W różnorodnej stylistycznie prozie Fragmenty murów obronnych (2021)* Krzysztof Myszkowski dzieli się z czytelnikiem – jak to określa: „po swojemu” – wrażeniami z pobytu w ważnych miejscach kultury. Ukazuje urok rzymskich zaułków, krąży po muzeach, kościołach, zapisuje uwagi po lekturach (Norwid, Flaubert, Miłosz…). Poprzez nagromadzenie nazw ulic i zabytków pisarz pokazuje splendor wiecznego miasta, Rzym zwielokrotniony, a podziwiając wielkość starych rzeźb, gmachów, ich ozdobne fasady, szuka piękna i ładu, prawdy o przeszłości – czegoś trwałego wobec chaosu. Tak samo porywa go nadmiar baroku jak i renesansowy umiar, przejmujące figury Chrystusa, Dante na ściennym malowidle, domy, fontanny, zejścia do podziemi, katakumby, „papież widziany z oddali”.
Poczucie obecności „ja” przy nagrobkach i posągach geniuszy autor ujmuje jako bezradność zwiedzającego wobec ogromu dziedzictwa, jakie człowiek współczesny próbuje naraz ogarnąć, pojąć potęgę i wielkość dawnej sztuki: „Pozostałości, okruchy, fragmenty”. Uczucia towarzyszące mu w podróżach, w rozmowach z głosami Mistrzów dobywającymi się z oddali wieków i z kart ksiąg, są ciągłym nienasyceniem, a najważniejsza rozmowa toczy się tu z głosem wewnętrznym, który go prowadzi, stając się punktem odniesienia: „Liczy się obecność. Ja jestem i jest ktoś ze mną, w każdej chwili. Obecność dobra i zła. To w niej jest główna sprężyna działania”.
Patrzenie „ja” prowadzi nas od panoramy do szczegółu – zaskakuje, gdy nagle wyrusza i zawraca, niepokoi konkretem nieoczekiwanie oświetlonym:
„Zamek Garibaldiego i Muzeum Picassa. W dole wąskie uliczki, puste hale targowe, wolny ruch.// W bistro na zdjęciu stojący przed obrazem z nagim torsem, o ciężko wyciosanej posturze. // Na murach. Przez otwory widok na skały i fale. Postać z liter. Światła Nicei i światła Cannes. Świetliste pasma.// U wylotu rzeki, w jej zakolu, martwy szczur”.
Pisarz zauważa, że nawet wtedy, gdy wyruszamy daleko, wieziemy w sobie doświadczenie i wyobrażenie o miejscu, o indywidualnym widzeniu świata osadzonym na emocjonalnym podłożu, na którym wzrastają obrazy, jakie oglądamy, a ich aura dopełnia się tym, kim sami jesteśmy, z czym przychodzimy, co niesiemy w sobie jako ciężar, a co unosi nas, będąc darem, uskrzydla i pozwala ruszyć dalej:
„Nie wyważanie otwartych drzwi, ale otwieranie tych, które były zamknięte, żeby dostać się do środka”.
„W wirze ducha i ciała, jak w labiryncie i w gąszczu, zdany na współczucie, litość i łaskę, w zmaganiu i w męce, do przodu”.
„Przenikanie i krzyżowanie się siły i słabości”.
„W uśpieniu i czuwaniu, w czasie dążenia i trwania w miejscu, pasji”.
„Nie wiedząc, dokąd z takim uporem idzie i po co, aż zostanie to odkryte”
„Gdy docierają słowa i gdy otwiera się na nie, słyszy rój, cały ten galimatias. Działa wola i znowu jest możliwość wyruszenia w drogę”.
Krzysztof Myszkowski pisze o poczuciu artystycznej tożsamości – w esejach odnoszących się do literatury buduje się w nim nieustannie to, co nazywa za Gombrowiczem „wybieraniem jakości lepszej, odrzucaniem tego, co gorsze”. Motywem przewodnim w rozdziałach prozy o charakterze aforystycznym staje się obserwacja wewnętrznej przemiany duchowej. To książka zarówno literacka jak i filozoficzna, pobudzająca do przemyśleń o tym, jak wiele dokonywało się w ludziach przez wieki nowych odkryć dających światło, a też pojawiały się takie idee, które zaciemniały sens istnienia i tworzenia. Fragmenty murów średniowiecznych miast w Europie opowiadają historię społeczeństw i państw, natomiast „strzępy”, urywki, zapiski stanowią dla pisarza świadectwo jego przeszłości, mur ochraniający przed atakiem pospolitości i natrętnej nowomowy, są znakiem niezależności w myśleniu oraz w wyborze lapidarnych środków wyrazu. Jego refleksje przybierają formę zwięzłych zdań z wyrazistą pointą:
„Strzępy, które ma się w sercu, od lat na pierwszym lub dalszym planie, niekiedy jakby na dobre wycofane i pogrzebane, ale zjawiają się znowu i są”.
„Jestem im wierny i one są mi wierne, choć niekiedy długo nieobecne. Upadam, dążąc do nich, ale podnoszę się i ruszam dalej, nie tylko swoimi siłami, to jasne”.
Czerpiąc z zasobów kultury, z pejzażu, ze wspomnień, z doświadczeń każdej chwili, pisarz nie nakłania do żadnego wyboru, nie przeciąga na swoją stronę, po prostu rozmawia z sobą nieśpiesznie o przemianach duchowych, jakie w nim się toczą, o estetycznych objawieniach w świecie oglądanym z bliska, namiętnie. Opowiada o doznaniach, jakie zachłanne patrzenie pozostawia w człowieku, do głębi go przeobrażając, pomagając odnaleźć nieznane słowa, gdy mówią za poetę, myśliciela, człowieka poszukującego, który wie, że zawsze trzeba wybierać między dobrem a złem, nie łudzić się, że to, co wartościowe, staje się bez naszego udziału:
„Ten głos, który słyszę od dawna, odzywa się raz po raz, nieraz po długim milczeniu, ale mnie nie opuszcza, nie daje za wygraną. Porównuję, mierzę się z nim i zmagam, jest ważnym punktem odniesienia”.
Teresa TOMSIA
*Krzysztof Myszkowski, Fragmenty murów obronnych, Biblioteka „Kwartalnika Artystycznego”, Tom 21, Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury, Bydgoszcz 2021.
Teresa Tomsia – poetka, eseistka, autorka prozy dokumentalizowanej i szkiców literackich Niedosyt poznawania (2018). Ostatnio ukazał się wybór jej wierszy W cieniu przelotnego trwania (WBPiCAK, 2021). Mieszka w Poznaniu.
Recogito, rok XXII, marzec 2022