Maciej Niemiec (7 X 1953, Warszawa – 25 I 2012, Paryż)
Tomik Geranium* Macieja Niemca został wydany przez Instytut Mikołowski (2014) z podtytułem Ostatnie, czyli nowe wiersze z lat 2009-2011 i jest niespodziewaną nagrodą dla wiernych czytelników, dla których nagłe odejście poety okazało się bolesne, niesprawiedliwe. Odczytać można ten ocalony pośmiertnie zbiór jako pozostawioną summę nakazującą zapisać pożegnanie z adresami i ludźmi, z młodością i legendą Paryża, gdzie autor szukał swojego miejsca (urodził się w Warszawie, mieszkał we Wrocławiu, skąd na stałe w 1987 roku wyjechał z rodziną do Francji).
Od początku twórczej drogi w patrzeniu poety na rzeczywistość ważne były zapachy i cienie, intrygowała go gra światła i ciemności, a także bliska obecność kobiecego ciała nadająca sens przemijaniu, obraz piękna, którego nie sposób opisać, zatrzymać, znaleźć ostateczną odpowiedź. „Trwaj, trzymaj w zziębłej dłoni garść śniegu” pisał w tomiku Kwiaty akacji (W drodze, 1994), a kilka lat później gorzko podsumowywał doświadczenie wspólnoty: „To co próbowaliśmy/ nie wystarczyło, choć było tego tak wiele. // Chyba trzeba próbować / być tak, jakby nic się nie wydarzyło. // Rozróżnić przedmiot i podmiot (Dance or die, Biblioteka Telgte, 2003).
Poetę fascynowało niewiadome, zjawiska nieodkryte spojrzeniem czy przeczuciem, żywioł ciemności nie do przekroczenia, „nietknięta kartka”. nocy, która jest darem, ale też obciążeniem, niedosytem poznawania. Zbiór poematów w autorskim opracowaniu (Stan nasycenia, 2012) został wydany kilka miesięcy po tragicznej śmierci poety. Nie był już w stanie doznać więcej, obronić się przed życiem w mieście, gdzie toczył spory filozoficzne i eschatologiczne: „Nareszcie wątpiąc, że jednym słowem / Mógłbym zadać koszerny cios ciemności / Tego światła, które oślepia jadalną część mowy – / Jej język na moim, dotykam jej dłoni, jest pusta”.
W tomiku Geranium znajdujemy kontynuację wcześniej podejmowanych wątków: medytacja nad losem poety w świecie pozbawionym mitów, zmaganie się człowieka z pustką i grozą egzystencji, szukanie ratunku w różnorodnych wizjach, nieudane próby nawiązania trwałych więzi z kobietami, utrata, brak, niepogodzenie, bo jednostkowa prawda nigdy nie będzie upragnioną całością. „Niemiec w żadnej ze swych książek nie starał się być powiernikiem niczego, co nie jest przynależne pojedynczej roli jednostki, wpisanej w bezwzględne prawidła ujarzmiania jej przez świat najbliższy – świat surowych nakazów oraz tępych wyborów (Maciej Melecki, z posłowia). Poeta z pietyzmem podchodził do swoich utworów, starannie przygotowywał teksty do publikacji, zmieniał, poprawiał. Język traktował jako narzędzie pracy i życia. W 1998 roku został laureatem konkursu Mistrz Polskiej Ortografii, słowniki miał za sprzymierzeńców, zatem niedbała korekta Geranium kładzie się pewną skazą na ciekawie obmyślonym wydaniu (z portretami autora z białą kartką w dłoniach, podczas poetyckiego wieczoru, fot. Jerzy Suchanek).
Uwagę przyciąga w tym zbiorze poemat Ogrody Trocadéro jako miejsce pielgrzymki ludzi ku pięknu, cudo kultury w połączeniu z przyrodą. Poeta wychodzi ze stacji metra niby Orfeusz wydobywający się z podziemia, „By spotkać inną” rzeczywistość, poezję, kobietę, twarz, którą wciąż próbuje rozpoznać w wyuczonym wzorze, jednak żadne z nowych miejsc nie okazuje się tym oczekiwanym, ostatecznym rozwiązaniem zagadki bytu. Zobaczyć świat, czyli przymierzyć go do zapamiętanych obrazów, opowiedzieć siebie utraconego i pragnąć nowego, gdyż drogą człowieka jest porażka, słabość, pęknięcie: „Wieża żarzy się / Pomarańczowo jak wygasająca rewolucja. Starcze / Usta Republiki śmieją się niepewnie głosem dziecka / Zapomnianego w piaskownicy, już zapisanego / Na bezsenność następnej generacji. Dziecko nie widzi/ Mnie
Widzieć i wiedzieć. Wiedza o świecie jest jak „iskrzące się na śniegu / Drobiny światła”, nauka niepewna, zwodnicza, nie dająca pewności celu. Pisanie i życie bywa poruszaniem się zboczem góry po obu jej stronach naraz, „Droga była prosta, jak zwykle, lecz teren bardzo nierówny”, a żadna „mapa” nie może być użyta dwa razy, choć znany kierunek i przywołane pragnienie („W dół schodzi się osobno, każdy w swoim / Tempie”). Zdeterminowane poetyckie ego próbuje odtworzyć mapę życia, przymierzyć wzór dzieciństwa do obecnego stanu, choć „wewnętrzny stenograf nadal zapisuje nieczytelnie”. Nurtuje go to, co niewidzialne i nieosiągalne – wyprawa w nieznane, mroczne; wszystko się rozpada, wymyka, nie daje poczucia pewności, dlatego trzeba tworzyć mapę swojej drogi „Pod spojrzeniem nietykalnego Zbawcy”, ufać wrażeniom, doznaniom chwili, gestom, zapachom, cieniom. Tytułowe „geranium” to nazwa rośliny leczniczej, z kwiatami dającymi ożywczy zapach. Zmysły nie kłamią, węch, dotyk dają doświadczenie istnienia. Dawne obrazy nakładają się na nowe złudzeniem trwania, a jednak człowiek – jak przypomina wcześniejszy wiersz Flogny, tego dnia i tego poranka (Świat widzialny, 1998) – czuje się niepewny w swoim egzystowaniu niszczonym przez czas, zagrożony w poznawaniu: „obcy wobec widzialnego”
Widzenie – zauważa poeta w autobiograficznym wierszu z Geranium – daje iluzję posiadania przestrzeni życia, a gdy przyjdzie pora, znika wraz z nim. Jedynie tę jedną chwilę spojrzenia na świat można ocalić w metaforze: „To było dawno // a później nadeszła chwila, jakiś sezon, kiedy dojrzałem / do gniewu, później do obojętności, do porozumienia z sobą, / że los będzie ciemnym zapisem na białych kartkach papieru, // odwrotnie, niż los bielejących w ciemnej nocy gwiazd” (Nieuchwytna biel).
Maciej Niemiec miał świadomość, że jest poetą wybitnym, wrażliwym na szczegół, oryginalnym, osobnym. Konsekwentnie toczył w poezji dialog z sobą i światem o imponderabilia, pytał bohaterów wierszy o granice ciała i duchowości, „gdzie zaczyna się chaos”, szukał nadziei, nowego otwarcia. Ptak z czerwonym okiem na parapecie, którego pyta w wierszu: Gdzie przebywa spełnienie i spokój?, uosabiający łączność z Naturą, wypowiada pragnienie równowagi. Poeta w codzienności zagubił się, zerwał więzi z bliskimi mu ludźmi, zatracił proporcje dające ochronę przed zniszczeniem. Zniweczył nadzieję, skracając życie, natomiast w poezji posiadł niezwykłą moc przeciwstawiania się nicości i równoważenia jej świetlistą metaforą: „W Wenecji zrozumiałem, że może żaden świat / nie zasługuje na podziw”. Poeta Maciej Niemiec pozostał jednak częścią podziwianego świata i światła sztuki, a książką Geranium wydawcy-poeci składają należny hołd mistrzostwu jego poetyckiego słowa. Pozostawionymi świetnymi poematami obronił status artysty słowa należny mu od współczesności, która o sztuce metafory coraz bardziej zapomina.
Teresa TOMSIA
* Maciej Niemiec, Geranium, posłowie Maciej Melecki, Instytut Mikołowski, Mikołów 2014
Teresa Tomsia – poetka, eseistka, autorka książek poetyckich, felietonów literackich i prozy o deportacjach z nowogródzkiej ziemi. Mieszka w Poznaniu. Recenzja ukazała się w dwumiesięczniku literackim „Topos” 5/2014.
Recogito, nr 78 (styczeń-czerwiec 2015)