pęd cywilizacji,
uciążliwy szum wobec łagodnego szemrania
łanów pszenicy za plecami małego sadu.

Dzień upalny, tafla wody cicha.
Śpiew ptaków i cykanie świerszczy.

Z tego miejsca, jak z każdego innego,
można doskonale opisać świat –
jak twierdził Immanuel Kant.

Huk pędzących tirów
świdruje ciszę.

2.

W gorącym powietrzu moc słońca zrównuje człowieka
z niebieskoskrzydłą ważką, której domeną
są przybrzeżne trzciny i wilgoć błota,
ławica płoci, ruchliwość kijanek.
Chłodzę czoło i nagle czuję chłód śmierci.

Chłód śmierci czy jej upalny żar,
a może lęk przed konsekwencją
istnienia? Mewa pikuje nad taflą wody,
ciemnieją trzciny podświetlane błyskami
zachodzących promieni. Wokół życie
z zapachem rumianku.

Śmierci nie bałem się dotąd, raczej
materializacji klęski. Zimne płomienie
kuchennych noży przykładałem do skroni.
Byłem odważny, starałem się.
Teraz wiem, co to lęk                                                                                                   
wiekuisty.

Duchy Księcia Mieszka i Króla Chrobrego
winny skłaniać do heroizmu.
Ich zaprzeszłość to impuls do powierzenia
męstwu swego chromego – być.

Może należy przyjąć archetyp woja
sprzed dziesięciu wieków,
jawne podziały i przydziały męstwa.
Wtedy śmierć stanie po stronie ciała,
które systematycznie umiera.

Na Ostrowiu Lednickim                                                      
woda przykryła ruiny mostów.
Jednak wiem, że są.

Rafał JAWORSKI

Rafał Jaworski (1952) ur. w Sławkowie. Absolwent AGH Kraków. Wydał siedem tomików wierszy. Utwory zostały zamieszczone w kilku antologiach: m.in. Na naszych oczach (2003) poświęcone ks. Jerzemu Popiełuszce, On też jest tylko jeden. Antologia wierszy o ojcu (2014),  Być solą ziemi (2019). Laureat wielu konkursów poetyckich i w dziedzinie eseju. Wydał trzy zbory esejów, ostatnio Miasto i rubieże słowa (2021) Klucze do zbytniej prawdziwości (2023). Od 2008 roku publikuje na łamach „Recogito”. Od połowy lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku tworzy ikony i obrazy sakralne (www.ikony.tychy.pl). Mieszka w Tychach.

 Recogito, rok XXVI, styczeń 2025