Każdego lata do francuskiej stolicy ciągną turyści z całego świata. Odnosi się wrażenie, iż z każdym rokiem jest ich coraz więcej. Miasto świateł przyciąga jak magnes. Renomowane muzea szturmują tłumy. W restauracyjkach brakuje miejsc, więc anektuje się trotuary. Ludzie cisną się jeden obok drugiego, ale są szczęśliwi. Każdy bowiem chce być w miejscu znanym i opiewanym na wiele sposobów. Ciekawość i snobizm królują. Paradoksalnie to i dobrze, i źle. Miasto zarabia krocie i po kilku latach covidowej posuchy nadrabia finansowe straty. Cichych zakątków trzeba poszukiwać z dużą cierpliwością. W rzeczywistości ich nie brakuje i kto tylko chce, może z łatwością je odnaleźć.
Usytułowane w paryskiej szesnastej dzielnicy Musée National des Arts Asiatiques – Guimet, popularnie zwanym Muzeum Guimet, nie jest konkurencją dla Luwru, Musée d’Orsay czy pałacu wersalskim. Jednak udając na Place d’Iéna pod numerem 6, można oderwać się od tłumów i odnaleźć spokój. Chiny, Japonia, Kambodża, Nepal, Pakistan, Wietnam czy Indie odsłaniają tu swoje sekrety. Choćby wiarę w opatrzność i boskość określonych bóstw, jak też w ludzki i boski byt. Otwarta przestrzeń na dachu budynku, zamieniona przez pejzażystów w sekretny, zacieniony roślinnością ogród, pozwala uciec od tłumów i od telefonów komórkowych albo zatopić się w lekturze. Ewentualnie można zrelaksować się na wygodnych leżakach.
Panorama Paryża ze złocącą się kopułą kościoła Inwalidów w tle to dodatkowy atut tego miejsca. Do starszej części muzeum można zaglądać poprzez oszklony dach, gdzie w rotundzie, której okazałość widać wraz z fasadą, znajduje się niebywały skarb – otwarta dla szerokiej publiczności wielka biblioteka. Muzeum swoje istnienie zawdzięcza Emilowi Guimet (1836-1918), lyońskiemu przemysłowcowi i erudycie. Podróżował często i daleko. Fascynacja krajami Azji, ich mądrością, medycyną, religią i sztuką znalazła odbicie w jego pokaźnej kolekcji. Swoje zbiory przeniósł z Lyonu do Paryża w końcu XIX wieku, gdy w latach 1888-1889 architekt Charles Terrier zbudował w Paryżu okazały budynek.
Kolekcja rozrastała się dzięki hojnym donatorom. Wystarczy wymienić Lionela Fournier i małżeństwo Krishny i Jeana Riboud. Dzięki hojności wielu donatorów powiększa zbiory. Jeżeli kogoś nie zainteresują azjatyckie bóstwa, może wstąpić na filiżankę zielonej herbaty bądź zjeść małokaloryczny obiad. Nie może zaś liczyć na to, iż herbatę przygotuje i zaparzy z prawdziwego zdarzenia gejsza. Pocieszeniem może okazać się zatopienie się w tajnikach azjatyckiej filozofii, będącej bazą tamtejszej medycyny liczącej sobie ponad 5 tysięcy lat. Tego typu wystawę zaproponowało Musée Guimet na letnie miesiące.
Jeśli chodzi o zdrowie, według medyków Dalekiego Wschodu stosujących leczenie niekonwencjonalne, optymalne rezultaty można uzyskać prostymi sposobami. Podstawą jest przywrócenie równowagi między ciałem i duszą. Dlatego trzeba dbać tak o fizjologię, jak i o psychikę. Nie można też zapomnieć o równowadze pomiędzy człowiekiem a naturą. Azjatycka medycyna od wieków opiera się na diagnozie i całościowej terapii. Uwzględnia właściwości psychiczne i organiczne organizmu.
Mądrości ludzkiej nigdy za wiele. Na paryskiej wystawie „Médecines d’Asie, l’art de l’équilibre” znalazło się blisko trzysta eksponatów odsłaniających tajniki medycyny indyjskiej, chińskiej i tybetańskiej. Poznać można też m.in. koncepcję pięciu żywiołów i pięciu układów organizmu, różnego typy temperamentów, punkty akupresury, zioła i produkty zalecane choremu po uzyskaniu odpowiedniej diagnozy. Konwencjonalna medycyna korzystająca z wiedzy i doświadczenia azjatyckich konfratrów zaczęła być studiowana już w XVIII wieku, a obecnie oba rodzaje podejścia do kwestii zdrowotnych próbują nawzajem się uzupełniać, wyciągając ze wzajemnych kontaktów istotne i pożyteczne wnioski.
Anna SOBOLEWSKA
Anna Sobolewska – urodziła się w Białymstoku. Studiowała pedagogikę w Krakowie. Współpracowała między innymi z paryską Galerią Roi Doré i ukazującymi się we Francji czasopismami: „Głos Katolicki” i „Nasza Rodzina”. W roku 2015 w Éditions Yot-art wydała książkę Paryż bez ulic. Jocz, Niemiec, Urbanowicz i inni. Od ponad trzydziestu lat mieszka w Paryżu.
Recogito, rok XXIV, sierpień 2023