Teresa

Teresa Błażejewska (druga od lewej) w gronie przyjaciół (Warszawa, 2016) © Marek Wittbrot

Teresę Błażejewską poznałam w Paryżu w latach dziewięćdziesiątych. Spotykałyśmy się od czasu do czasu w redakcji Głosu Katolickiego, wówczas redaktorem katolickiej gazety emigracyjnej była Agata Żmudzińska. Nie byłyśmy zaprzyjaźnione. Teresa była dla mnie panią, osobą dosyć energiczną, obracającą się w kręgach polskiej emigracji, jak i we francuskich kręgach zaprzyjaźnionych z Polską. Nasze drogi w późniejszym czasie zaczęły się coraz częściej krzyżować, z czego wywiązało się zażyłe koleżeństwo, którego nie śmiem nazwać przyjaźnią.

Teresa po przyjeździe do Paryża zaangażowała się na wielu frontach emigracyjnego życia. Swoje umiejętności, wykształcenie, doświadczenie w pracy z ludźmi szybko przeniosła na grunt paryski, wiążąc się z Polską Misją Katolicką i ośrodkiem pallotynów mieszczącym się przy rue Surcouf. W Polsce pracowała jako redaktor wydawnictwa Wiedza Powszechna. Pełniła również obowiązki kierownika działu wydawnictw Polskiego Towarzystwa Higieny Psychicznej. Nie miała więc trudności w zorganizowaniu poradni dla wielu zagubionych osób, przybywających do Francji w celach zarobkowych i nie umiejących się odnaleźć w świecie zupełnie obcym, często niespełniającym wymarzonych oczekiwań. Bardzo dużo pisała, przeprowadzała wywiady, nawiązywała kontakty z ciekawymi, czasami zapomnianymi przez Polskę dawnymi jej obywatelami, których los rzucił na obczyznę. Dzięki Teresie i ja mogłam dotrzeć do tych osób, poznając ich ciekawe, czasami tragiczne życiowe drogi.

Była osobą często przyjmującą w niewielkim mieszkanku swoich przyjaciół, przygotowując polską wigilię czy też świąteczne wielkanocne śniadanie. Mój kontakt z Teresą przetrwał do ostatnich jej chwil życia. Od momentu, kiedy wróciła do Polski i zamieszkała w swoim upragnionym i wymarzonym mieszkaniu na Kabatach w Warszawie, pozostały nam rozmowy telefoniczne, ale nie tylko. Odwiedziłam ją kilkakrotnie osobiście, będąc w Polsce i zahaczając na krótko o Warszawę. Niestety, za każdym razem poznawałam brak sił, jej cierpienie i niemożliwość powrotu do czasu, który zostawiła na zawsze za sobą.

Bardzo chciała wrócić do Paryża, do miejsc które ukochała. Niestety przebyte operacje uniemożliwiały jej podróżowanie, ale więź nigdy się nie przerwała. Gościła w swoim warszawskim mieszkaniu wielu polsko-francuskich przyjaciół i zawsze była ciekawa losów tych, których tam zostawiała. Wiadomość o śmierci mojej starszej koleżanki przyjaciółki dotarła do mnie w dzień dla wielu z nas radosny, dzień Bożego Narodzenia, wszyscy jednak wiemy, iż śmierć przecina ludzkie życie według swego kalendarza.

Tereniu patrzę na Twoje zdjęcie zamieszczone dawno temu w „Głosie Katolickim”, na którym uśmiechasz się zalotnie, i niech tak zostanie.

Anna SOBOLEWSKA 

Anna Sobolewska – urodziła się w Białymstoku. Studiowała pedagogikę w Krakowie. Współpracowała między innymi z paryską Galerią Roi Doré i ukazującymi się we Francji czasopismami: „Głos Katolicki” i „Nasza Rodzina”. W roku 2015 w Éditions Yot-art wydała książkę Paryż bez ulic. Jocz, Niemiec, Urbanowicz i inni. Od ponad trzydziestu lat mieszka w Paryżu.

Recogito, rok XXV, grudzień 2024