ŻYJEMY w ciekawych czasach, kiedy wiele rozmaitych legend i podań znajduje pokrycie i potwierdzenie swej autentyczności w wynikach badań i odkryciach naukowych.
Przed kilku laty prof. Rudolf Kozłowski z Krakowa przeprowadził konserwację łaskami słynącego obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Systematyczne badania naukowe farb, zaprawy malarskiej, płócien i deski Obrazu pozwoliły odtworzyć interesującą jego historię.
Według tradycji obraz miał namalować na desce cyprysowej św. Łukasz w Palestynie, skąd przez Konstantynopol a potem Ruś cudowny wizerunek Matki Boskiej dostał się w roku 1382 na Jasną Górę. Z licznych pisarzy i kronikarzy średniowiecznych jeden tylko Długosz w swym Liber beneficiorum ma pewne zastrzeżenia co do autorstwa obrazu. Pisze bowiem, że obraz ten, jak utrzymują, jest jednym z tych, które namalował własnoręcznie św. Łukasz Ewangelista.
Ten sam Długosz i wielu innych pisarzy podaje, że przed świętami wielkanocnymi 1430 roku obraz został w czasie rabunku klasztoru poważnie uszkodzony. Tablica, na której był namalowany, rozpadła się na trzy deski. Dzięki Władysławowi Jagielle obraz odnowiono w Krakowie.
A co stwierdził prof. Rudolf Kozłowski? OBECNY wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej – jak na to wskazuje między innymi charakterystyczny dla tego okresu liściasty ornament ramy obrazu – został wykonany w XV wieku.
Badanie deski, na której obraz namalowano, potwierdziło przekazy kronikarzy wspominających o powstaniu obrazu w roku 1430 lub wkrótce po nim. Należy więc wierzyć, że miejscem wykonania był zgodnie z kronikarzami Kraków.
Ornament ramy, książeczka, którą trzyma Dzieciątko Jezus i suknia Matki Boskiej wskazują na to, że namalowano je w XV wieku, ale twarz Matki Najświętszej można uważać za kopię wzoru starochrześcijańskiego. „Twarz, ręce i stopka Dzieciątka – podaje w swym sprawozdaniu prof. R. Kozłowski – są i kopią pierwowzoru i własną inwencją artysty XV-wiecznego”.
Prawdopodobnie obraz był tak bardzo uszkodzony, że nie nadawał się do naprawy. Deskę jednak, na której był namalowany, uważano za relikwię. Została więc też ona z nadzwyczajną pieczołowitością naprawiona i namalowano na niej nowy obraz według pierwotnego malowidła, posługując się jako wzorem wizerunkiem na porwanym przy profanacji płótnie.
Zachowane autentyczne plastyczne nimby – kręgi świetliste nad głowami Najświętszej Maryi Panny i Dzieciątka – nie pozwoliły ani na milimetr zmienić układu głów. Matka Boska musiała być namalowana frontalnie i hieratycznie, tak jak na pierwotnym obrazie. Pewne charakterystyczne szczegóły Jej oblicza, jak długi i wąski nos, małe usta, oczy o kształcie migdałowym, błyski na oczach symetryczne od środka, jak i asymetryczność dolnej części twarzy wskazują, że malarz chciał jak najwierniej odtworzyć pierwowzór. Malowane cięcia biegnące przez policzek miały stwarzać sugestię, że jest to ten sam obraz, który uległ profanacji.
Obecność nimbów na obrazie wyklucza powstanie pierwotnego malowidła przed V wiekiem, a pozwala przypuszczać, że powstał w wieku VI lub VII. Grudki brązowej masy i włókna szczątków zetlałego płótna, odkryte przy konserwacji płótna, również potwierdzają przypuszczenie, że oryginał powstał przed średniowieczem.
OBRAZ Matki Boskiej Częstochowskiej przypomina przy tym znane portrety antyczne helleńsko-egipskie z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Jednocześnie jednak przypomina obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem (z początków V wieku), znajdujący się w kościele Santa Maria Nuova de Urbe w Rzymie. Tradycja mówi, że obraz ten powstanie swoje zawdzięcza właśnie św. Łukaszowi.
Ciekawy fakt: deska lipowa, na której namalowany jest nasz obraz, nie wykazuje od tylnej strony żadnego stoczenia przez robactwo. Bardzo więc możliwe, że miała kiedyś drugą deskę – cyprysową — umocowaną z tyłu obrazu dla uchronienia drewna lipowego przed owadami. Uczeni potwierdzają używanie podobnej ochrony obrazów w dawnych wiekach. A więc?
Wyniki badań mogą tylko pogłębić nasze przywiązanie, miłość i cześć, jakimi otaczamy łaskami słynący obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.
Adam DUBOWSKI
Adam Dubowski (1910-1998). Urodził się w Warszawie, gdzie studiował prawo. Po wojnie związał się z Poznaniem, był asystentem Katedry Prawa Administracyjnego Uniwersytetu Poznańskiego. Od roku 1956 współpracował z „Przewodnikiem Katolickim”. Był autorem książeczek dla dzieci i prac krajoznawczych poświęconych zabytkom Poznania i Wielkopolski. Przez kilka lat regularnie publikował swoje teksty w pallotyńskim miesięczniku. Zmarł w Poznaniu, pochowany został w gobowcu rodzinnym na warszawskich Powązkach. Wspomnienie zostało zaczerpnięte z rodzinnych archiwów.
„Nasza Rodzina“, nr 7-8 (250-251) 1965, s. 5-6.