Francuzi nazywają tego typu prezenty cadeau empoisonné (zatruty prezent). To taki, który pod pozorem beneficjum okazuje się szyderstwem. Zdaje się, że to właśnie tego typu prezent przygotowali bracia Sekielscy Kościołowi w Polsce na setną rocznicę urodzin Jana Pawła II. Ba, zapowiedzieli, że w 2021 roku pojawi się część trzecia ich filmowej trylogii. „Będziemy robić film o Janie Pawle II – zdradził Tomasz Sekielski. Postaramy się znaleźć odpowiedzi na pytania: co wiedział, czego nie wiedział, co robił i czego nie robił Jan Paweł II, jeśli chodzi o walkę z przestępstwami seksualnymi, których dopuszczali się duchowni w trakcie jego pontyfikatu. To będzie film, który w gruncie rzeczy będzie rozgrywał się poza Polską. Będziemy dużo jeździć po świecie, mamy długą listę rozmówców”.
Sekielscy muszą mieć niezłe „zaplecze”, skoro z takim impetem mają zamiar zabrać się do ukończenia tryptyku poświęconego pedofilii w Kościele. Niektórzy jednoznacznie twierdzą, że stoi za tym „lewica”, która wyznaczyła sobie misję „rozliczenia Kościoła”, a nawet doprowadzenia do zerwania Konkordatu. Nie jest to jednak zasadniczy nerw dzisiejszego felietonu. Dlatego przejdźmy do rzeczy.
Kilka dni temu pisząc o smutnej historii ks. Georges Finet, współzałożyciela Foyer de Charité, zaznaczyłem, iż nie powinniśmy się dziwić, że „Bóg robi porządki w swoim domu”. Dziś, po obejrzeniu II części filmu braci Sekielskich dorzucę: nie powinniśmy się też dziwić, że Bóg porządkuje swój dom „obcymi rękami”, skoro sami w tym porządkowaniu ciągle się jeszcze ociągamy. W rzeczy samej, przez lata patrzyliśmy na sprawę z pozycji tzw. „korpolojalności” – jak ciekawie nazwała ów fenomen Monika Białkowska w tekście Jak się bawię w chowanego. Mechanizm korpolojalności doskonale widać w filmowej scenie z siostrą zakonną przyznającą, że niby wiedziała, ale nie na 100 procent. A poza tym: „Andrzejku, co ja mogę?”; „Andrzejku, ja nawet nie mam pozwolenia”. To jeden z najbardziej poruszających momentów filmu…
Wielu komentatorów „filmowej twórczości” braci Sekielskich zauważa, że ich filmy Tylko nie mów nikomu oraz Zabawa w chowanego zostały zrobione tylko dlatego, iż katolicy, zarówno hierarchia jak i świeckie elity, nie wytworzyły mechanizmów obrony przed pedofilską patologią. Tak twierdzi między innymi, filozof i publicysta, Tomasz Terlikowski. Przyznam się, że nigdy za nim nie „przepadałem”. Zdziwiłem się nawet, gdy go zobaczyłem w filmie Sekielskich. Próbując jednak dotrzeć do motywacji, która go skłoniła do wystąpienia w filmie w roli eksperta, znalazłem co poniżej: „Odpowiem tak jak dziś moim dzieciom, które mnie o to zapytały. Bo chcę, żeby moje, i wszystkie inne dzieci były we Wspólnocie, którą kocham; bo chcę, żeby kiedyś moje dzieci wiedziały, że w tej sprawie byłem po stronie ofiar, a nie instytucji; bo wierzę, że tylko mówiąc o tej sprawie, ujawniając zło i struktury grzechu można coś zmienić”. I dodaje: „Pan Bóg może się posłużyć dla rozwiązania rozmaitych problemów nie tylko ludźmi o nieposzlakowanej opinii i bezdyskusyjnych intencjach, ale każdym. Jeśli mógł się posłużyć cudzołożnikiem Dawidem, zapierającym się Piotrem czy oślicą Balaama, to może posłużyć się także braćmi Sekielskimi, nawet jeśli ich intencje nie są przyjazne Kościołowi. Zastrzegam, że nie stawiam takiej tezy, bo nie wiem– tłumaczy publicysta. – Wiem, że na razie to oni zajmują się tematem. Jeśli lepiej zrobi to «Gość Niedzielny» czy «Niedziela», jeśli to one zajmą się ofiarami i wskażą sprawców, to będę im kibicował z całego serca i – jeśli o to poproszą – będę pomagał ze wszystkich sił. Wybaczcie jednak, ale w to nie wierzę”.
To prawda, ale nie do końca. Pomyślmy chociażby o ogromnej pracy, jaką wykonał jezuita, o. Adam Żak, który od 2013 roku jest Koordynatorem Episkopatu Polski ds. ochrony dzieci i młodzieży. To on zainicjował już w 2014 roku powstanie Centrum Ochrony Dziecka w Krakowie. Przez lata swej działalności ojciec Żak z ekipą współpracujących z nim specjalistów przeszkolili około 6 tysięcy osób w całej Polsce. Wśród nich są księża, zakonnicy i zakonnice, wychowawcy w seminariach i sami klerycy, katecheci, animatorzy grup parafialnych i inne osoby zaangażowane w wychowanie dzieci i młodzieży w różnego rodzaju działalności Kościoła. Dzięki jego pracy zostały też wypracowane i przyjęte przez Konferencję Episkopatu Polski procedury, wytyczne oraz zasady prewencji obowiązujące w całym polskim Kościele.
Oczywista, same dokumenty, nawet najmądrzejsze, nie wystarczą. Potrzebne jest gruntowne „sprzątanie”, czyli oczyszczenie Kościoła z patologii. Nie wolno nam jednak dopuścić, by patologię utożsamiano z całym Kościołem. A zwłaszcza, nie wolno pozwolić, by dla uporządkowania stada owiec, wpuścić doń wilki!
Obraz wilka w Biblii, sztuce czy kulturze – przynajmniej tej naszej europejskiej – jest zasadniczo negatywny. Już w Księdze Rodzaju można przeczytać proroctwo Jakuba: „Beniamin – wilk drapieżny, co rano rozrywa zdobycz, a wieczorem rozdziela łupy” (Rdz 49,27). W Księdze Ezechiela, wilk przedstawiany jest jako symbol dzikości: „Przywódcy (mowa tu o pozbawionych skrupułów książętach Judy), są jak wilki rozdzierające zdobycz” (Ez 22,27). W Ewangelii, Jezus nie tylko posyła 72 uczniów jak „owce między wilki”, ale też ostrzega: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami” (Mt 7,18). Wilka, jako symbol niebezpieczeństwa i zagrożenia, przedstawia również św. Paweł: „Wiem, że po moim odejściu – pisze Apostoł narodów, wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada” (Dz 20,29).
Wilk uosabia w Biblii drapieżność, bezwzględność, chciwości i pazerność. Podobnie jest w sztuce i w literaturze. Wilk symbolizuje zniszczenie, strach, naturę nieopanowaną, okrucieństwo, agresję, nieustępliwość, zawiść i kłótliwość. Nie pozwalajmy więc na to, aby „wilki” porządkowały nam Kościół. Zróbmy to sami.
Stanisław STAWICKI
Rzym, 18 maja 2020 roku
Ks. Stanisław Stawicki. Pallotyn. Urodził się w 1956 roku w Kowalu. Wyższe Seminarium Duchowne w Ołtarzewie ukończył w 1982 i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie. Studiował w Rzymie (1986-1988). Przez wiele lat pracował na misjach w Rwandzie i Kamerunie (1983-1999), gdzie pełnił stanowisko mistrza nowicjatu (1990-1999). W roku 2003 na Wydziale Teologicznym jezuickiego Centre Sèvres w Paryżu obronił swoją pracę doktorską Współdziałanie. Pasja życia. Życie i działalność Wincentego Pallottiego (1795-1850), założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Przez trzy lata (do października 2011 roku) prowadził Międzynarodowe Centrum Formacji Pallotyńskiej „Cenacolo” przy Via Ferrari w Rzymie. W kwietniu 2012 roku został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie (Demokratyczna Republika Konga). W latach 2014-2017 był sekretarzem Zarządu Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie. Od 2017 roku jest kustoszem kościoła Santissimo Salvatore in Onda w Rzymie.
Recogito, rok XXI, maj 2020