W pierwszym tygodniu lutego 1922 wyszła druga lista ofic. rez. którą i ja byłem objęty. 13-go pakowałem swoje rzeczy… czekam na odprawę. 15.11.1922 r. odjazd wieczorem z pporkami Dryzną i Kuhnem do Warszawy. W pociągu wszystkie miejsca były zajęte siedziałem prawie przez cały czas podróży na mojej walizie… na korytarzu. 10.30 w Warszawie. Chodziliśmy po mieście… kupiłem odznakę Szkoły Podchor. za 1.500 marek. Moi dwaj koledzy wyjechali o 2 godziny wcześniej w kierunku Poznania. Ja zaś o 24-ej przez Toruń do Bydgoszczy. O godz. 6-ej dnia 17.11. w Bydgoszczy. Idę do brata Ignacego na Dworcowej 31… Wychodzi p. Pyszka do pracy i bramę otworzył. Zaraz mnie poznali. Tu zatrzymałem się parę dni… potem do Koronowa. Wchodzę do kuźni… było to pod wieczór… ojciec i brat Janek pracują… waląc młotami po kowadle… myśleli, że przyszedł jakiś policjant, nie spodziewając się za nic w świecie podobnej wizyty. Jednak pomyłka chwilowa minęła… oczy ojcowskie poznały syna Józefa… i dalej do kolacji. Naturalnie rozmowa serdeczna i rozczulająca do północy. Za kilka dni pojechałem do szwagra w Tucholi. Mile i życzliwie mnie przyjęli. Gosposia panna Marta starała się dogodzić pod każdym względem. Z Tucholi do Polskiego Cekcyna do wuja. Początkowo nie poznają… pierwszego spotykam kuzyna Nikodema… następnie wuja. Od razu po rodzie poznaje i mówi „nie jest to Józef…. ?” Ze stodoły idziemy do izby… do ciotki, która nieco zdumiona myśląc, że to chyba policjant przyszedł w sprawach nieprzyjemnych… Później wszystko uzgodniło się jak najlepiej. Ostatnia przybyła kuzynka Leokadia, oczywiście uradowana… uściski serdeczne. W domu, w gospodarstwie, wszędzie porządek wzorowy… „choć ubogo, ale chędogo”. Goszczą mnie ze szczerego serca, szczęśliwi, że po tak długiej przerwie ich odwiedziłem. Opowiadaliśmy sobie wzajemnie o sprawach familijnych i różnych przeszkodach, które zaszły w międzyczasie.
Wróciłem do Koronowa, pod koniec marca z całym pakunkiem. Ojciec mój niezbyt był zadowolony z mego zwolnienia się z wojska. Pojechałem do lgnącego w naukę na drogerzystę zacząłem na dobre 1-go kwietnia 1922 roku. Smutno mi i nowe przedstawia się życie cywilne. Bardzo często myślami bywałem przy wojsku, gdzie jako oficer rozkazywałem i mnie słuchano, tu jako subjekt (uczeń) trzeba słuchać szefa. Grupa domowników była dość poważna: brat, jego żona z małą córeczką, Władzia, Eryk, drugi brat Władysław i ja. Od dobrobytu się nie przelewało… czasy powojenne…; nieporozumienia i wymówki itp…
[…] Oczekiwano nas na dworcu. Zainteresowałem się trochę miastem. Poza dworcem, który jest wspaniały, poznałem kilka ulic… zabudowania ładne. Idziemy do mieszkania przy ulicy „Na Bajkach” nr 16. Przedstawiono mnie p. Boguckiej, gospodyni domu, p. Janiczkównej Irenie, W. Władyce, Jankowi bratu i kilku innym osobom. Gospodarstwo po kawalersku. Opowiadaliśmy sobie do późnej nocy. Przygotowano mi posłanie na podłodze. Panna Irena zaczęła umizgiwać się do mnie i niespodzianie dała mi całusa… spojrzałem na nią poważnie… trochę się zawstydziła… może miałem być jej pierwszym narzeczonym… a tu rozczarowanie… […] Szybko przesiadłem się do wagonu na Warszawę w tymże pociągu. Odjazd o godz. 1-szej z minutami przez Częstochowę, Koluszki i Skierniewice. Do południa spacerowałem. W południe odjazd przez Toruń do Bydgoszczy. W Warszawie spotkałem w tramwaju starego kolegę Songajłłę z Kaukazu i Krymu. Wysiadłem w Bydgoszczy o godzinie 16-ej z minutami… Idę do brata Ignacego. Wielka radość, najbardziej cieszyła się Janina. Zameldowałem mój przyjazd w P.K.U. Ponownie zajęcia w drogerii. Mój szwagier Stanisław Wawrzynowicz kupił drogerię – urządzenie w Poznaniu… wynajął skład w Gniewie (Pomorze) u p. Górskiej. Towary z Tucholi. 16-go pojechałem do Gniewu, gdzie zastałem już p. Władzię, która była bardzo zadowolona z mojego przyjazdu. Za trzy dni zjawił się Edziu. Dużo pracy z uporządkowaniem składu. Na otwarcie interesu przybył Stanisław 23 VII 1923 r., zatrzymał się dwa dni. Stopniowo nadchodziły towary. Interes rozwija się dobrze. Cichym życzeniem brata i szwagra to mój ślub z panną Władzią. Z biegiem czasu okazało się, że nasze charaktery zbytnio nie harmonizowały z sobą, ona była wesoła, porywcza, ale pracowita i zaradna, ja spokojny, skryty myślami, nie objawiający szczególnych uczuć dla kobiet. Dochodziło często do nieporozumień na tle naszego zadania co do interesu, ona siostrą szefa, ja siłą pomocniczą itp.
W pierwszych dniach sierpnia 1924 r. nadeszła z Kuratorium w Toruniu wiadomość o przyznaniu mi świadectwa dojrzałości, z czego się bardzo ucieszyłem. 16 VIII 1925 r. nadeszła wiadomość z Dyrekcji Celnej, proponując mi posadę konną w K.O.P. (Korpus Ochrony Pogranicznej). W międzyczasie pisałem do Przełożonego O.O. Pallotynów w Wadowicach o zamiarach wstąpienia do Zgromadzenia. Odpowiedź przychylna: rok namysłu i zastanowienia się nad przyszłością. Nadmieniam, że chodziłem niespokojny… walka wewnętrzna… rozterka… Odprawiłem nowennę do Ducha Świętego. Zaczęło się rozjaśniać w mojej duszy… widziałem brudy grzechowe po dłuższym zaniedbaniu życia sakramentalnego, nawiasem mówiąc Mszy świętej bez przyczyny nigdy nie opuszczałem w niedziele i święta nakazane. Skutki nowenny były namacalne. Odprawiłem spowiedź generalną… przystąpiłem do Komunii św. i korzystając z wizytacji Ks. Biskupa Łukomskiego w Bydgoszczy przyjąłem sakrament Bierzmowania. Przybył kleryk Krakor z kolportażem czasopism pallotyńskich do drogerii mego brata Ignacego. Kupiłem od niego kalendarz… zaczęliśmy rozmowę… odkryłem mu moje zamiary wstąpienia do jakiegoś Zgromadzenia misyjnego… na brata… „Z opowiadania pana, mając cenzus naukowy, wstąpić może jako eksternista, dokończy braki studiów, wstąpi do nowicjatu, potem filozofię, teologię i wyjdzie na kapłana misjonarza. Proszę napisać do Przełożonych naszego Zgromadzenia… reszta się okaże. Mijały tygodnie… We wszystkim szukałem rady brata i bratowej, która obiecała mi sprawić… zapłacić sutannę. Pisałem również do Dyrekcji Celnej o zmianę służby pogranicznej na administracyjną. Przekonał mnie do tego brat, podając motywy: kłopoty z koniem, odpowiedzialność za konia, niebezpieczeństwo na stacjach granicznych itd. Miał pewne doświadczenie pod tym względem z czasów służby wojskowej w artylerii w Kwidzynie nad Wisłą. 28 XI wiadomość, że Superior zgadza się na moje przyjęcie od Nowego Roku. Będzie w Sucharach 13-go grudnia.
[…] Wieczorem wrócili X. Superior Alojzy Majewski i X. Rektor, przedstawiłem się im… pozostał ze mną X. Superior. Jedliśmy kolację… różne pytania co do powołania, zamiarów… następnie gawędy osobiste, o wojnie, itd. Dano mi kilka numerów – ,,Królowa Apostołów” i „Mały Apostoł”. Nocowałem. Nazajutrz, 16 XII furmanką razem z XX. Wardowskim i Rolbieckim do Nakła. Ja jadę do Bydgoszczy na Święta Bożego Narodzenia. Sylwestra spędziliśmy w ,,Hotelu pod Orłem” Stach, Ignacy i ja, później przybyli bratowa i Dyrektor hotelu Kurland, bawiliśmy się do godz. 1-ej po północy. Trzy, cztery dni czekam na X. Superiora, który pisał, że 8 stycznia 1925 r. będzie w Bydgoszczy. Przyjechał także pan Rosenkranz, kandydat na Kopiec. Czekamy dłuższy czas przy kolacji. O 21.40 idziemy z Ignacym na dworzec… pożegnałem go… krótko potem zjawia się X. Superior. Informuje się u naczelnego stacji co do rozkładu jazdy, przedstawiwszy się jemu… był bardzo grzeczny. Czas naglił… wykupiłem bilety II klasy na pociąg pospieszny do Krakowa ok. 25 zł. każdy…. wsiadamy i za chwilę pociąg ruszył o godz. 20.05 przez Inowrocław, Poznań, Jarocin, Ostrowo, Kępno, Lubliniec, Katowice. O godz. 10ej 9.1.1925 r. w Krakowie. Zwiedzaliśmy miasto z ks. Superiorem. Po południu do Wadowic. Klęcza Dolna o godz. 15.30, kwadrans drogi pieszo. 15.45 jesteśmy na Kopcu. Przedstawiłem się wszystkim… pierwsze wrażenia zadawalające… podpada mi, że nowicjusze są bardzo młodzi. Wieczorem rekreacja… nocowałem na dole obok refektarza. Na zapytanie się ks. Rektora o której godz. trzeba wstać, odpowiedział: „spać aż się wyśpię”. Wieczorem jeszcze zapoznałem się z kolegą Pellowskim Norbertem… rozmowa o tutejszych stosunkach. Na drugi dzień już nocowałem na sypialni nowicjatu; łóżko od fratra Czubka… na sali silentium. Porządek i czystość na sypialni, mnie jako oficerowi nie wydawał się zbyt wzorowy.
Zgłosiliśmy się do Zgromadzenia Misyjnego XX. Pallotynów w Wadowicach-Kopiec. Przyjęto nas jako postulantów na przyszłych kleryków… kapłanów. Pomagamy w pracy na roli i w ogrodzie. Mijały miesiące… pod koniec września wysłano nas do Suchar pod Nakłem nad Notecią, gdzie wówczas znajdował się Nowicjat dla kleryków i braci. 27-go rozpoczęły się dziesięciodniowe rekolekcje przed rozpoczęciem pierwszego roku kanonicznego. Nauki, których treścią były tematy o życiu zakonnym… o powołaniu… głoszone przez ks. magistra nowicjatu Dr Stanisława Słaboszewskiego… niektóre ks. Majewski i Turowski. 7 X 1925 obłóczyny w Sucharach… pierwsza profesja 24 IX 1927… studia filoz. w Ołtarzewie. Na st. teolog, wysłano nasz kurs: Pellowski, Forycki, Muszyński, Socha, Kamiński i ja, do Rzymu przez Czechy, Austrię…
W Rzymie przebywałem trzy lata – od 3 XI 1928 r. do 1931 r. Na wielkie wakacje wracaliśmy do kraju. Tu w Rzymie, pod koniec 1928 r. otrzymałem z rąk ks. Kard. Pompili (staruszek) tonzurę… 1929 – w przepisanych prawem kość. odstępach czasu cztery niższe święcenia przez biskupa Palica… 1930 – subdiakonat i diakonat… od ks. bpa Okoniewskiego w katedrze w Pelplinie… święcenia kapłańskie od Kard. Marchetti Salvagiano w Rzymie, dnia 19 lipca 1931 r. Każdy neopresbyter miał asysilenta, ja – ks. Dr Józefa Bogdana… w chwili konsekracji zdawało się, że mi serce drży. Pierwszą Mszę świętą odprawiłem prywatnie w asyście ks. B. w kościele św. Stanisława Kostki na Kwirynale, gdzie zmarł nasz święty młodzieniaszek (patron młodzieży). Tu dziękowałem gorąco Panu Bogu za nadzwyczajną łaskę wybrania mnie spośród milionów na Swego sługę ołtarza… poleciłem opiece Świętego, siebie i naszą młodzież polską… oczywiście swoich najbliższych: ojca 72 lat, siostrę i trzech braci… przybraną matkę, krewnych itd. Matka moja zmarła 29 XI 1910 w 55 roku życia… a tak pragnęła doczekać mnie jako kapłana przy ołtarzu… ja byłem chłopcem niespełna 14-letnim. Śmiem twierdzić, że w niebie wyprosiła mi łaskę kapłaństwa, spóźnionego z powodu służby wojskowej: od sierpnia 1914 r. do końca lutego 1915 w armii pruskiej… popadłem w niewolę rosyjską do obozów w Turkiestanie, Środ. Azja do grudnia 1917… następnie oddziały polskie w Tyflisie na Kaukazie… w Odessie, Wschodn. Małopolsce… Dyw. gen. Żeligowskiego… na froncie ros. aż do odbicia Wilna 20 X1I 1918… 13 p. Strz. – 20 p. Strz. Kań. 85 p. Wileńskich. W pierwszych latach kapłaństwa byłem czynny w Warszawie, Krak. Przedmieście 71, jeździłem tramwajem na ul. Żytnią – S.S. Miłosierdzia Bożego, gdzie przebywała S. Faustyna (z d. Kowalska), której proces o wyniesienie na ołtarze już rozpoczęto. W kwietniu 1932 wysłano mnie na Kresy Wschodnie do Rajcy, kilkanaście kilometrów od Nowogródka. Tu swego czasu nasze Stowarzyszenie otrzymało w darze od hr. Żółtowskiego spory obszar ziemi uprawnej, ładny park, zabudowania, pałacyk dawnej rodziny Putkamerów (do ich córki panny Maryli przyjeżdżał w zaloty nasz wieszcz narodowy Adam Mickiewicz). Wspominał mi o tym 70-cio letni sadownik (ogrodnik), prawosławnego wyznania. Zmarł podczas mego pobytu… towarzyszyłem popowi w ceremonii pogrzebowej. Z resztą żyliśmy w przyjaźni. Przy tej okazji zwiedziłem jego wielką cerkiew.
Józef KOTLĘGA
W godzinach rannych dnia 18 kwietnia 1973 roku zmarł nagle w Domu Drukarni w Osny ks. Józef Kotlęga SAC. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w Wielką Sobotę 21 kwietnia. Ciało Zmarłego spoczęło na cmentarzu pallotynskim w Osny. Śp. Ks. Józef Kotlęga SAC urodził się 23 marca 1897 roku w miejscowości Wielka Komorza. W latach 1914-1915 odbywa służbę wojskową w armii pruskiej, następnie jako jeniec wojenny przebywa przez
dwa lata w niewoli rosyjskiej. W stopniu oficera bierze udział w kampanii roku 1920. Do Stowarzyszenia wstępuje w roku 1925 i po studiach odbytych w Polsce i w Rzymie otrzymuje święcenia kapłańskie 19 czerwca 1931 roku. Pracuje kolejno w Warszawie, Rajcy, Ołtarzewie i w Sucharach. Lata 1937-1969 spędza w Montevideo, gdzie przez ostatnich sześć lat pełni obowiązki rektora domu i proboszcza. W roku 1969 przyjeżdża do Francji i do ostatnie] chwili mieszka w Domu Drukarni w Osny. W czasie pobytu w Domu Drukarni, spisał swój pamiętnik, korzystając z notatek, które robił od chwili wstąpienia do wojska.
„Nasza Rodzina”, nr 7-8 (346-347) 1973, s. 18-20.